K-ów, pożegnaliśmy Kicię :-((((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 19, 2009 6:32

kastapra pisze:Widzę, że zrobiło się ostro...
Ale może nie przesadzajmy....Syf i kiepskie leczenie oczu jeszcze nie są dowodem na "uśmiercanie"........
W sumie zawsze uważalam ze tam jest ok na sterylki, w koncu to zadna filozofia, mozna znalezc zloty srodek i po czesci on chyba jest, w sensie, że nie zauwazyłam, aby AFN leczyl!!!!! tam koty...Są tam sterylizowane zdrowe koty, wiadomo czasem trzeba interwencji, ale koty potem itak trafiaja do normalnego "leczenia".
Niewiem, chyba niema co przesadzac (?)


Karola, ja tez caly czas mówię, że nie ma sensu robić dymu na całego.
Kinya mówi tak, jakby sama była w stanie przechowywać wszystkie ogony po sterylkach.
A jak zapytałam o Antenkę, bo sama ją widziałam półżywą i wiedziałam, że była w Chironie, to nie otrzymałam takiej odpowiedzi, tylko, że jest u koleżanki Justyny.

Agnieszka ma też rację pisząc, że należy pamiętać ile tam kotów było i przeżyło.
Ja muszę być szczera i powiedzieć, że oczko Tary (któro było już podlecvzona przez dr Komendę) leczył dr W. i Tara ma piękne oko.

Z Wenecji w Chironie było duuużo kotów, co najmnie 5 po sterylkowych, Flo siedział tam długo, Tara, Tornado, Tommy i Tonia chyba nie, ale nie pamiętam.
Wszystkie żyją i się świetnie miawają.

Podtrzymuję jednak zdanie, że jest tam brudno, ale jeśli przy agnieszcze czyści to my faktycznie zamiast babulić, możemy mu po prostu mówić podstępem, tak jak ja koleżankę (którą tymczasuję) zmuszam do sprzątania po sobie "P


PS. Lola nadal nie była w kuwecie!
Uciekła z łazienki i siedzi całą noc pod łóżkiem, boję się ją stamtąd wyciągać...
Idę próbować, może teraz, bo o piatej fiasko...
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Nie lip 19, 2009 7:28

nie wiem czy ktoś by chciał ( Tweety na razie nie potrzebuje) większej ilości puszek dla kota:

http://www.allegro.pl/item675725349_oka ... ratis.html

Są to puszki budżetowe/dyskontowej marki Edel Gold Cat przywiezione z Niemiec. Ja kupuję ostatnio u nich 10kg Profilum za 99pln
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Nie lip 19, 2009 9:12

Trochę sie nieprzyjemnie zrobiło więc apeluję tylko: NIE TRAĆMY Z OCZU TEGO CO NAJWAŻNIEJSZE. WSZYSCY MAMY WSPÓLNY CEL. NIE ATAKUJMY SIĘ WZAJEMNIE!! Nie raz byłam świadkiem kłótni ludzi z różnych fundacji. Niby cel ten sam, ale nie dało się współpracować. Trzeba rozmawiać i mówić otwarcie co nas boli i co nam się nie podoba. Dyskusja jest zdrowa ale atakowanie i krytykowanie działań Fundacji może mieć tylko destrukcyjne konsekwencje. W ludziach siła. Same niewiele zrobimy. Wiem co mówię, bo przez kilka lat sama pomagałam kotom.
Kinyu nie warto zrażać osób, które co miesiąc wpłacają określone kwoty na AFN. Znajdą siobie inną organizację, a nam to nie pomoże. Jeśli i to stracimy, to długo AFN nie pociągnie. Taka zła opinia o decyzjach i działaniach Fundacji ciągnie się bardzo długo.
Gdyby było nas jeszcze więcej...gdyby była fajna klinika z hotelikiem...gdyby był stary sponsor...gdyby lokal Fundacji był większy...Tak można gdybać. Dzisiaj trzeba korzystać z tego co jest w naszym zasięgu. Na więcej nas nie stać. Oczywiście pomysł z Arwetem, o ile mają zaplecze na hotelik, jest bardzo dobry. Poczatkowo nawet jakaś prowizorka z klatek fundacyjnych byłaby ok. Ważne, że w klinice są dobrzy weterynarze a miejsce jest higieniczne.
Maluchy bielańskie nie były w Chironie. Wczoraj dostałam nieprawdziwą informację, że na Bielanach wypuszczone na wolność 2 koty nie żyją. W pierwszej chwili znowu złość, ale i przemyślenia...To nie mógl być Chiron bo na ponad 100 sterylizacji i leczenia tylko jeden zgon. Na szczęście to nieprawdziwe inforamcje i koty mają się dobrze.
Warto szukać rozwiązań, warto rozmawiać, ale nie podcinajmy sobie skrzydeł. Jak zacznę wierzyć, że AFN to nic więcej jak kolejne schronisko, to nie pomoże to ani mi ani kotom czekającym na nasza pomóc. Wierzę, że dzięki nam wszystkim, można zorganizować sie logistycznie lepiej. Ale trzeba liczyć się z tym, że tam gdzie większe skupisko kotów, to ryzyko, że pojawi się zaraza i koty będa odchodzić będzie duże. Trzeba je ograniczać, ale do tego potrzeba więcej DT. Już zaczęłyśmy działania, których celem jest znalezienie nowych DT. Oby nie był to słomiany zapal i każdy odpowiedzialny za swoją dzialkę robił to z tym samym zapałem co dzisiaj.

koty z Olkusza mają się super. Brykają, wariują. Już druga doba po szczepieniu a nie widać po nich śladów choroby. Zaczęło się niszczenie palmy i skrzyni wiklinowej chociać doskonale wiedzą do czego służy drapak.Nic złego im nie grozi. Oby tylko domki się znalazły
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 19, 2009 9:26

kosma_shiva pisze:
kastapra pisze:Widzę, że zrobiło się ostro...
Ale może nie przesadzajmy....Syf i kiepskie leczenie oczu jeszcze nie są dowodem na "uśmiercanie"........
W sumie zawsze uważalam ze tam jest ok na sterylki, w koncu to zadna filozofia, mozna znalezc zloty srodek i po czesci on chyba jest, w sensie, że nie zauwazyłam, aby AFN leczyl!!!!! tam koty...Są tam sterylizowane zdrowe koty, wiadomo czasem trzeba interwencji, ale koty potem itak trafiaja do normalnego "leczenia".
Niewiem, chyba niema co przesadzac (?)


