Ja dzisiaj nastawiłam sie na odpoczywanie po trzech dniach maratonu.
Co prawda, moja córka parskneła śmiechem, jak to oznajmiłam, prasując pranie, które wcześniej zdjełam powiesiwszy nowe i załadowawszy pralkę kolejnym wsadem. Wczesniej oprożniłam i załadowałam od nowa zmywarkę po wczorajszej imprezie, zrobiłam śniadanie dla wszystkich domowników, wysprzątałam kuwetę i klatkę królika, wyczyściłam odkurzacz i nastawiłam na sprzątanie salonu no i zrobiłam pare jeszcze innych rzeczy rownie wypoczynkowych
Maraton trzydniowy składał się z : wspomianej już gdzie indziej wizyty w Ostravie, gdzie musiałam być, ale postanowiłam to też wykorzystać rozrywkowo i zabrałam potomstwo do tamtejszego zoo, i zakupowo, bo czekała mnie impreza urodzinowa Bogdana.
Upał zrobił swoje wróciłam z bólem głowy i mdłościami.
Następnego dnia czekało mnie sprzątanie mieszkania a wieczorkiem zagniotłam ciasto na pleśniak ( przed upieczniem musi leżakowąc w lodowce), który stała się marzeniem solenizanta, które wzbudziła w nim Czitka piekąc placek ze śliwakami.
Już mialam dziwne uczucie w gardle.
Trzecigo dnia rano czyli wczoraj upiekłam pleśniaka i przygotowałam inne potrawy na imprezkę a czułam sie już fatalnie.
Miałam wrażenie, że to angina tym bardziej ze migdalki pokryte białym czopami. Zastanawiał mnie tylko brak temperatury.
Okazało się, że to białe to tzw czopy retencyjne a ogólnie to jakaś infekcja jamy ustnej niewiadomego pochodzenia
Póki co płuczę, spryskuję, ssę itd
Boli jak jasna cholera
Co do kota to zagustował w diecie weterynaryjnej zjada bez protestu, nawet suto posypywne rozkruszoną tabletką.
Jutro bedziemy polować na sioo do zbadania, bo w poniedziałek idziemy do kontroli .....ciiiiiii nie mow Kociołkowi .
Martwi mnie natomiast coś innego: kocur ma na grzbiecie jakiegoś guzka podejrzewam, że po zastrzykach, ale słyszam, ze to bywa niebezpieczne
i chyba jest bolesne, bo unika mojego dotyku w tym miejscu. 



