Syberiada. Kocur ma cukrzycę ;(((((((

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob sie 01, 2009 19:11

Hipcia, melduję się na stanowisku, wszystkie kciuki zaciśnięte.
Kociołku, wyłaź z ukrycia!

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Sob sie 01, 2009 21:25

Podczytuję wątek po cichu i z całych sił trzymam kciuki za powrót Kociołka :ok:

Hipcia pisze:Wejście na strych naprawdę odpada, drzwi zamknięte na śrubę mają co prawda niewieką szparę na dole, ale tam nawet Hipcia nie wepchnełaby się a coż dopiero Kocioł.
Przypominam, że kocisko waży 7 kg i wszystko to ma na brzuchu.


Ha, miałam kiedyś kotkę ("tymczasowo"), podrośniętą już, prawie roczną. Była co prawda drobnej budowy, ale ważyła, o ile pamiętam, ze 4 kg. Kiedyś musiałam zamknąć ją z jakiegoś powodu w łazience. Drzwi od łazienki mają na dole 4-centymetrowe wycięcie, ale poniżej jest drewniany próg - zostaje ok. 3 cm.

Kotka wylazła. Jak się przecisnęła? Nie mam pojęcia, na oko wyglądało, że jest to fizycznie niemożliwe. Ale u kotów... jeśli łepek przejdzie, to i reszta przejdzie, choćby rozpłaszczona jak naleśnik.

Dlatego trzeba sprawdzać także te miejsca, które z ludzkiego punktu widzenia są "niemozliwe".

:ok:

marikita

 
Posty: 1601
Od: Śro kwi 08, 2009 12:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 01, 2009 22:18

Wróciłam z wieczorngo obchodu.
Specjalne i wielkie podzekowania dla Basi Horz :king: która dzielnie i z samozaparciem mi towarzyszyła, w warunkach nieraz niewyobrażalnie ekstremalnych. :evil:
Przed chwilą rozstałyśmy sie pod moim domem, obie porośnięte pajęczyną i z okropnie brudnymi nogami. Padam na mordę, czemu trudno się dziwić zwazywszy że dzisiaj spałam ze 3 godziny.
Poza moimi piwnicznikami, spotkałyśmy tylko jednego kota, niestety nie był Kociołkiem. :(
Wystawiłam miseczkę.

Dziękuję serdecznie za wszystkie kciuki i ciepłe myśli.

Idę wziąść prysznic i odpajęczynić się
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob sie 01, 2009 22:28

Bądź dzielna, kciuki i myśli oczywiście są.
Kocioł! Ja Cię przywołuję do porządku! Melduj mi się zaraz u Pańci!

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Sob sie 01, 2009 23:06

Hipciu, piszę maila.

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob sie 01, 2009 23:48

Hipciu, Kochana moja, odetkało mi internet po trzech tygodniach, ja cały czas myślę o Was. I myślę, że Kociołek się znajdzie, wcale nie na pocieszenie tak myślę, tylko coś mi podpowiada, że to wszystko się dobrze skończy.
Że przyjdzie sam w najmniej oczekiwanym momencie, że otworzysz drzwi na schody i jest!
I na takie wieści czekamy nieustająco trzymając mocno zaciśnięte łapki w ilości 16 kocich i dwie moje!
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19369
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie sie 02, 2009 9:45

Puk puk...

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Nie sie 02, 2009 10:23

Niestety po dokładnych oględzinach miejsca w którym zagiął Kociołek stwierdzam, że jeżeli on sam się nie ujawni to natrafić na miejsce jego ukrycia jest rzeczą niemożliwą. Okoliczne podwórka są połączone i teren jest olbrzymi. Łączą się podwórka nie jednej ulicy. Budynki są przedwojenne, a stan piwnic jest nie do opisania. Większość ludzi z nich nie korzysta i służą do wywalania jedynie zbędnych rzeczy. Wczoraj stwierdziłam, że jak by ktos kogoś zabił i ukrył w takiej piwnicy to ma pewność, że póki jakieś szalone poszukiwaczki kotów tam nie wejdą to zwłoki nie zostaną odkryte. Takie mi czarne myśli przychodziły gdy "zwiedzałam" te piwnice . Zakamarki podwórek to istne wysypiska śmieci, których nikt nie zbiera. Kot ma tysiące możliwości ukrycia się i biorąc pod uwagę, że mogły go przegonić lokalne kocury, może być wszędzie.
Sprawdziłyśmy też niekoniecznie bliskie miejsca bytowania kotów w okolicy. Między innymi tam, gdzie ktoś o rzekomo widział. Nie wiemy skąd kot pochodzi. Możliwe, że był kotem wychodzącym i w nocy poszedł zwiedzać miejsca swojego wcześniejszego rewiru.
Mam nadzieję, że Kociołek się wreszcie ujawni, dostęp do klatki schodowej ma z każdej strony i otwarte drzwi z podwórka i z ulicy. Martwi mnie jednak to, że tam jest najbardziej ruchliwe skrzyżowanie w Bytomiu :(

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Nie sie 02, 2009 10:30

Ech, liczyłam na lepsze wieści...
Ale kto powiedział, że nie można dokonać niemożliwego? Z tysiąca miejsc można trafić na to jedno właściwe... Ostatecznie prawie przy każdym losowaniu ktoś wygrywa w totolotka...
Wierzę, że Kociołek jednak się ujawni... I niezmiennie trzymam kciuki, żeby zrobił to jak najszybciej.

