No dobra, chyba jest przełom.
Malutka jest żwawa, kica, bawi się, zagląda w kąty, wspina się na kolana i domaga pieszczot, mruczy, włazi do kuwety, a w biurze drze mordkę, że chce na dwór (bo nie mam kuwety w robocie). Je dużo i chętnie, jeszcze tylko nie nauczyła się pić z miski.
Z syjamką znowu byliśmy wczoraj na badaniach, znowu nic, ale zmieniliśmy Trisulpet na metronidazol na 3 dni. Nie wiem, czy to zasługa metro, czy tylko odstawienia Trisulpetu, ale kupale od razu prawie normalne, a kocina dużo żwawsza. Daję równocześńie probiotyki, Essentiale i betaglukan, chyba będzie dobrze.
Chyba już mogę zacząć myśleć nad imionami... Na razie reagują na "króliczka"