Karola, ja tez caly czas mówię, że nie ma sensu robić dymu na całego.
Kinya mówi tak, jakby sama była w stanie przechowywać wszystkie ogony po sterylkach.
A jak zapytałam o Antenkę, bo sama ją widziałam półżywą i wiedziałam, że była w Chironie, to nie otrzymałam takiej odpowiedzi, tylko, że jest u koleżanki Justyny.

Agnieszka ma też rację pisząc, że należy pamiętać ile tam kotów było i przeżyło.
Ja muszę być szczera i powiedzieć, że oczko Tary (któro było już podlecvzona przez dr Komendę) leczył dr W. i Tara ma piękne oko.

Z Wenecji w Chironie było duuużo kotów, co najmnie 5 po sterylkowych, Flo siedział tam długo, Tara, Tornado, Tommy i Tonia chyba nie, ale nie pamiętam.
Wszystkie żyją i się świetnie miawają.

Podtrzymuję jednak zdanie, że jest tam brudno, ale jeśli przy agnieszcze czyści to my faktycznie zamiast babulić, możemy mu po prostu mówić podstępem, tak jak ja koleżankę (którą tymczasuję) zmuszam do sprzątania po sobie "P


PS. Lola nadal nie była w kuwecie!
Uciekła z łazienki i siedzi całą noc pod łóżkiem, boję się ją stamtąd wyciągać...
Idę próbować, może teraz, bo o piatej fiasko...


Tara i Tornado siedziały tam wieki całe, bo trafiły na okres gdy przywiezione zostały maluchy ze schronu z pp a i przedtem nie było gdzie ich trzymać więc były hotelowane.
W ogóle ok. 85%, może nawet więcej, kotów AFN-u jest leczone gdzie indziej, w głównej mierze jest to Krakvet i Therios ale też i lecznice, do których chodzą same osoby tymczasujące nasze koty czyli np. lecznica na Handlowym, na Senatorskiej, Rusznikarskiej, Wawrzyńca czy Arwet w Wieliczce.
W Chironie odbywają się sterylizacje, zarówno darmowe jak i płatne, bo ze względu na brak możliwości hotelowania u wetów, którzy proponują tę samą stawkę na zabieg płatny, robione są te zabiegi właśnie tutaj. Przykro mi, że fundacji nie stać na robienie zabiegów za 130 zł i późniejszego hotelowania za kolejne 100 za 5 dni pobytu. Abstrahując od tego, ze w tym momencie nie stać fundacji na puszkę karmy.
O to wszystko wystarczyło zapytać.

dziękuję za głosy rozsądku, zróbmy coś konstruktywnego aby wyeliminować warunki higieniczne tam panujące tak aby nie wylać dziecka razem z kąpielą. Jeżeli te działania nie pomogą, trzeba będzie postąpić radykalnie

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 19, 2009 9:41

Tweety pisze: Proszę o nie podawanie faktów, które nie miały miejsca, o upewnienie się, które z kotów były tam leczone a które nie, o sprawdzenie jakie koszty fundacja ponosi i w jakiej lecznicy a później dopiero publikowanie informacji, o sprawdzenie ilości przeprowadzonych zabiegów udanych w stosunku do tych, które zakończyły się zgonem, sprawdzenie ile z podopiecznych fundacji odeszło w innych lecznicach. Chyba na tym polega rzetelność dziennikarska.


Dziwne jak wiele wszyscy mają do powiedzenia o rzetelności dziennikarskiej kiedy podaje się niewygodne dla nich fakty 8O . Tymczasem sama nie potrafisz odpowiedzieć mi na jedno proste pytanie, które zadałam Ci bezpośrednio kilka postów temu. O odniesieniu się do moich licznych wątpliwości dotyczących popełnionych błędów już nie wspomnę. Przesiedziałam kilka nocy śledząc wątki na Miau i fora internetowe, przeglądając i przypominając sobie liczne akcje i zwierzęta z którymi miałam do czynienia. Przegadałam wiele godzin z najróżniejszymi osobami, które miały do powiedzenia cokolwiek na ten temat, a zwłaszcza o tej „lecznicy”. Wielu rzeczy dowiedziałam się przypadkiem. O moich własnych obserwacjach już nie wspomnę. To co napisałam jest wynikiem tego wszystkiego i najzwyklejszego kojarzenia faktów. Pomijam już fakt, że taki rzetelny wywiad powinien być zrobiony przez zarząd fundacji zanim podjęto współpracę z Chironem :roll:
Nie uczestniczyłam w łapaniu kociaków z Bielan, nie miałam styczności z miotem Evy, łapanie Dieselka wspierałam na odległość, omijałam od dość dawna Wielopole szerokim łukiem. Dlatego nie wypowiadałam się na ten temat, bo nie czułam się uprawniona jako osoba o zbyt małej wiedzy. Teraz czuję się w obowiązku dzielić się tym czego się dowiedziałm.

Nie jest faktem, że kociaki w „dziwny” sposób odchodzą i że sama zastanawiałaś się co jest grane i co z świństwo zabija je niemal masowo. Nie jest faktem, że podjęto szaloną akcję odkażania Wielopola i wszystkiego co jest z nim związane (tutaj nie jestem pewna, nie doczytałam, ale chyba łącznie z Twoim mieszkaniem. Jeśli się mylę to przepraszam). Nie jest faktem, że w lecznicy panuje brud i olewactwo, a wręcz pogarda dla zwierząt fundacyjnych (bo o nas jako opiekunach nie będę wspominać; mnie to akurat nie rusza). Nie jest faktem, że pan Wojnar ma opinię fatalnego weta, w dodatku największego flejtucha w tym mieście. I nie chodzi mi tylko o wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=78220&start=45 Mam dalej wymieniać?
Owszem, nie opierałam się na statystykach, bo nie robę raportu i nie o cyferki mi chodzi, ale o ogólną sytuację. Z dwóch powodów. Po pierwsze śmierć każdego, a zwłaszcza wcześniej zdrowego i silnego kota to dla mnie straszną porażką i jakoś nie wyznaję słynnego podejścia Stalina, że jedna śmierć to tragedia, milion – to statystyka. Po drugie: dane o których piszesz byłyby i tak całkowicie zafałszowane. Koty ZARAŻAJĄ się w Chironie, a umierają gdzie indziej. Dlatego efekty działalności Wojnara obciążają inne lecznice, a on zapewne tylko radośnie zaciera brudne tłuste łapska wywalając Ci kolejną fakturę.
Poza tym Twoja wypowiedź śmierdzi mi cynizmem, bo doskonale wiesz, że ja takowych danych nie posiadam. I tak przyszło mi na myśl: może warto faktycznie przedstawiać tu na forum takie statystyki regularnie, np. raz na miesiąc. Złapaliśmy tyle kotów, tyle na tymczasach, tyle leczonych w tej i tej lecznicy, umarło nam tyle i tyle. To co znajduje się aktualnie na pierwszej stronie to dobra namiastka czegoś takiego.

