No to jestem
Dzisiaj od rana rozdzwoniły sie telefony. Na maila tez przyszły zapytania o kocurki.
O tych , które mi się nie podobały, nie będe pisała.
Umówiłam się z dwoma domami, ale jeden wydawał mi się bardzo fajny.
Przyjechali wszyscy. Dorosła córka, może 19letni syn i rodzice.
Opowiadali o swojej koteczce, która niedawno zmarła na nowotwór, potem o dwóch kotach, które są u mamy (jeden uratowany przed utopieniem i wychowany na pipetce), drugi jakaś znajda. O stareńkiej koteczce "perskiej" też skąds tam uratowanej.
I gadalismy sobie o kotach
Widziałam, że mają pojęcie o zywieniu, szczepieniu, leczeniu, znają wetów w Lublinie (kilku), mówili gdzie kastrowali koty u kogo a u kogo nie daliby wykastrować.
W międzyczasie MEfi przestał sie kulić, wszedł Panu na brzuch i bawił isę jakimś łańcuszkiem od komórki.
Powiedziałam im mniej więcej historie kocurków. Mówiłam i o uszach - Pani wzięła Mefiego,razem z córką zaglądały do uszków. Potem dziewczyna zapewniała, ze jak ma świerzb to nic, bo one już leczyły u swojego któregoś taki świerzb, ze w uszach pływało...
No i wiedziałam, że raczej to ten dom.
Mały na koniec już bawił się włosami tej dziewczyny.
Umowę przeczytali i podpisali bez gadania.
Zaproszenie mam do domu do nich zawsze. Zdjęcia i nowinki mają być z nowego domu. Powiedziałam, że na pewno przyjadę popatrzeć na ich koty i na Mefiego i że na pewno sprawdzę czy odjajczony będzie.
Kocio ma mieszkać w części domu tej dziewczyny, ale w razie wyjazdu, czy innej okoliczności matka na pewno się nim zajmie. Ma wszystko co mu potrzeba.
Jeden kot jest wychodzący( stara persiczka, która nie rusza się z tarasu), dwa nie wychodza wcale. Mefi ma być absolutnie niewychodzący.
No kurde mam nadzieję, że to taki dom, jak mi się wydaje - dobry, kochający koty od dawna.
Drugi Pan tez wydał mi sie interesujący jako dom. mamy byc w kontakcie, bo czeka na Aziego.
A jeżlei nawet nie do końca będzie fajny,albo mu przejdzie, to czeka jeszcze Pani z Lublina, która ma zabudowany balkon imieszka w bloku i bardzo sympatycznie mi się z nią gadało. (odesłałam doKlarci ewentualnie)
I jeszcze jedna Pani dzwoniła, ale już z nią niewiele gadałam, tylko odesłałam do Klarci.
Jest tylko jeden problem - Azi na razie przestraszony i syczący, faluje mu skóra na boczkach, nie wiem czy to nerwy czy objaw tasiemca. Prosze pomózcie mi go oswoić jakoś.
Na razie robię jak pisała Magda.
Zobaczymy co napisze Pani Inga o Mefim.
Jakaś jestem zdenerwowana, tak chciałabym, żeby dobrze trafił.