
No mama też w sumie to chyba tylko dzwoni, żeby mi nagadać. Żałuję, że nie zabrałam Go w poniedziałek i nie przyjechałam z wielkim ywliniałym kociskiem do pracy. Wszyscy by się ucieszyli.
Ja się nie znam tak kompletnie, ale kurcze czy na prawdę zwierzętom tak dużo lepiej jest na wolności? Nawet jak mają swój kawałek betonu? No ok nie będzie mógł sobie wychodzić kiedy chce, ale jak będzie źle to będę mogła przecież z nim spacerować na szelkach. Tak plumkam, bo no zawsze tak jest jak można dużo myśleć, jestem tak zestresowana, że szok!
To znaczy żeby nie było, mama jest zdecydowana na zabranie. Nie przewiduje innej opcji. Jutro będą zdjęcia. Ech a w zeszłym roku rozdawaliśmy ze wsi takie piękne kociaki, że szok. Gdzieś nawet na forum je ogłaszałam, później uciekłam z forum uznając, że tutaj i tak jest wiele nieszczęść. Ale co ja zrobię, że nie lubię pięknych, małych, puchatych kuleczek... co gorsze kto z kim przystaje takim się staje. Jeszcze zęby wszystkie mam... no ale
