Jak wygląda kot do uśpienia wg TOZ

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Czw lip 30, 2009 19:11

GoWa, daj spokój, nie warto.
Ty nic nie robisz, TOZ robi wszystko dla zwierząt :roll:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Czw lip 30, 2009 19:32

agiis-s pisze:można stwierdzić że pani zostawiła kota i wyszła.....no, tylko dla GoWa to żadna sława


Podobnie, jak dla tych, którzy na oko stwierdzają chorobę i wydają wyrok.
Oraz dla tych, którzy takich praktyk bronią.
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Czw lip 30, 2009 20:05

GoWa pisze:
. Wyobrażam sobie, że nie tylko Ty przynosisz do TOZu kota, tyle, ze większość ludzi faktycznie pozbywa się kłopotu i nie ma zamiaru nawet dowiedzieć się o los oddanego kota, nie mówiąc już o zabieraniu go.


Nie może być tak,że tylko znajomym leczy się kota, ze jak znasz panią wet w TOZ, to możesz liczyć na pomoc.
Co z bezpańskimi zwierzętami? Turysta został znaleziony na ulicy, chciałam mu pomoc, szło ku lepszemu, zajęłam się mnim i to wszystko zostało zmarnowane diagnozą "z oglądu".
Jana , gdzie ludzie,którzy nie zajmują sie pomocą zwierzętom, a znajdą małe, chore zwierzę mają je zanieść ?
Czy mój przypadek potwierdza ,że wszystkie bezdomne zwierzęta poddawane są eutanazji tylko sie tego nie mówi?
Bo nikt sie o nie nie upomni, nie zapyta?
Turyście nikt życia nie zwróci,ale może jego śmierć się na coś przyda.
Ludzie muszą wiedzieć,że mogą odnieść zwierzę np po wypadku do schronu, czy do TOZ,ze jak zabiorą zakrwawionego psa z drogi i zapaskudzą sobie auto , to po przywiezieniu ktoś udzieli mu pomocy ,a nie zabije!!!
Narzekamy na znieczulicę w społeczeństwie, ale takie postępowanie uczy ludzi,że nie warto...
Wet nie może bez testów , na oko, zabijać kota czy psa!
Bezkarność lekarzy zwierzęcych i ludzkich jest w tym kraju porażająca!


I to jest prawda i cała prawda.

Jak czytam opinie o pani weterynarz są bardzo pochlebne na pewno to przemawia na jej korzyść.
To coś innego może nie zadziałalo, brak klarownych instrukcji, procedur ze strony TOZu jako koordynatora akcji?
Nas weci zawsze pytakli co robimy z kotem jak było beznadziejnie - nigdy nie uśpili kota bez naszej zgody i wiedzy.

Moja propozycja nadal aktualna.

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Pt lip 31, 2009 9:17

Maryla pisze:
agiis-s pisze:kociak zrzeczony nie ma pana....


i płatnika
sprawa prosta


To byl kociak uratowany od pewnej smierci...
Nie po to go GoWa uratowala na drodze, aby zaraz potem mogl umrzec w "humanitarnych" warunkach.
Zrobila wszystko co mogla w danej chwili, a ktos jedna decyzja zniweczyl wszelkie jej dzialania i poswiecenie.

Nie decydujcie za innych, czy mogla sie tego dnia spoznic do pracy, czy nie.
Praca jest bardzo wazna, bez niej (bez pieniedzy), nie bedzie mogla pomoc zadnemu kotu.
Nie zawsze tez ma sie dostep do Internetu, aby szukac pomocy na miau.

Zajkot

 
Posty: 242
Od: Wto maja 08, 2007 10:44

Post » Pt lip 31, 2009 9:48

GoWa pisze:Ludzie muszą wiedzieć,że mogą odnieść zwierzę np po wypadku do schronu, czy do TOZ,ze jak zabiorą zakrwawionego psa z drogi i zapaskudzą sobie auto , to po przywiezieniu ktoś udzieli mu pomocy ,a nie zabije!!!