Tweety pisze: Tekst o utrzymywaniu pseudoweta z pieniędzy fundacyjnych .. no cóż, zaraz pewnie część osób wywnioskuje, że mam w tym jakiś udział.

Czyli jednak Chiron nie pobiera od fundacji żadnych pieniędzy??? 8O 8O 8O No to coś mi się tu grubo nie zgadza. I znowu nie mamy do czynienia z faktem tylko moim wymysłem, tak?
Tekst o regularnym utrzymywaniu z pieniędzy fundacyjnych wziął się stąd, że sama mi przyznałaś, że Chiron nie hoteluje innych zwierząt niż z AFN, chociaż bardzo się reklamuje. Kiedyś zadzwoniłam w sprawie miejsca dla kota do nich nie mówiąc nic o AFN i byli strasznie zdziwieni i próbowali mnie za wszelką cenę spławić (to akurat wychodzi im najlepiej, obydwoje są równie odrażający i antypatyczni). Na licznych forach internetowych znalazłam ostrzeżenia przez hotelem Wojnara, ludzie ostrzegają się też pocztą pantoflową, dlatego nikt przy zdrowych zmysłach nie odda tam pupila. W tę brudną lukę wstrzelił się więc AFN.

Byłoby natomiast podłością, nadużyciem i oszczerstwem twierdzenie, że najlepiej wychodzi na tym klinika w Myślenicach i K-V i jest to zorganizowana z premedytacją akcja mająca na celu nabijanie im kieszeni. I chociaż ten mechanizm tak wygląda, to nic takiego nie napisałam, więc nie wiem czemu Cię to tak ubodło. Dodam tylko, że akurat tak się pięknie składa, że siostra montażysty ode mnie z pracy mieszka w tym bloku, dokładnie w klatce nad tą wojnarową „lecznicą”. Dowiedziałam się wielu rzeczy; nie będę się rozpisywać, nadmienię tylko tyle, że „starzy” mieszkańcy tego osiedla ostrzegają nowych, którzy pojawiają się z psami na spacerach przed oddawaniem zwierząt w łapy Wojnara. Kilka zwierząt (zazwyczaj bardzo młodych) na osiedlu padło po wizytach u niego i oczywiście nikt tego od razu nie skojarzył, ale po pewnym czasie tak i fama poszła. Nikt rozsądny stamtąd nawet nie wchodzi do tego przybytku, mając go nawet pięto niżej. Jeżdżą ze zwierzakami po Krakowie. O czym to świadczy – domyśl się. :?: :!:

Tweety pisze:Kto ma ochotę nasłać sanepid, inspektora weterynarii czy co tam chce niech zrobi to imiennie, jako osoba fizyczna, każdy z Was może.

Oczywiście tylko jaki ma to sens w momencie kiedy jutro w Chironie będzie zapewne błyszczało po Twojej dyplomatycznej rozmowie, a fundacja AFN wystawi Wojnarowi laurkę, którą on powiesi sobie na brudnej ścianie? :roll:


Tweety pisze:Tylko bardzo proszę więcej do mnie nie dzwonić, że macie, znaleźliście, ktoś Wam wiezie koty, są w schronie i czy AFN może się nimi zająć, bo nie macie pieniędzy, siły, czasu, chęci, możliwości i Bóg wie czego. Jak widać, AFN pieniędzy już też nie ma, nawet żeby leczyć czy przetrzymywać koty w tak podrzędnej lecznicy.

Podciągnie tego apelu pod odpowiedź na mojego posta uważam co najmniej za nieeleganckie i obraźliwe. Owszem, funkcjonując jakoś w ramach Twojej fundacji informowałam o wszystkich kotach w potrzebie o których się dowiadywałam, prosząc o radę i wsparcie. Ale chyba od tego jest AFN? Czy znowu się mylę i przeinaczam fakty? Niemniej NIGDY nie było tak, że zwalałam sprawę na innych, nie miałam jak to napisałaś „siły, czasu, chęci, możliwości i Bóg wie czego”. Wręcz przeciwnie. Zresztą sama doskonale wiesz, że koty które ratowałam i tymczasowałam, od AFN dostawały jedynie leczenie. NIGDY nie wzięłam z fundacji ani grama żwirku, i – z tego co pamiętam – ani ziarenka czy puszki karmy. Koty takie jak Antenka czy Lucyna zostały zasponsorowane w 100% przeze mnie i moje koleżanki z pracy. Maluchy z Olkusza (oby przeżyły!) osobiście stamtąd przywiozłam, zakupiłam im pierwsze jedzenie. Z Akimą która je tymczasuje, podzieliłyśmy się kosztami ich utrzymywania. Poprosiłam tylko o możliwość zaszczepienia ich na koszt fundacji, po czym i tak – zdając sobie sprawę z kłopotów finansowych - znalazłam osobę, która dała na to 100 złotych. Resztę dołożyła Akima. Samochodu fundacyjnego na oczy nie widziałam, a w kocich sprawach przejeżdżam naprawdę spore kilometry, zwłaszcza mieszkając teraz poza Krakowem. Grafit i Puszek z Kłaja też już w 100% przeszli na moje utrzymanie. Nie piszę tego po to żeby bawić się w wypominki, bo tak jak zawsze powtarzam nigdy nie wypomnę niczego zwierzakom (a z pewnością zaraz zostałabym o to posądzona) tylko po to żeby Ci uświadomić jak bardzo jesteś niesprawiedliwa.

