Niestety nie
Jest w b. złym stanie. Wczoraj wieczorem posmutniał, wcześniej zrobił luźną i śmierdzącą kupę. Dziś nie chciał jeść ani pić, leżał przykurczony (tak, jakby bolał go brzuch). Pojechałam do lecznicy. Wetka podała mu Synergal, Biotyl, Lydium i witaminy. Temperatura 41 stopni C. Mały nadal słabo je, ale coś tam skubnął i trochę popija wodę. Po tych zastrzykach Fox strasznie płakał i drapał się w miejscu iniekcji. Teraz w końcu śpi. Nie piszczy bezustannie (tylko raz na jakis czas wydaje ciche miauknięcie). Ale słabiutki jest strasznie
Rokowania średnie według wetki (podobno reszta dzieci Nene też ma niepokojące objawy). Nie wiem co robić. Jutro oczywiście znów do weta, zapytam dokładnie jakie testy należałoby małemu zrobić, sfinansuję je. Nie chcę się poddać.
Test na białaczkę u takich małych kotów jest chyba niemiarodajny, prawda? Chyba, że to panleukopenia (tego wetka nie zasugerowała wprawdzie, ale tak się teraz zastanawiam po przeczytaniu wątku o pp - chyba lepiej wykonac badania i sprawdzić) - wtedy -> test z kału (jeśli w ogóle uda się pobrać jakikolwiek kał...), morfologia z rozmazem? Jeszcze jakieś badanie?
Mały raczej nic nie zeżarł, nie miał możliwości zatrucia się niczym, bo wszystko jest zabezpieczone przed futrami.
Acha, po powrocie do domu zrobił siku, pachniało dziwnie - chyba amoniakiem, ale nie pamiętam jak dokładnie pachnie amoniak. Może jednak nerki zbadać też?
Poza tym po zjedzeniu kilku kawałków RC Sensitive, mały puscił pawia - tylko ślina, brak w pawiku jedzenia, żółci, kłaków, ciał obcych itp.
Czuję się bezradna. Jeszcze wczoraj mały bawił się i dokazywał, a teraz - kupka nieszczęścia
