Szeleczka pod nóż

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 12, 2002 20:15

No i jeszcze ogromnie dziękuję wszystkim za kciuki, rady i dobre zyczenia... Nie wiem, co bym bez Was zrobila... :D

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39511
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pt lip 12, 2002 20:24

I jeszcze dobre wieści- wynik białaczkowy: negatywny :D , kreatynina: 1.09 czyli ponoc dobrze :D
Chociaz tyle...

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39511
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pt lip 12, 2002 20:28

Trzymam kciuki za Szeleczkę.Biedunia Kochana. Zobaczysz, że będzie dobrae. A jeśli kotunia wyziębła, to polecam butelkę plastikową, np. po wodzie mineralnej, napełnioną gorącą wodą i owiniętą w ęcznik. Przytuli się do niej* i będzie cieplej.

* Byle nie chorym brzuszkiem!
Pozdrawiam!
Proszę nie cytować moich postów.
Dziękuję.

Agni

 
Posty: 22294
Od: Wto mar 19, 2002 15:13
Lokalizacja: Kraków-Krowodrza

Post » Pt lip 12, 2002 20:29

1.09 to naprawde dobrze :-)

Wiem, ze bede upierdliwa, ale zrob jej badanie krwi pod katem nerek (kreatynina i mocznik) jakies 2 -3 miesiace po narkozie... Tak na w razie co. Na pewno nic nie wyjdzie....

I ukochaj jak przestanie byc obolala... :roll:
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87979
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt lip 12, 2002 21:40

Kochanie, ucałuj Koteczkę ode mnie mocno...
Znam to uczucie czekania od rana do godzin prawie wieczornych
z jak to się mówi? diagnozą guza czegoś tam :?: :?: :?:
Pamiętam jak to miło jest...To przeżycie było moje, i dobre miało zakończenie, ale nigdy nie zapomnę tej bezsilności... A Kicię
moją kocham teraz tak jak siebie, może mocniej, więc wiem co
czułaś Ty Kochanie :!: :!: :!:
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

Post » Pt lip 12, 2002 21:40

Bardzo dobrze że pod ręczniczkiem. Przy tej temp. to powinno wystarczyć.

Mnie wetka mowiła, żeby kocie mrugać ręcznie oczkami, żeby jej nie wysychaly. Tak powiekami poruszac.

Postaraj sie troszke czuwać w nocy, bo ona może wstać i zaczać chodzic. I wtedy niekoniecznie trafi do kuwety. Albo zechce wejść do Ciebie na łozko.

Będzie dobrze, zobaczysz.

Kazia

 
Posty: 14036
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 12, 2002 21:43

Czytalam to wszystko ze zmarszczonym czolem... To jest klinika dla zwierzat? Hmmm... Kota mojego bylego byla operowana (miala guzy na sutkach od hormonow, wycinali jej to razem z macica...) w lecznicy na ul. Fosa w Warszawie, przez bardzo sympatycznego pana doktora, bylismy umowieni na konkretna godzine, kocica zasypiala nam na rekach, odebralismy ja wybudzona, od razu nawet chodzic probowala... W tej samej lecznicy zamierzam wykastrowac kocurka (jesli znow nas gdzies daleko nie wyniesie... :evil: )

Agi

 
Posty: 15539
Od: Pt maja 17, 2002 19:19
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Pt lip 12, 2002 22:15

No, muszę powiedzieć, że jestem w szoku 8O :evil:
Dzisiaj mieliśmy w lecznicy kastrację:
1. kot był umówiony na konkretną godzinę
2. po premedykacji kocurek siedział ze swoją panią do momentu, kiedy było mu już wszystko jedno :wink:
3. Zabrałam go na salę gdzie dostał głębszą narkozę
4. Po zabiegu, kiedy już się wybudził, został oddany swojej pani.

Nie rozumiem jak można postępować inaczej :evil:

Dobrze, że Szeleczka ma to już za sobą!
Cumka &
Obrazek i Wojtek Obrazek

Cumka

 
Posty: 2031
Od: Pt lut 15, 2002 13:42
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 12, 2002 23:46

Olu - eltam to witaminy, biostymina na podniesienie odporności, Efa Oil na wzmocninie skóry, więc widocznie przyspiesza gojenie.
Nie ma potrzeby dawania termofora czy czegoś podobnego (po operacjach u ludzi przykłada się lód), wystarczy ciepłe miejsce i ew. kocyk lub ręcznik.
Ta klinika to po prostu taśma - dla nich zwierzak to tylko przypadek.
Czy możesz napisać, ile zapłaciłaś za zabieg?
Jedno co może cię pocieszyć, to pomimo wszystko mają dobrą opinię.
Nieźle diagnozują i leczą - brak w tym tylko podejścia.