A co do dzwonienia to jeżeli sobie tego nie życzysz to naprawdę nie ma sprawy, tylko od załatwiania takich spraw chyba służy pw. Ja akurat (intuicyjnie!) również miałam - zasadne jak się okazało - wątpliwości co do Twojego wczorajszego histerycznego telefonu w sprawie kotów Marka. Dobrze, że odłożyłam wyjaśnianie na drugi dzień, bo Marek kilka godzin później zadzwonił i przedstawił mi jak sprawy naprawdę się mają. Strasznie jestem Mu za to wdzięczna, bo dzięki temu nie zrobiłam z siebie idiotki na całego przed rzecznikiem prasowym PSP i dziennikarzami, których chciałam tematem zainteresować. To tak na marginesie.
Boga może w to nie mieszajmy, akurat jestem ateistką, możesz wzywać Buddę czy Allaha, tak samo na mnie to podziała ;)

Tweety pisze: Jeżeli ktoś z Waszych znajomych niechcący zalicytował cegiełkę na koty AFN-u to niech wpłaci bezpośrednio na konto lecznicy Krakvet lub Therios na poczet długu naszych kotów, w jednej i drugiej jest do zapłacenia odpowiednio 2100 zł i 2400 zł.
Jako, że Mariola wyjechała wystawię jeszcze jeden bazarek, na którym będą powystawiane przedmioty, z których dochód (o ile jakiś będzie), w całości zostanie przekazany wyżej wymienionym lecznicom.

To także wypadałoby wyszczególnić jako apel ogólny. Netykieta się kłania po raz kolejny (ale lepiej znamy się na rzetelności dziennikarskiej, nie? :wink: )

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie lip 19, 2009 9:49

Tweety pisze:Antenka była w Chironie i dziwnym trafem wyszła stamtąd żywa, jak widać, nawet się nieźle czuje, po przywiezieniu do lecznicy nie była nawet stabilna ...

Kolejna manipulacja z Twojej strony. Niestety cybiona na maksa; gdybym była złośliwa to stwierdziłbym, że stać Cię na więcej. Wirus zabija KOCIĘTA i dobrze to wiesz. Dorosłe koty „tylko” przywlekają go na sobie. Tak było u mnie kiedy łamałam sobie głowę dlaczego zdrowe, brykające i pełne życia córki Julki,po jej powrocie z Chirona zeszły niespodziewanie w ciągu niecałego tygodnia. Z tego co czytałam tak samo sytuacja wyglądała w przypadku kotów z Bielan. W postach nadziwić się nie mogłyście jak to jest, że matki w super formie, bez śladów pp, a wśród maluchach pomór. Nie widzisz analogii?
Nie chcę nawet myśleć co by było gdyby się okazało, że maluchy z Kłaja nie zostały otrute, tylko zawiozłam tam wirusa na kotkach „posterylkowych”. A nie jest to niemożliwe i ta myśl na maksa mnie dobija. Pciemniało mi w oczach kiedy przypomniały mi się kocięta, dla których szukałam mamki. One były na Wielopolu i próbowaliśmy dołączyć je do kotów z Bielan. Dziś żyje tylko jedno z nich. Były małe (jednodniowe), słabe, prawie dobę bez matki, ale przez dwa tygodnie przy mamce rosły i czuły się dobrze. Nagle zaczęły umierać, wczoraj dowiedziałam się, że żyje tylko jeden. Ja wiem, że to już paranoja, można to nazwać spiskową teorią dziejów, że się doszukuję. I chciałabym żeby to był tylko przypadek. Ale nie daje mi to spokoju, kolejna nieprzespana noc za mną.
Rozumiem, że czekamy, aż zaczną odchodzić masowo też dorosłe koty, te po sterylkach, i każdych oględzinach w Chironie. Wtedy ewentualnie dopuścisz do siebie myśl, że coś tam może być nie tak i zaczniesz się zastanawiać jak jeszcze bardziej dyplomatycznie rozmawiać z Wojnarami żeby przypadkiem ich nie urazić i nie zaszkodzić ich biznesowi.

Poza tym Antenka „dziwnym trafem” była na 100% kotem domowym, ma najprawdopodobniej szew po sterylce (oczywiście prosiłam wielokrotnie żeby Wojnar to sprawdził; gdzie tam, olał jak zawsze, musimy ją wziąć na USG do innej lecznicy i potwierdzić) i guzka, być może poszczepiennego takiego jak miał Klusek. Więc ona była w jakiś sposób zabezpieczona. Swoim wiekiem przede wszystkim; prawdopodobnie też szczepieniami.

I tym bardziej nigdy się nie przestanę zastanawiać dlaczego nie leczy się w jego taniej syfiarni fundacyjnych zwierząt…

Tweety pisze:Ile kotów z ul. Wenecja przeszło przez Chirona i ile z nich przeżyło?
Ile kotów z Kłaja?
Ile zostało wysterylizowanych kotów, które teraz są w swoich domach i mamy z nimi kontakt?
Czy ja mogę prosić o konkretne fakty zarówno liczbowe jak i imienne?Zdaje się, że była tu mowa o uczciwości więc trzymajmy się jej i uczciwie poinformujmy o faktach.

Do tego wszystkiego odniosłam się w poprzednim poście. O faktach też już pisałam. Nie o wszystkich bo za dużo się tego zebrało, a już boję się dalej analizować – punkt do którego doszłam to i tak już za dużo, nawet na moje nerwy. A jeżeli u kogoś z uczciwością jest jak z prawdą u górali (że powołam się na księdza Tischnera) to o płaszczyznę porozumienia ciężko, tu się akurat zgodzę. Tylko po raz kolejny rozmawiajmy o sytuacji, a nie statystykach, bo dla mnie cena życia kota to nie stawka za dobę.

Tweety pisze:Jeżeli jest tam brudno, stół nie jest dezynfekowany jak są przynoszone zwierzęta (przy mnie nie było takiej sytuacji, mój Robert nawet został opieprzony, że chciał postawić kontener na stole po poprzednim zwierzaku więc nie było podstaw do robienia afery, o brudzie i syfie wiem od wczorajszego dnia) to się tym zajmę, bo wiem już jak ale to chyba mało kogo już obchodzi.

Według Ciebie nie jest brudno, dowiadujesz się o tym nagle i z zaskoczenia, bo widocznie wzrok przysłania Ci koronne 5 zeta za dobę. Potwierdza to wiele innych osób, one widocznie tak jak ja mają jakąś obsesję. Historię z Robertem też uznaję za nieprawdopodobną. Kiedy jechaliśmy DWA TYGODNIE TEMU do Olkusza zasygnalizowałam mu problem z brudem w Chironie i w całej rozciągłości potwierdził moje obserwacje, dokładając jeszcze od siebie. (Oczywiście równocześnie usprawiedliwiał trzymanie zwierzaków u Wojnara tym samym co Ty: brakiem alternatywy. Alternatywy, której nie chciało się stworzyć). Więc ktoś się tu rozmija z prawdą, a grubymi nićmi szytej bajki o Wojnarze ochrzaniającym za położenie kontenera na brudnym stole niestety nie kupuję (notabene ja miałam takie przypadki, ale w innych lecznicach).

