Jak miło widzieć fundacyjne gołąbki pokoju.
zdzwoniłyśmy się w końcu z Kinyą, chyba wszystko na ten moment zostało wyjaśnione. Stało się tak jak się stało, pojawiły się tu słowa jakie się pojawiły ale w rozmowie pojawiło się i wiele innych, sporo wyjaśniających sytuacje po obydwóch stronach i udało się nam dojść do wspólnego stanowiska. Dlatego też proszę, jeżeli macie wobec osób czy firm, z którymi współpracujemy, fundacji, jej działania, mnie personalnie jakieś zarzuty to w jakikolwiek sposób dajcie o tym znać. Jeżeli ja coś robię źle i nikt patrzący z zewnątrz nie powie, że można lepiej albo w ogóle dobrze to ja nie będę wiedzieć, że robię źle. Mogę mieć opinię apodyktycznej cholery (w końcu jestem zodiakalnym skorpionem i mój TŻ też, więc nie tylko przed światem ale i przed nim muszę się bronić

) ale do błędów umiem się przyznać i wbrew pozorom wiele rzeczy do mnie dociera, jeżeli nie od razu rewiduje swoje poglądy to na pewno coś mi do przemyślenia zostaje. Żywym przykładem jest dzisiejsza rozmowa z Kinyą.
Tylko, proszę Was, mówcie o tym, nie domyślę się, że gdzieś jest źle jeżeli o tym nie powiecie a sama mam inne doświadczenia, a na pewno nie tak drastyczne.
Spotkanie nadal konieczne, choćby ze względu na konieczność nowych rozwiązań, również związanych z poszukiwaniem konkurencyjnych miejsc do przetrzymywania kotów. Gdzieś tam wyszła jeszcze sprawa Kocimskiej. To miejsce jako przetrzymywanie zwierzaków ma być bardzo alarmowe, na zasadzie max tygodnia, dwóch lub jakowegoś w ogóle dramatu. Musimy tam przetrzymać ze dwa lata, mam nadzieję, że nie więcej ponieważ nasz hotelik jest w trakcie budowy.