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Nie sie 02, 2009 12:44

Sytuacja bez mian jeżeli nie liczyć mojej coraz wiekszej rozpaczy. :cry:
Miseczka nie znalazła żadnego amatora. :cry: Bogdan kilka razy w nocy i nad ranem wychodził do sieni ale na daremno kot sie nie pojawil. :cry:
Jeżeli św Antoni i św. Franciszek nie pomogą to już chyba nic nie pomoże. :cry:
Ja juz powoli świruję bo zaczynam całkiem poważnie rozważac wizytę u jakiejś wóżki czy jasnowidza. :oops:
Może ktoś zna jakiegoś sprawdzonego ? W swojej desperacji naprawdę skorzystałabym z takiej usługi tylko nie chcialbym trafić na jakiegoś oszusta.

Tak sobie do niedawna sypialiśmy

Obrazek Obrazek
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie sie 02, 2009 14:00

Hipciu, trzymaj się i miej nadzieję :!:

Podawano już tu liczne przykłady, gdy to kot zgubił się i odnalazł po kilku, nawet kilkunastu dniach - a to dopiero dwie doby minęły! Kociołek może nawet jeszcze zgłodnieć porządnie nie zdążył, zwłaszcza że mógł trafić na jakąś miseczkę wystawioną gdzieś przez karmicielkę, resztki w miarę jadalne, etc.

Druga sprawa: teraz jeszcze może siedzieć gdzieś w ukryciu, przerażony, ale w końcu wyjdzie z kryjówki i albo ktoś go "namierzy", albo sama go znajdziesz, w zakamarku błysną ślepka... kto wie.

Co do tzw. "jasnowidzów"... Hmm, nie będę wyrażać tu swojej opinii na ten temat, ale też nie mam zamiaru Cię od tego odwodzić, bo być może skorzystanie z tej opcji podniesie Cię na duchu.

Posyłam ciepłe myśli i trzymam kciuki :ok: :ok:

marikita

 
Posty: 1601
Od: Śro kwi 08, 2009 12:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 02, 2009 14:43

Dziękuję marikita !
O tym jasnowidzu to ja tak pól serio , nie mam w tym wzgledzie żadnych doświadczeń, ale może na forum są osoby ktore maja. Zastanawiam sie nawet nad załozeniem wątku na ten temat na KŁ, zawsze fascynowaly mnie te sprawy. Co by o tym nie myśleć, to przecież nawet policja korzysta z ich uslug, wiec może coś w tym jest ? :roll:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie sie 02, 2009 15:46

Hipcia, spróbować nie zaszkodzi - no, może Twojemu portfelowi trochę :roll:
Nie załamuj się, naprawdę minęło mało czasu. Znajdzie się, jak zacznie mu porządnie burczeć w brzuszku. Nie wierzę, że odszedł daleko.

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Nie sie 02, 2009 16:32

Hipciu!
Ja wiem, że zwariować można w takich sytuacjach, z własnej głupoty przerabiałam je przez dwa lata i dla nas niepokój zaczynał się po czterech dniach, a Miciek potrafił znikać i na tydzień. Wiem, to był inny przypadek, kot wychodzący gdzie chciał...Ale wracał. Wracał jak gdyby nigdy nic, w najmniej oczekiwanym momencie. Bo coś interesującego było w okolicy, jakaś ślicznotka miała ruję, albo kumple robili dłuższe zebranie.
Kociołek pewnie zaszył się gdzieś wystraszony, ale drogę do domu zna!
Wróci, zobaczysz, że wróci!
Mocno w to wierzę i Ty też nadziei nie trać. Trzeba wierzyć, szukać i czekać. I tak na zmianę.
Przyjdzie i już.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19369
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie sie 02, 2009 17:25

czitka pisze:Hipciu!
Ja wiem, że zwariować można w takich sytuacjach, z własnej głupoty przerabiałam je przez dwa lata i dla nas niepokój zaczynał się po czterech dniach, a Miciek potrafił znikać i na tydzień. Wiem, to był inny przypadek, kot wychodzący gdzie chciał...Ale wracał. Wracał jak gdyby nigdy nic, w najmniej oczekiwanym momencie. Bo coś interesującego było w okolicy, jakaś ślicznotka miała ruję, albo kumple robili dłuższe zebranie.
Kociołek pewnie zaszył się gdzieś wystraszony, ale drogę do domu zna!
Wróci, zobaczysz, że wróci!
Mocno w to wierzę i Ty też nadziei nie trać. Trzeba wierzyć, szukać i czekać. I tak na zmianę.
Przyjdzie i już.

Ja też mocno w to wierzę i trzymam kciuki :ok: :ok: :ok:

Zazusia

 
Posty: 2534
Od: Pon lut 21, 2005 9:50
Lokalizacja: Okolice Krakowa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 16 gości