za to wróciła do sikania na pościel, którą nieopatrznie zostawiłyśmy wczoraj na łóżku (przynajmniej wiemy, ze to ona, bo Bryśka była wówczas rozmruczywana na kolanach w drugim pokoju)
nie ukrywam, że trudne to jest, już wiem co (choć w części) czują permanentnie zasikani...
Mruf (na szczęście!!!) nie myśli na razie o tym samym. Mruf jest albowiem ofiarą przemocy domowej. przywaliłam jej w sobotę drzwiczkami od szafki kuchennej w oko



