Jestem już cioteczki.
Koteczki z tej to uciechy, że mogą wyjść na balkon to prawie go nie opuszczają od wczoraj.

Dzisiaj straszny upał a one leżą tam porozwalane, ale oprócz Buni i Lusi, bo one nie lubią takiego ''ciepełka''.
Mieciowi zrobiłam zdjęcie jak sam wlazł na czubek drabiny

a następnie kombinował jak by z tej drabiny zejść.

Oczywiście, pańcia swojemu synusiowi pomogła dostać się na niziny.
Lusia całe dnie była zachomikowana pod kanapą, wychodziła tylko długo po tym, jak już był całkowity spokój.
Kubiśka prawie to samo, ale z tą różnicą, że wychodziła jak ją zawołałam.
Reszta chodziła ale niepewnie, gotowe w razie czego do ucieczki.
Nawet Niunia nie była taka wypłoszka.
Molisia tylko się nie bała, nawet wymuszała głaski od malarza.
Ona to jest taka pieścioszka kochana.
Od jutra znowu następny pokój

i to będzie już chyba koniec, bez dalszego malowania, bo dzisiaj w nocy astma i alergia przypomniały mi o sobie. W nocy leżałam prawie z nosem pod drzwiami balkonowymi, żeby łapać powietrze. Dobrze, że mam stosowne leki w razie ataku.
Dziękuję Wam cioteczki za odwiedzanie naszego wątku.