Tweety pisze:Jeżeli ktoś, kto tymczasuje koty AFN-u zechce je oddać to zrozumiem tylko proszę o kilka dni abym mogła zapewnić im odpowiedni tymczas.

Aha, a jak ktoś ma ochotę pomóc innym kotom, to dzwoniła dzisiaj dr Ola ze schronu, że maluchów jest masa, codziennie po kilka odchodzi na pp i koci katar. Jest też 5-letni pers, biało-biszkoptowy oddany, bo agresywny, może po dzisiejszej kastracji mu przejdzie. Na szczęście z braku miejsca i pieniędzy w fundacji mają szanse na przeżycie ...
(...)

Wiem doskonale, ze pisząc ten akapit kierowałaś go do mnie. I nie będę pierwszą osobą, która napisze Ci (bo była już taka dyskusja, bodajże podczas wcześniejszej pandemii) że kiedy brakuje Ci argumentów, to kierujesz sedno sprawy w kosmos i starasz się odwrócić dyskusję na zupełnie boczne tory, idąc swoim starym, wytartym i znanym już na forum schematem, jawiąc się jako jedyna zatroskana o los krakowskich kotów. Ja też się o nie martwię, naprawdę. Ale w tej chwili mniej niż o te, które trafiają do Chirona. Kociaki w schronie umrą. Dokładnie tak samo jak cała rzesza ich rówieśników z AFN. Z tą różnicą, że nie wywali się na nie pieniędzy, które ludzie dobrego serca wpłacają na ich ratowanie i utrzymywanie, a nie narażanie. A tekst o kotach, które mają szanse na przeżycie, bo w fundacji nie ma kasy – to zabrzmi brutalnie, ale tak zaczyna być. I to jest przerażające.
Zresztą nie będę powtarzać słów, które już bardziej doświadczone dziewczyny już kiedyś Ci napisały, to bez sensu, bo ich nie przyjmujesz jak widać. Szkoda.

I daruj sobie sarkazm, persowi o którym piszesz to akurat nie groziłoby, bo nie jest nieszczepionym maluchem. Ale tak jak pisałam wcześniej n razy – zawsze istnieje groźba mutacji, która zacznie wybijać także dorosłe koty. A może chcesz prowadzić takie eksperymenty w jego gabinecie na kotach fundacyjnych? Jestem przekonana, że przy Twoje wydatnej pomocy szybko zrobiłby profesurę. Wiem, ze idę po bandzie, ale tylko chcę Tobą wstrząsnąć i otworzyć Ci oczy!! Bo nie wiem ile jeszcze musi ich umrzeć, żebyś jako osoba która odpowiada za całą tę sytuację przejrzała wreszcie na nie i podjęła adekwatne do sytuacji, a nie pozorowane działania. I na razie wolę się nad tym nie zastanawiać, bo mi głowa wystarczająco pęka od tego co już wiem. Tyle.

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie lip 19, 2009 9:54

kosma_shiva pisze:
kastapra pisze:Widzę, że zrobiło się ostro...
Ale może nie przesadzajmy....Syf i kiepskie leczenie oczu jeszcze nie są dowodem na "uśmiercanie"........
W sumie zawsze uważalam ze tam jest ok na sterylki, w koncu to zadna filozofia, mozna znalezc zloty srodek i po czesci on chyba jest, w sensie, że nie zauwazyłam, aby AFN leczyl!!!!! tam koty...Są tam sterylizowane zdrowe koty, wiadomo czasem trzeba interwencji, ale koty potem itak trafiaja do normalnego "leczenia".
Niewiem, chyba niema co przesadzac (?)


Karola, ja tez caly czas mówię, że nie ma sensu robić dymu na całego.
Kinya mówi tak, jakby sama była w stanie przechowywać wszystkie ogony po sterylkach.
A jak zapytałam o Antenkę, bo sama ją widziałam półżywą i wiedziałam, że była w Chironie, to nie otrzymałam takiej odpowiedzi, tylko, że jest u koleżanki Justyny.

Agnieszka ma też rację pisząc, że należy pamiętać ile tam kotów było i przeżyło.
Ja muszę być szczera i powiedzieć, że oczko Tary (któro było już podlecvzona przez dr Komendę) leczył dr W. i Tara ma piękne oko.

Z Wenecji w Chironie było duuużo kotów, co najmnie 5 po sterylkowych, Flo siedział tam długo, Tara, Tornado, Tommy i Tonia chyba nie, ale nie pamiętam.
Wszystkie żyją i się świetnie miawają.

Podtrzymuję jednak zdanie, że jest tam brudno, ale jeśli przy agnieszcze czyści to my faktycznie zamiast babulić, możemy mu po prostu mówić podstępem, tak jak ja koleżankę (którą tymczasuję) zmuszam do sprzątania po sobie "P


Dziewczyny Drogie! Sztukę dyplomacji macie tak opanowaną, że przechodzi w czysty oportuznizm i zaprzeczanie sobie. Jeżeli tylko przyda się to zwierzakom - jestem za!

Kosma, jeżeli moje informacje dotyczące Antenki są dla Ciebie niewystarczające wystarczyło poprosić o numer do aktualnej opiekunki. Tylko tyle.