Moim zdaniem ludzie powinni wiedzieć, że odniesienie zwierzęcia po wypadku, chorego do schronu i pozostawienie go tam jest w zasadzie wydaniem wyroku.
I nic tu nie zmienią nasze pobożne życzenia czy wyidealizowane oczekiwania.
Rzeczywistość bywa trudna do przyjęcia.
A przyczyny takiego stanu rzeczy bywają rozmaite i niekoniecznie płyną ze złej woli.
Często rachunek ekonomiczny i pragmatyzm biorą górę bo takie mamy realia i żeby skutecznie pomagać nie wystarczy dobre serce. Potrzebna jest jeszcze twarda d***a (to taki skrót myślowy z wypowiedzi pani Ochojskiej, która jak mało kto zna się na pomaganiu).
GoWa pisze:Narzekamy na znieczulicę w społeczeństwie, ale takie postępowanie uczy ludzi,że nie warto...

Mnie takie postępowanie nauczyło, że jeśli chcę pomóc jednemu, konkretnemu zwierzakowi to muszę liczyć wyłącznie na siebie.
Wobec ogromu potrzeb i rozmaitych niedostatków nękających organizacje pomagające zwierzakom hurtowo przyjęłam do wiadomości fakt iż jeśli oczekuję specjalnej troski i wyjątkowego traktowania dla konkretnego zwierzęcia - sama się muszę o to postarać.
Czyli zamiast do schronu - odstawić do lecznicy w której zobowiązuję się ponosić wszelkie koszty a wet prowadzący ma mój nr telefonu i nie podejmuje żadnych decyzji bez mojej zgody.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt lip 31, 2009 11:08

Jakoś przebrnęłam przez wątek.

Przede wszystkim GoWa bardzo współczuję - sama byłabym w szoku :(

Nie pomyślałabym nawet, że kociak może zostać tak szybko uśpiony. Możliwe, że TOZ ma złe warunki i boi się pp. Możliwe, że ktoś kto podjął decyzję kierował się strachem o inne maluchy. To, że nie zrobiono badań jest dla mnie dziwne, ale może (?) ma uzasadnienie.

Ale nie to jest dla mnie największym problemem, tylko to, że ludzie mogą nie wiedzieć, na co się decydują oddając tam kociaka. Że to może oznacza śmierć, od której gdzie indziej można by kotka uratować. Można by uniknąć takich tragedii informując ludzi, którzy tam przychodzą z kociakami, że w razie podejrzenia poważnej zakaźnej choroby mogą zostać uśpione, że warunki w TOZie są złe i to ostateczność. Chodzi po prostu o to, by ktoś, kto chce uratować takiego malucha miał świadomość, że lepiej tego ratunku nie szukać w TOZie.

Jak to robić, gdy niekiedy wszystko odbywa się w pośpiechu? Nie wiem; ale właśnie nad tym moim zdaniem warto się zastanowić. Może coś na piśmie, może nawet odmawianie przyjęć "na szybko". Sprawa do przemyślenia.

I jeszcze jedna uwaga a propos niektórych wypowiedzi w wątku. Nawet ze strony prawnej pewne regulacje opierają się na założeniu, że aborcja lub uśpienie ślepych kociaków różni się od uśmiercenia tych, które otwarły już oczy - które są nieco bardziej świadome. Można nad tym dyskutować, ale to temat na całkiem inny watek.
W każdym razie, ja nie uważam, że nic się strasznego nie stało, bo są sterylki aborcyjne :? Gdyby tak rozumować, to cała działalność Miau ma niewiele sensu.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4567
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Pt lip 31, 2009 11:22

pixie65 pisze:Mnie takie postępowanie nauczyło, że jeśli chcę pomóc jednemu, konkretnemu zwierzakowi to muszę liczyć wyłącznie na siebie.

Taka jest smutna prawda.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt lip 31, 2009 11:25

pixie65 pisze:
GoWa pisze:Ludzie muszą wiedzieć,że mogą odnieść zwierzę np po wypadku do schronu, czy do TOZ,ze jak zabiorą zakrwawionego psa z drogi i zapaskudzą sobie auto , to po przywiezieniu ktoś udzieli mu pomocy ,a nie zabije!!!

Moim zdaniem ludzie powinni wiedzieć, że odniesienie zwierzęcia po wypadku, chorego do schronu i pozostawienie go tam jest w zasadzie wydaniem wyroku.
I nic tu nie zmienią nasze pobożne życzenia czy wyidealizowane oczekiwania.
Rzeczywistość bywa trudna do przyjęcia.
A przyczyny takiego stanu rzeczy bywają rozmaite i niekoniecznie płyną ze złej woli.
Często rachunek ekonomiczny i pragmatyzm biorą górę bo takie mamy realia i żeby skutecznie pomagać nie wystarczy dobre serce. Potrzebna jest jeszcze twarda d***a (to taki skrót myślowy z wypowiedzi pani Ochojskiej, która jak mało kto zna się na pomaganiu).
GoWa pisze:Narzekamy na znieczulicę w społeczeństwie, ale takie postępowanie uczy ludzi,że nie warto...