Eva

 
Posty: 2399
Od: Wto lut 05, 2002 17:24

Post » Sob lip 13, 2002 0:13

Nie trzymalam kciukow bo dopiero weszlam na forum, ale krew mnie zalala, biedna Szeleczka :evil: ale teraz trzymam kciuki zeby do zdrowia szybciutko wrocila, glaskow 102.
Mijo
Obrazek

Mijo

 
Posty: 1747
Od: Wto lut 05, 2002 9:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lip 13, 2002 8:16

Jak ja kastrowałam kotki, 3 razy w pewnych odstepach czasu i u rożnych lekarzy, przebiegalo to dokładnie jak opisuje Cumka.
Tylko że ja umawialam się na zabieg przez moją panią wet, ona wlaściwie mnie umawiala i szłam już na gotowe, na ustaloną godzinę. Odbieralam zaraz po zabiegu, nie zawsze wybudzoną kotkę.

Nie ma co teraz rozpamiętywać, po prostu trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Kazia

 
Posty: 14036
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lip 13, 2002 11:30

I co u Was, Olu??

Eva

 
Posty: 2399
Od: Wto lut 05, 2002 17:24

Post » Sob lip 13, 2002 11:48

Noc za nami :D Zyjemy i nawet chyba nieźle sie mamy. Szeleczka zaczęła pełzac po domu okolo 23.00. Przewracała się, ale upierała sie przy tym łażeniu- więc tuptałam za nią. Na siusianie wdrapała sie do kuwetki ( z pomocą, a jakże) i potem tak przysypiała na pare minut, znowu łaziła. W końcu około 3.00 zaniosłam ją do sypialni, gdzie miała legowisko, bo Borys uparcie próbował się z nia "bawic" :evil:
Z powodu slawetnego już braku drzwi- TZ rozpiął na drzwiach sypialni napięte prześcieradło i przybił pinezkami do framugi, żeby koty jednak odizolowac. O 6.00 rano Borys forsował "zasieki" i tak sie awanturował, że poszedł wreszcie z TZ spać do drugiego pokoju, a Szleczka, która przespała noc na przygotowanym legowisku- wdrapała się na łóżko i spała ze mną.
Około 10.00 zrobiła się strasznie głodna (nie jadł nic od czwartku, od 18.00)więc zaproponowałam jej półmiękkie żóltko z odrobiną drobniutko posiekanej wolowinki. Okazało się mało- więc dołożyłam widelec tuńczyka. Też zjadła. I dalej krzyczy, że chce jeść. Zrobiłam jej tak z 15 min przerwy i jeszcze sfrygała 5 chrupek Hills'a ( tych dużych, dentystycznych), a po chwili garstke suchego Royala. Popiła wody i własnie śpi na monitorze :lol:
Oczywiście dostaję palpitacji serca- bo kota jest typowo wysokościowa i usiłuje wskakiwac we wszystkie ulubione miejsca.
Raną się nie interesuje na razie, więc nie miała założonego ani kubraczka ani kołnierza...
Ufff... Powiem Wam, Kochani, że czuję ogromną ulgę. Po tych wszytkich obawach"przed", po tych wczorajszych przejsciach- moja kicia jest wreszcie w domu, wydaje się, że jakoś psychicznie przeszła przez to lepiej, niż mogłam przypuszczać. No i już chodzi, je, inetersuje się światem, była bardzo dzielna: ani "żigolaka", ani żadnych innych sensacji...
A klinika- no coż, zgadzam się. Traktują takie zabiegi seryjnie. Zapłaciłam- razem z czyszczeniem ząbków i testem białaczkowym i morfologią, plus leki: 230 zł.
Jeszcze raz bardzo dziękuję- w imieniu swoim i Szeleczki- za wszytki dobre słow, kciuki, rady i myziania. Naprawdę- przetrwałyśmy to wszystko szczęśliwie- tylko dzięki Waszemu wsparciu.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39511
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Sob lip 13, 2002 12:49

:P :D
Nareszcie dobre wiadomosci.
Wygląda to bardzo dobrze.
Dzielna Szeleczka .... i Ty Olu, też byłaś bardzo dzielna :wink:

Eva

 
Posty: 2399
Od: Wto lut 05, 2002 17:24

Post » Sob lip 13, 2002 13:10

Eva pisze::P :D
Nareszcie dobre wiadomosci.
Wygląda to bardzo dobrze.
Dzielna Szeleczka .... i Ty Olu, też byłaś bardzo dzielna :wink:

Evuś, dzięki, ale tak naprawde, to dobrze, że mnie nie widziałaś :oops: Oj, nie wyglądałam na dzielną... :wink: :oops:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39511
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 265 gości