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie lip 19, 2009 10:05

Akima pisze:Trochę sie nieprzyjemnie zrobiło więc apeluję tylko: NIE TRAĆMY Z OCZU TEGO CO NAJWAŻNIEJSZE. WSZYSCY MAMY WSPÓLNY CEL. NIE ATAKUJMY SIĘ WZAJEMNIE!! Nie raz byłam świadkiem kłótni ludzi z różnych fundacji. Niby cel ten sam, ale nie dało się współpracować. Trzeba rozmawiać i mówić otwarcie co nas boli i co nam się nie podoba. Dyskusja jest zdrowa ale atakowanie i krytykowanie działań Fundacji może mieć tylko destrukcyjne konsekwencje. W ludziach siła. Same niewiele zrobimy. Wiem co mówię, bo przez kilka lat sama pomagałam kotom.
Kinyu nie warto zrażać osób, które co miesiąc wpłacają określone kwoty na AFN. Znajdą siobie inną organizację, a nam to nie pomoże. Jeśli i to stracimy, to długo AFN nie pociągnie. Taka zła opinia o decyzjach i działaniach Fundacji ciągnie się bardzo długo.
Gdyby było nas jeszcze więcej...gdyby była fajna klinika z hotelikiem...gdyby był stary sponsor...gdyby lokal Fundacji był większy...Tak można gdybać. Dzisiaj trzeba korzystać z tego co jest w naszym zasięgu. Na więcej nas nie stać. Oczywiście pomysł z Arwetem, o ile mają zaplecze na hotelik, jest bardzo dobry. Poczatkowo nawet jakaś prowizorka z klatek fundacyjnych byłaby ok. Ważne, że w klinice są dobrzy weterynarze a miejsce jest higieniczne.
Maluchy bielańskie nie były w Chironie. Wczoraj dostałam nieprawdziwą informację, że na Bielanach wypuszczone na wolność 2 koty nie żyją. W pierwszej chwili znowu złość, ale i przemyślenia...To nie mógl być Chiron bo na ponad 100 sterylizacji i leczenia tylko jeden zgon. Na szczęście to nieprawdziwe inforamcje i koty mają się dobrze.
Warto szukać rozwiązań, warto rozmawiać, ale nie podcinajmy sobie skrzydeł. Jak zacznę wierzyć, że AFN to nic więcej jak kolejne schronisko, to nie pomoże to ani mi ani kotom czekającym na nasza pomóc. Wierzę, że dzięki nam wszystkim, można zorganizować sie logistycznie lepiej. Ale trzeba liczyć się z tym, że tam gdzie większe skupisko kotów, to ryzyko, że pojawi się zaraza i koty będa odchodzić będzie duże. Trzeba je ograniczać, ale do tego potrzeba więcej DT. Już zaczęłyśmy działania, których celem jest znalezienie nowych DT. Oby nie był to słomiany zapal i każdy odpowiedzialny za swoją dzialkę robił to z tym samym zapałem co dzisiaj.

koty z Olkusza mają się super. Brykają, wariują. Już druga doba po szczepieniu a nie widać po nich śladów choroby. Zaczęło się niszczenie palmy i skrzyni wiklinowej chociać doskonale wiedzą do czego służy drapak.Nic złego im nie grozi. Oby tylko domki się znalazły


Akima, wielkie dzięki za ton i poziom, bo po tym co napisały K. i J. tylko sobie w łeb strzelić :x
Moim zamiarem nie jest aakowanie działań fundacji tylko uczulenie na coś co stało się ogromnym problemem - także finansowym. Poświęciłam kupę czasu, naprawdę, żeby to zgłębić. I właśnie dowiedziałam się, że istnieje jedynie słuszne myślenie :x a moje przemyślenia, wniosk, informacje i propozycje mogę sobie gdziekolwiek wsadzić. I nie dziw się, że mnie to rusza.
Naprawdę szkoda mi więcej czasu. Jeżeli kogoś PERSONALNIE uraziła to przepraszam. Ale tylko i wyłącznie za to.

Masz całkowitą rację w tym co piszesz; nie ma co powtarzać frazesów. że dobro kotów najważniejsze. Ale ja mam okropne wyrzuty sumienia, że moje działania i dobre chęci wybrukowały piekło. Piekło tych kotów. Bo jestem pewna, że tego dało się uniknąć.


Na koniec informuję, że nie mam już nic więcej do przekazania w tym temacie; jeżeli pojawią się jakieś nowe okoliczności pomogę się ewentualnie do nich odnieść, ale generalnie szkoda mi więcej czasu na klepanie w klawiaturę, bo próby przekonywanie że nie jest ok i coś z tym trzeba zrobić i – co chyba najważniejsze - nawet podawanie prawie gotowej recepty na to, są z góry olewane i traktowane jako atak.

Ze spraw organizacyjnych to jutro jestem umówiona z panem Janem z Kłaja. Przyjeżdża do Wieliczki i idziemy do przychodni, bo ze szwem Pusi jest coś nie tak. (Jakieś 2-3 tyg. temu była sterylizowana w Chironie. Na szczęście dwójkę jej dwumiesięcznych nieszczepionych dzieciaków córka pana Jana oddała do ds zanim Pusia wróciła, trzeci jest u mnie). Mam też przekazać p. Janowi łapkę, do której będzie próbował schwytać młodą Trinię, bo strasznie sucha jest i nie wiadomo czy to pasożyty czy coś poważniejszego. Ja jej do tego syfu nie oddam, ale jestem pewna, że któraś z Was z przyjemnością odwiedzi wspaniałego doktora W. w jego sterylnej przychodni.

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie lip 19, 2009 10:32

Tweety pisze:
kosma_shiva pisze:
kastapra pisze:Widzę, że zrobiło się ostro...
Ale może nie przesadzajmy....Syf i kiepskie leczenie oczu jeszcze nie są dowodem na "uśmiercanie"........
W sumie zawsze uważalam ze tam jest ok na sterylki, w koncu to zadna filozofia, mozna znalezc zloty srodek i po czesci on chyba jest, w sensie, że nie zauwazyłam, aby AFN leczyl!!!!! tam koty...Są tam sterylizowane zdrowe koty, wiadomo czasem trzeba interwencji, ale koty potem itak trafiaja do normalnego "leczenia".
Niewiem, chyba niema co przesadzac (?)


Karola, ja tez caly czas mówię, że nie ma sensu robić dymu na całego.
Kinya mówi tak, jakby sama była w stanie przechowywać wszystkie ogony po sterylkach.
A jak zapytałam o Antenkę, bo sama ją widziałam półżywą i wiedziałam, że była w Chironie, to nie otrzymałam takiej odpowiedzi, tylko, że jest u koleżanki Justyny.

Agnieszka ma też rację pisząc, że należy pamiętać ile tam kotów było i przeżyło.
Ja muszę być szczera i powiedzieć, że oczko Tary (któro było już podlecvzona przez dr Komendę) leczył dr W. i Tara ma piękne oko.

Z Wenecji w Chironie było duuużo kotów, co najmnie 5 po sterylkowych, Flo siedział tam długo, Tara, Tornado, Tommy i Tonia chyba nie, ale nie pamiętam.
Wszystkie żyją i się świetnie miawają.

