Właśnie wróciliśmy od MB.

Bardzo dziękujemy za miłą gościnę.
No i tu zaczyna się ten moment, kiedy nie wiem, co napisać.
To może zacznę od Pumci, która nie dość, że nas witała od progu, to jeszcze baaardzo chciała się głasiać a potem pokazała nam, jak wesołym i szczęśliwym jest kotkiem najpierw wesoło i energicznie hasając po ogródku a następnie rozkosznie wyciągając się w fotelu na poduszeczce - podsypiając i zarazem nadstawiając się do głasiania.

Pumcia jest śliczna i słodka!
Ogródek jest suuuper!

Chodziłam sobie boso po świeżo skoszonej trawie i to bez obaw, że trafi mi się jakaś nieprzyjemna niespodzianka.
A teraz przejdźmy do bardziej drażliwych tematów, bo trzeba tu zdementować parę spraw.

Dziewczynki są po prostu ANIOŁKAMI!

Bisia ciągle za nami chodziła aż w końcu przyszła do mnie i Tż, kazała nam się wygłasiać, ocierała się i okazywała zaniepokojenie, gdy głasianki choć na chwilę ustały. Kropcia sobie słodko spała zwinięta w kłębuszek tuż przy nas. A Kasia, biedna Kasia o której się tu tak brzydko mówi "złośnica"

, Kasia leżała sobie między mną a Tż i w pełni zrelaksowana i zadowolona oddawała się naszym głasiankom!

Także już nie wierzymy w ani jedno słowo na temat rzekomo nieanielskich charakterków dziewczynek