Mnie takie postępowanie nauczyło, że jeśli chcę pomóc jednemu, konkretnemu zwierzakowi to muszę liczyć wyłącznie na siebie.
Wobec ogromu potrzeb i rozmaitych niedostatków nękających organizacje pomagające zwierzakom hurtowo przyjęłam do wiadomości fakt iż jeśli oczekuję specjalnej troski i wyjątkowego traktowania dla konkretnego zwierzęcia - sama się muszę o to postarać.
Czyli zamiast do schronu - odstawić do lecznicy w której zobowiązuję się ponosić wszelkie koszty a wet prowadzący ma mój nr telefonu i nie podejmuje żadnych decyzji bez mojej zgody.

Absolutnie sie pod tym podpisuję-dokładnie tak jest.Szkoda tylko ,ze instytucje otrzymujące dotacje(niemałe)-tak niewiele maja wspólnego z pomocą. Zarówno dotyczy to ludzi jak i zwierząt. Doswiadczenie uczy,ze jak się chce pomóc to to sie udaje..można nie dojeść,nie dospać,wyrzec sie wszystkich niemalże potrzeb i szczęśliwie doprowadzać zwierzeta do ich szczęsliwego domu. Całe miau jest tego dowodem.MOŻNA-Tylko trzeba chcieć pomagać.Dlaczego najtrudniej o to w instytucjach powołanych do tego i finansowanych z naszych pieniędzy?Brak środków nie tłumaczy złego zarządzania i rozwiązywania problemów eutanazją.
Jestem nauczycielem-gdybym pracowała byle jak -ile ludzi skrzywdziłabym tylko dlatego,że mi mało płacą a oświata jest kulawa,zle zorganizowana i niedofinansowana permanentnie? Pracuję najlepiej jak potrafię-bo chcę pomóc innym.
Lekarz stosujący zapobiegawczo eutanazję bez badań-to zaprzeczenie lekarza. Zdania nie zmienię.
Serniczek
 

Post » Pt lip 31, 2009 11:27

Serniczek pisze: Lekarz stosujący zapobiegawczo eutanazję bez badań-to zaprzeczenie lekarza. Zdania nie zmienię.

Ani ja.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt lip 31, 2009 11:29

Greta_2006 pisze:
Serniczek pisze: Lekarz stosujący zapobiegawczo eutanazję bez badań-to zaprzeczenie lekarza. Zdania nie zmienię.

Ani ja.


Podpisuję się obiema rękami i nogami.
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pt lip 31, 2009 12:00

Widze że TOZ Szczecin nie odpowiedział na moją propozycję. Trudno.
Narzekacie na brak pomocy i środków, oferujemy je wam milczycie czyli jej nie potrzebujecie.
Przykro mi ale wystawiliście sobie fatalną ocenę całym tym zdarzeniem.

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Pt lip 31, 2009 12:25

Serniczek pisze: Doswiadczenie uczy,ze jak się chce pomóc to to sie udaje..można nie dojeść,nie dospać,wyrzec sie wszystkich niemalże potrzeb i szczęśliwie doprowadzać zwierzeta do ich szczęsliwego domu. Całe miau jest tego dowodem.MOŻNA-Tylko trzeba chcieć pomagać.Dlaczego najtrudniej o to w instytucjach powołanych do tego i finansowanych z naszych pieniędzy?Brak środków nie tłumaczy złego zarządzania i rozwiązywania problemów eutanazją.

Brak środków nie tłumaczy złego zarządzania chociaż czasem złe zarządzanie skutkuje brakiem środków.
Ja jednak chciałam zwrócić uwagę, że niekiedy samo "chcenie" nie wystarcza. Że w skali "makro" obowiązują nieco inne zasady działania i niekiedy dobro jednostki może okazać się mniej istotne od interesu ogółu.

I że - zapewne - wcale nie jest łatwo podejmować takie decyzje.

Myślę też, że mimo wielkiej pracy jaka tu jest wykonywana - miau funkcjonuje na zupełnie innych zasadach. Może właśnie trochę po to, żeby niwelować ten rozdźwięk pomiędzy uczuciami a rozumem w życiu codziennym.
Tutaj możemy zrobić zbiórkę na kosztowną operację, leki, testy dla jednego - wybranego kota.
Jak dzielić skromne środki jeśli podopiecznych jest cała gromada?
Jednego faworyzować bo (poniekąd) nie jest anonimowy a nie myśleć o innych bo nie mają wątków na miau?

