» Pon lip 20, 2009 7:14
Dziewczyny dziękujemy, że z nami byłyście.
CoolCaty dziękujemy, że Quaziego wyciągnęłaś ze schroniska i za wszystko co dla niego zrobiłaś. Dla wszystkich, którzy mu pomogli jak tego potrzebował ogromne podziękowania, trudno mi wyrazić nawet jak jestem Wam wdzięczna, że dzięki Wam był ze mną.
Teraz w pracy jestem, trudno mi pisać ale wiele chciałabym Wam powiedzieć.
Nie myślcie, że przegraliśmy. Jest odwrotnie, Qua miał jeszcze pół roku fajnego, intensywnego życia, pół roku to za mało ale z drugiej strony to jest BARDZO dużo. Te pół roku wygraliśmy i gdybym miała podjąć tą walkę jeszcze raz to bym podjęła. Co nasze to nie oddamy, czy teraz to ja nie oddam. W sobotę na działce był bardzo szczęśliwy, biegał, skakał, polował. Upolował żabę, zjadł wielką ćmę, leżał w słońcu, podsiadł Radka (TŻta mamy) jak ten tylko zszedł z fotela. Radek na to pozwolił. Qua z błogą miną spał na fotelu (ogrodowym) ja siedziałam na ziemi, mama z TŻtem gnieździli się na ławce, poza tym Qua mruczał, mruczał, mruczał. Był na prawdę szczęśliwy. Niestety teraz aparat ze zdjęciami Bohatera ma mama ale jak wróci wrzucę je.
W niedzielę było bardzo źle, łudziłam się ale... ale chyba już nie wierzyłam, że będzie dobrze. Qua zasnął i już się nie obudził. Nie chcę opowiadać co i jak było. Ale umarł jak do niego przyszłam i wzięłam Go na ręce. Straszna chwila, nie chciałam w to wierzyć, zresztą nadal nie chcę. Został pochowany pod brzózką, owinięty niebieskim kocykiem. Nie potrafiłam Go pochować bez spojrzenia na Niego. Kochany Kot wyglądał jakby spał. Bardzo spokojny, delikatny, miał takie futerko jak za najlepszych chwil. Nie umiem sobie wyobrazić, że ten cudowny, delikatny puszek już do mnie nie przyjdzie. Przyznam Wam szczerze, że taki kot trafia się jeden na milion. To głupio zabrzmi ale dla mnie On nie miał wad, a nawet jak jakieś miał to one były jak zalety. Był cudowny, mądry, grzeczny, a jednocześnie miał bardzo silny charakter, a przede wszystkim można mu było ufać. Był proludzki do bólu, cudowny. Teraz jak Go nie ma nie wyjdzie, że się chwalę. Był wspaniałym, fenomenalnym przyjacielem, który bardzo wiele mnie nauczył. Bardzo.
W domu na spokojnie napiszę więcej... ale teraz... teraz powstanie nowa opowieść. Już nie tak bezowata, inna.
Nie będę umiała pokochać innego kota jak Qua. Qua nie był kotem, Qua był przyjacielem, był po prostu Qua... ale wiem, że mam serce dla innego nieszczęścia. reszta w innym wątku, bo tutaj. Tutaj jest Qua i tylko Qua, mój kot na całe życie. Najbardziej się boję, że te wspomnienia o tak cudownej istotce stracą barwy. Nie chcę tego, chcę Go pamiętać, bo mimo tęsknoty to są cudowne wspomnienia, wspaniałego przyjaciela.
Ostatnio edytowano Pon lip 20, 2009 7:25 przez
Malati, łącznie edytowano 1 raz