Podtrzymuję jednak zdanie, że jest tam brudno, ale jeśli przy agnieszcze czyści to my faktycznie zamiast babulić, możemy mu po prostu mówić podstępem, tak jak ja koleżankę (którą tymczasuję) zmuszam do sprzątania po sobie "P


PS. Lola nadal nie była w kuwecie!
Uciekła z łazienki i siedzi całą noc pod łóżkiem, boję się ją stamtąd wyciągać...
Idę próbować, może teraz, bo o piatej fiasko...


Tara i Tornado siedziały tam wieki całe, bo trafiły na okres gdy przywiezione zostały maluchy ze schronu z pp a i przedtem nie było gdzie ich trzymać więc były hotelowane.
W ogóle ok. 85%, może nawet więcej, kotów AFN-u jest leczone gdzie indziej, w głównej mierze jest to Krakvet i Therios ale też i lecznice, do których chodzą same osoby tymczasujące nasze koty czyli np. lecznica na Handlowym, na Senatorskiej, Rusznikarskiej, Wawrzyńca czy Arwet w Wieliczce.
W Chironie odbywają się sterylizacje, zarówno darmowe jak i płatne, bo ze względu na brak możliwości hotelowania u wetów, którzy proponują tę samą stawkę na zabieg płatny, robione są te zabiegi właśnie tutaj. Przykro mi, że fundacji nie stać na robienie zabiegów za 130 zł i późniejszego hotelowania za kolejne 100 za 5 dni pobytu. Abstrahując od tego, ze w tym momencie nie stać fundacji na puszkę karmy.
O to wszystko wystarczyło zapytać.

dziękuję za głosy rozsądku, zróbmy coś konstruktywnego aby wyeliminować warunki higieniczne tam panujące tak aby nie wylać dziecka razem z kąpielą. Jeżeli te działania nie pomogą, trzeba będzie postąpić radykalnie


tak, tak, Tara i Tornado całe wieki, tylko chodziło mi o to, że nie pamiętam czy Tommy i Tonia tez.
Zapomnialam kropki postawić :oops:
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Nie lip 19, 2009 10:53

Kinya, w dalszym ciągu proszę o przedstawienie konkretów i dowodów w stylu który kot był w Chironie i tego nie przeżył z powodu syfu tam panującego. Proszę o wskazanie miejsc w sieci , w których są ostrzeżenia o tej lecznicy poza stosunkowo świeżym na miau.
I skoro od dłuższego czasu wiedziałaś o tym co się tam dzieje od innych dlaczego nie dałaś znać wcześniej tylko teraz w postaci nagonki na to co robię? Dlaczego nie podzieliłaś się spostrzeżeniami? Ani pół słowa nie usłyszałam poza informacją, że małżeństwo W. jest chamskie i aroganckie i trudne w rozmowach i ogólnym pożyciu, co jednakże nie wpływa na poziom śmiertelności w lecznicy.
Powtarzam, pierwsze słowa o syfie tam panującym wyszły od dwóch innych osób dwa dni temu, powtarzam, że przy nas stół był każdorazowo odkażany, nie wiem dlaczego też kwestionujesz prawdomówność mojego męża, jakie masz ku temu podstawy.
W ogóle dlaczego kwestionujesz nagle wszystko co zostało zrobione, czy dobrze czy źle ale wszystko po kolei, kilka dni temu nie miałaś wobec mnie ani jednego zarzutu, nagle same.
Nie wiem czy mój telefon był histeryczny czy nie jeżeli groziło zaczadzenie 10 kotom a strażacy mieli je gdzieś.
Nie chce mi się odpowiadać na każde Twoje zdanie, bo to chyba nie ma sensu, nie z braku argumentów tylko co by nie zostało napisane i tak będzie źle

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 19, 2009 11:04

strasznie mi przykro, że się tak porobiło, i to nagle, po moim poście, że W. mają brudno.

Teraz nagle okazuje się, że są osoby świadome tego faktu już od dłuższego czasu...
I to ja spowodowałam, że się ujawnia...

Moja Lola nadal nie zrobiła kopy ani siku...
Ona nic nie chce, ani jeść, ani pić, ona chyba chce na pole.... :roll:
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Nie lip 19, 2009 11:16

kosma_shiva pisze:strasznie mi przykro, że się tak porobiło, i to nagle, po moim poście, że W. mają brudno.

Teraz nagle okazuje się, że są osoby świadome tego faktu już od dłuższego czasu...
I to ja spowodowałam, że się ujawnia...

Moja Lola nadal nie zrobiła kopy ani siku...
Ona nic nie chce, ani jeść, ani pić, ona chyba chce na pole.... :roll:


tylko dlaczego nikt o tym wcześniej nie mówił, bo co? Nagle się okazuje, że wszyscy widzieli i wiedzieli ale nikt się nie odzywał w tej sprawie (o podejściu do ludzi było zgłaszane ale tak jak mówię nie miało to wpływu na śmiertelność wśród kotów). Dlaczego poza telefonem w ostatni piątek nikt nie zadzwonił wcześniej i nie powiedział: Aga, tam jest, k..., taki syf, że głowa mała, idź i zrób coś.
Jakiś miesiąc temu była tam kontrola, nie wykazała żadnych uchybień. Nie mówię o Sanepidzie ale jeżeli człowiek z ulicy jest w stanie zauważyć gnój to taka kontrola również powinna go wykazać

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 19, 2009 11:19

Kinya, jak zdecydujesz się odebrać w końcu ode mnie telefon zamiast odrzucać rozmowę to daj znać. Bo rozumiem, że wszystko to co tu napisałaś możesz również powiedzieć mi via phone.

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 19, 2009 11:23

Tweety pisze:Kinya, jak zdecydujesz się odebrać w końcu ode mnie telefon zamiast odrzucać rozmowę to daj znać. Bo rozumiem, że wszystko to co tu napisałaś możesz również powiedzieć mi via phone.


Rozmawiałam, nie odrzucałam. Odezwały się telefony i dlatego wiszę cały czas na tel.