Ja nie chcę stawać po żadnej ze stron.
Każda z nich zrobiła tak jak uważała za właściwe i każda ponosi określone tego konsekwencje.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt lip 31, 2009 12:32

pixie65 pisze:Ja nie chcę stawać po żadnej ze stron.
Każda z nich zrobiła tak jak uważała za właściwe i każda ponosi określone tego konsekwencje.

Nie zgodzę się z Tobą.
Konsekwencje poniósł tak naprawdę kot i jemu nic już nie pomoże.
Szkoda.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt lip 31, 2009 12:49

pixie65 pisze:
Serniczek pisze: Doswiadczenie uczy,ze jak się chce pomóc to to sie udaje..można nie dojeść,nie dospać,wyrzec sie wszystkich niemalże potrzeb i szczęśliwie doprowadzać zwierzeta do ich szczęsliwego domu. Całe miau jest tego dowodem.MOŻNA-Tylko trzeba chcieć pomagać.Dlaczego najtrudniej o to w instytucjach powołanych do tego i finansowanych z naszych pieniędzy?Brak środków nie tłumaczy złego zarządzania i rozwiązywania problemów eutanazją.

Brak środków nie tłumaczy złego zarządzania chociaż czasem złe zarządzanie skutkuje brakiem środków.
Ja jednak chciałam zwrócić uwagę, że niekiedy samo "chcenie" nie wystarcza. Że w skali "makro" obowiązują nieco inne zasady działania i niekiedy dobro jednostki może okazać się mniej istotne od interesu ogółu.

I że - zapewne - wcale nie jest łatwo podejmować takie decyzje.

Myślę też, że mimo wielkiej pracy jaka tu jest wykonywana - miau funkcjonuje na zupełnie innych zasadach. Może właśnie trochę po to, żeby niwelować ten rozdźwięk pomiędzy uczuciami a rozumem w życiu codziennym.
Tutaj możemy zrobić zbiórkę na kosztowną operację, leki, testy dla jednego - wybranego kota.
Jak dzielić skromne środki jeśli podopiecznych jest cała gromada?
Jednego faworyzować bo (poniekąd) nie jest anonimowy a nie myśleć o innych bo nie mają wątków na miau?

Ja nie chcę stawać po żadnej ze stron.
Każda z nich zrobiła tak jak uważała za właściwe i każda ponosi określone tego konsekwencje.

mogę mówic na podstawie skromnych doświadczeń Puchatkowa i podtrzymuję swoje stanowisko.Trzeba chcieć pomócWtedy udaje sie tak wiele,że przewyższa to często wyobrażenie i "dorobek" instytucji typu TOZ.A jest to na ogół kilkanascie osób i niewielki dochód. Za to wielka determinacja i poświęcenie. Tu faktycznie działamy nieco inaczej.
Nie twierdzę,że TOZ-y nie pomagają. Na pewno tak. Ale patrzy sie bardzo czesto urzędniczym okiem-a tu trzeba patrzeć sercem.(i czasem rozsądkiem ale zawsze najpierw sercem)
Brałam do adopcji kota(schronisko).Sposób w jaki był badany przez lekarza przed wydaniem wzbudził we mnie bunt . Ja wiem jak nalezy traktowac zwierzeta podczas badania-nauczyłam się w lecznicach od lekarzy. I nie zasobnośc mojego portfela o tym decyduje. Trzeba miec serce dla zwierząt.I spróbowac wszystkiego-zanim sie je odesle za TM.
Serniczek
 

Post » Pt lip 31, 2009 13:29

Trzeba miec serce dla zwierząt.I spróbowac wszystkiego-zanim sie je odesle za TM.


Zgadzam się. Absolutnie.
Tu chodzi o życie, żywą istotę która sama nie może się bronić ani wyrazić zdania.
Dlatego gotuje sie we mnie jak czytam wypowiedzi że trzeba wziąść pod uwagę "pragmatyzm i ekonomie".

Tak konsekwencje poniósł kot. Który nic nikomu niczym nie zawinił. Skazany przez kogoś przez innego cudem uratowany, dostał wielką szansę na życie. I co? Uśpiono go.

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], muza_51, puszatek, sebans, smoki1960 i 90 gości