elzii pisze:Przepraszam za tak dlugie milczenie, u kociaczkow wszystko dobrze, rosna jak na drozdzachsa coraz madrzejsze i ciekawsze swiata, to juz 2-miesieczna mlodziez
Maja calodobowy dostep do suchej karmy, wody i rozcienczonego kociego mleka zamiennie z rowniez rozcienczona smietanka 12% (niektore z nich nie lubia wody), do tego 2-3 posilki mokre czyli zazwyczaj gotowane miesko z kleikiem ryzowym/ryzem/marchewka (lubia sobie pomlaskac), twarog, czasami rybke (kocia, z puszki) lub saszetki/puszki kocie.
Mieszkaja w budynku gospodarczym, maja specjalnie przystosowane cale jedno pomieszczenie (legowiska, kocyki, deski i rusztowania z desek do wspinaczki, domki z pudelek i inne kryjowkizamykam je tam na noc, poza tym to miejsce, w ktore przyniosla je matka, wiec czuja sie tam najbezpieczniej. Wokol wyjscia z budynku zrobilam ogrodzenie plastikowa polmetrowa siatka dla zwierzakow, i mimo, ze teraz to dla nich raczej fajna zabawa i miejsce do wspinaczki, bo przeskakuja ja w 2 sekundy, to jak uslysza glosniejszy dzwiek lub cos niepokojacego sie dzieje to zwiewaja za siatke. To jest 'ich' terytorium
Gdy ktos jest w poblizu umozliwiam im wycieczki po dzialce, sa ciekawe swiata i nie moge im zabronic poznawania go, nie oddalaja sie w niebezpieczne tereny, i nawet jesli odejda troszeczke dalej niz zazwyczaj i sie zagubia to miaukna, ja je przywoluje i wracaja natychmiast. Problemem jest natomiast pies sasiada koczujacy przy ogrodzeniu, przez ktore one moga bez problemu przejsc, nie pozwalam im tam podchodzic a jesli nawet to tylko w mojej bezposredniej obecnosci, gdy sie niebezpiecznie zblizaja do psa (cwaniak udaje przyjaznego, wiec sa zaciekawione i pakuja mu sie prawie do paszczy) trzymam je za ogon, zeby nie przekroczyly ogrodzenia. Nie wiem zupelnie jak mam je oduczyc tej maloletniej beztroski, nie mam tez pojecia co by im zrobil ten pies. To beda kotki wychodzace, bo innych domkow im w poblizu nie znajde, wiec nie moge ich wychowywac pod zupelnym kloszem, bo beda nieswiadome zagrozen, a z drugiej strony wczoraj jak Kulka byla juz glowa po drugiej stronie ogrodzenia, to takiego doplywu adrenaliny nie mialam juz dawno.. Zupelnie im to nie przeszkadza, ze pies ujada, sa zafrapowane i podchodza coraz blizej. Rodzice mnie uspokajaja, ze kot sobie z psem poradzi itd, ale ja nie zamierzam ryzykowac, wystarczy ulamek sekundy i moze byc tragedia ;( nie wiem co zrobic, moze kupie jakis odstraszacz, zeby ich nie kusilo to ogrodzenie hmm..
Fajnie, że u maluszków wszystko dobrze

Mają już jakieś imiona? A może masz jakieś aktualne fotki, chetnie zobaczyłabym jak urosły.
Elu przepraszam, ale po raz kolejny Twoi rodzice są w błędzie.
Maluchy nie mają żadnych szans w starciu z psem, a te wychowane bez matki jeszcze nie potrafią same ocenić co jest dla nich niebezpieczne.
Od kwietnia miałam pod opieką 2 koty żyjące blisko naszego zakładu pracy. W ten poniedziałek kotka zginęła tragicznie, właśnie za sprawą psa. Miała ok. 8-9 m-cy, więc nie był to już taki malutki kociak. Weszła na posesję gdzie był pies (jego właściciele mają niewychodzącego kota i ten pies w domu się z nim bawi, a na dworze atakuje).
Pilnuj maluchy i szukaj sposobu by ich zniechęcić do przechodzenia do psa. Nie ryzykuj, że sobie poradzą, bo potem sobie tego nie wybaczysz.