Siku jeszcze nie było... Tzn. w domu. Nie wiem, czy wcześniej nie posiusiała materacyka w transporterze, bo był troche mokry. Przełożyłam ją na dno duuuzeeej i głębokiej szafy w sypialni. Ona często tam sypia i lubi to miejsce, a to jedyna możliwość odseparowania jej od Borysa....
Ma grubą warstwę ciepłej flaneli pod sobą i przykryłam ją ręcznikiem. Leży sobie, ale nie śpi. I jest taka strasznie wystraszona- na każdy niespodziewany bodziec- az podskakuje cała.
Wyjasnienie w klinice: było nagłe cesarskie cięcie, wypadek, a poza tym- u nas to standardowa procedura: zwierzątka na zabieg przywozi sie rano i czekaja...
Już wiem, że na takie standardy- to ja Borysa nie narażę na pewno
Tyle, że ponoc nie siedziała w transporterku- tylko w boksie.
Powiedziałam, co myślę, ale chyba i tak za mało... Pogadam se jeszcze jak przyjadę szwy wyjąć, teraz już myśłałam tylko, żeby kota już w domku była...
Acha i kota nie oddawał mi lekarz, tylko jakaś niunia, chyba z recepcji... Na rozmowe z lekarzem musiałabym czekac ponad godzinę, bo ludzi było multum, a na wejscie bez kolejki- nie ma szans...