witajcie, to byl strasznie dlugi i ciezki tydzien. anka caly czas walczy z choroba wsrod kotow. na szczescie to paskudztwo juz wiecej kocih nie zaatakowalo
pomimo krotkiej poprawy u dinki, okazalo sie, ze wcale nie jest tak rozowo i zarowno ona jak i macius maja zmienione antybiotyki. w zanadrzu wetowi zostala jeszcze tetracyklina ale to juz bedzie ostatecznosc.
macius jest bardzo osalbiony. jedzie na maksymalnych dawkach wszystkich lekow ulatwiajacych oddychanie i odkaszliwanie, a na dokladke przyplatala sie do niego biegunka. nie trwala dlugo bo anka natychmiast zadzialala, ale oslabiila go jeszcze bardziej. w ruch poszedl virbagen, ktory ma wzmocnic jego odpornosc.
osoba, ktora placi za jegoo leczenie juz lezy ponizej dna finansowego i teraz wszyscy wyskrobujemy zasakorniaki zeby kontynuowac leczenie bo maly wciaz ma szanse na wygrzebanie sie z tego wszystkiego i spokojne zycie. oby tylko jego organizm wytrzymal.
koszatniczki, ktore pojechaly do gdanska czuja sie swietnie, a te dwa 'maluchy' ktore zostaly w domu rowniez kwitna.
panna majeczka, sfinksio, misio i bazylek unikneli zlapania paskudztwa. mosio, ktoremu sie to nie udalo tez ma sie znacznie lepiej. pozostala banda albo lezy w charakterze skorek na podlodze w upalne dni albo gania radosnie po chalupie, glownie w nocy.
misio zawsze kladzie sie w poblizu maciusia, oni musza sie widziec nawzajem bo gdy jeden zejdzie z oczu drugieg to ten drugi zaczyna szukanie. a ze macius slaby i ledwo lazi wiec misio czuje sie w obowiazku nadzorowac maciusia.
maciek juz wie, ze rece anki nie tylko go mecza lekami, zastrzykami i kroplowkami ale daja przyjemnosc i domaga sie glaskania, noszenia na rekach i wszelkich pieszczotek, do tego stopnia, ze anka moze go glaskac po brzuszku. a to chba najwiekszy dowod zaufania jaki kot moze dac czlowiekowi.
sproboje wszystkim kociakom anki zrobic sesje zdjeciowa w najblizszy tygodniu. moze macius nie bedzie sie mnie bal i zapozouje do zdjecia bez strachu. w innym przypadku zaniecham, zeby mu sie nie pogorszylo.
moje futrzaki zdrowe. duszek kwitnie niczym lelija

)) filip prawie zapomnial o okropnej przygodzie i tylko do drzwi wejsciowych nie zbliza sie nawet na cal. za to zrobil sie pieszczoch okropny. moj macius jest coraz wiekszym kotem. wysoki jest juz tak jak barnaba i wage tez ma konkretna. barnaba z wiekiem robii sie coraz wiekszym zgredem. marudzi jak stary dziad

)) gaculek tatusiuje mojemu maciusiowi, ktory uwielbia to i wrecz domaga sie opieki od niego. pusilaka (mama filipa i duszka) jak zawsze jest kochana koteczka, bezkonfliktowa, milutka pieszczoszka.
mam nadzieje, ze u was wszyscy zdrowi i nie dzieje sie nic zlego, a wkacje uplywaja wam w przyjemnych 'okoliczonsciach przyrody'.
sciskam i caluje zalaczajac glaski i drapki dla kocich