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie lip 19, 2009 12:34

Kinya pisze:
Akima pisze:Trochę sie nieprzyjemnie zrobiło więc apeluję tylko: NIE TRAĆMY Z OCZU TEGO CO NAJWAŻNIEJSZE. WSZYSCY MAMY WSPÓLNY CEL. NIE ATAKUJMY SIĘ WZAJEMNIE!! Nie raz byłam świadkiem kłótni ludzi z różnych fundacji. Niby cel ten sam, ale nie dało się współpracować. Trzeba rozmawiać i mówić otwarcie co nas boli i co nam się nie podoba. Dyskusja jest zdrowa ale atakowanie i krytykowanie działań Fundacji może mieć tylko destrukcyjne konsekwencje. W ludziach siła. Same niewiele zrobimy. Wiem co mówię, bo przez kilka lat sama pomagałam kotom.
Kinyu nie warto zrażać osób, które co miesiąc wpłacają określone kwoty na AFN. Znajdą siobie inną organizację, a nam to nie pomoże. Jeśli i to stracimy, to długo AFN nie pociągnie. Taka zła opinia o decyzjach i działaniach Fundacji ciągnie się bardzo długo.
Gdyby było nas jeszcze więcej...gdyby była fajna klinika z hotelikiem...gdyby był stary sponsor...gdyby lokal Fundacji był większy...Tak można gdybać. Dzisiaj trzeba korzystać z tego co jest w naszym zasięgu. Na więcej nas nie stać. Oczywiście pomysł z Arwetem, o ile mają zaplecze na hotelik, jest bardzo dobry. Poczatkowo nawet jakaś prowizorka z klatek fundacyjnych byłaby ok. Ważne, że w klinice są dobrzy weterynarze a miejsce jest higieniczne.
Maluchy bielańskie nie były w Chironie. Wczoraj dostałam nieprawdziwą informację, że na Bielanach wypuszczone na wolność 2 koty nie żyją. W pierwszej chwili znowu złość, ale i przemyślenia...To nie mógl być Chiron bo na ponad 100 sterylizacji i leczenia tylko jeden zgon. Na szczęście to nieprawdziwe inforamcje i koty mają się dobrze.
Warto szukać rozwiązań, warto rozmawiać, ale nie podcinajmy sobie skrzydeł. Jak zacznę wierzyć, że AFN to nic więcej jak kolejne schronisko, to nie pomoże to ani mi ani kotom czekającym na nasza pomóc. Wierzę, że dzięki nam wszystkim, można zorganizować sie logistycznie lepiej. Ale trzeba liczyć się z tym, że tam gdzie większe skupisko kotów, to ryzyko, że pojawi się zaraza i koty będa odchodzić będzie duże. Trzeba je ograniczać, ale do tego potrzeba więcej DT. Już zaczęłyśmy działania, których celem jest znalezienie nowych DT. Oby nie był to słomiany zapal i każdy odpowiedzialny za swoją dzialkę robił to z tym samym zapałem co dzisiaj.

koty z Olkusza mają się super. Brykają, wariują. Już druga doba po szczepieniu a nie widać po nich śladów choroby. Zaczęło się niszczenie palmy i skrzyni wiklinowej chociać doskonale wiedzą do czego służy drapak.Nic złego im nie grozi. Oby tylko domki się znalazły


Akima, wielkie dzięki za ton i poziom, bo po tym co napisały K. i J. tylko sobie w łeb strzelić :x
Moim zamiarem nie jest aakowanie działań fundacji tylko uczulenie na coś co stało się ogromnym problemem - także finansowym. Poświęciłam kupę czasu, naprawdę, żeby to zgłębić. I właśnie dowiedziałam się, że istnieje jedynie słuszne myślenie :x a moje przemyślenia, wniosk, informacje i propozycje mogę sobie gdziekolwiek wsadzić. I nie dziw się, że mnie to rusza.
Naprawdę szkoda mi więcej czasu. Jeżeli kogoś PERSONALNIE uraziła to przepraszam. Ale tylko i wyłącznie za to.

Masz całkowitą rację w tym co piszesz; nie ma co powtarzać frazesów. że dobro kotów najważniejsze. Ale ja mam okropne wyrzuty sumienia, że moje działania i dobre chęci wybrukowały piekło. Piekło tych kotów. Bo jestem pewna, że tego dało się uniknąć.


Na koniec informuję, że nie mam już nic więcej do przekazania w tym temacie; jeżeli pojawią się jakieś nowe okoliczności pomogę się ewentualnie do nich odnieść, ale generalnie szkoda mi więcej czasu na klepanie w klawiaturę, bo próby przekonywanie że nie jest ok i coś z tym trzeba zrobić i – co chyba najważniejsze - nawet podawanie prawie gotowej recepty na to, są z góry olewane i traktowane jako atak.

Ze spraw organizacyjnych to jutro jestem umówiona z panem Janem z Kłaja. Przyjeżdża do Wieliczki i idziemy do przychodni, bo ze szwem Pusi jest coś nie tak. (Jakieś 2-3 tyg. temu była sterylizowana w Chironie. Na szczęście dwójkę jej dwumiesięcznych nieszczepionych dzieciaków córka pana Jana oddała do ds zanim Pusia wróciła, trzeci jest u mnie). Mam też przekazać p. Janowi łapkę, do której będzie próbował schwytać młodą Trinię, bo strasznie sucha jest i nie wiadomo czy to pasożyty czy coś poważniejszego. Ja jej do tego syfu nie oddam, ale jestem pewna, że któraś z Was z przyjemnością odwiedzi wspaniałego doktora W. w jego sterylnej przychodni.



Kinya ale co ja takiego strasznego napisałam??

Apeluję do Ciebie, bo pomimo że masz dużo racji, to przeginasz nieco. Dlaczego w taki sposób atakujesz? Nie jestem adwokatem Tweety i nie zamierzam się wtrącać zbytnio w waszą "dyskusję", ale uważam że w swoich atakach na nią jesteś zwyczajnie po ludzku niesprawiedliwa :( Bo przynajmniej jak ja to czytam, to rozumiem tak, jakbyś uważała że Tweety wiedząc o "zabijaniu" i "zawirusowywaniu" kotów z zimną krwią je tam wozi, wie o syfie i niekompetencji i tuszuje sprawę, przymyka oczy i utrzymuje WW, bo ma z nimi układy. Dla mnie tak to brzmi :( Przecież obie działacie w jednym froncie!!!
Poza tym jeśli chodzi o utrzymanie tymczasów, to chyba większość z nas tak właśnie robi, że utrzsymuje a tylko leczy na fundacje, na tym to polega.

I to co napisała Tweety, że nie stać fundacji na sterylke za 130 zł-uważam, że powodem do niepokoju byłoby, gdyby fundacja płaciła tyle za sterylkę, mogąc płacić 40 zł.

Rany po co to wszystko ?? :(

kastapra

 
Posty: 1578
Od: Nie paź 26, 2008 13:12
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Darkmatter, Fatka, puszatek i 85 gości