Od piątku była niewyrażna, trochę kichała, ale ładnie jadła i była wesoła, choć duzo spała. Wczoraj był apatyczna, gorąca jak piecyk, nie piła i nie jadła, jak tylko wróciłam z pracy biegiem poleciałam do weta. Miała 41 st. gorączki. Dostała antybiotyk i lek przeciwgorączkowy. Wet mówi ze marniutka, jest chuda, brzydkie futro. Ocenił ja na około 6 lat. Na Racławickiej nic nie mówili na temat jej wieku, sterylkę miała w piątek 26. czerwca. Może z awczesnie po kociakach, ale nie maiłam wyjścia bo jechałam na urlop a rozplanowanie opieki na stadem kotów jest skomplikowane
Dzisiaj Honorka trochę lepsza, ale koło 14 znowu miała gorączkę, dostała leki. Je tylko swoją ulubioną Purinę dla kociąt łykając bez gryzienia i trochę śmietanki... przy czym traktrkuje jak tylko mnie zobaczy. Dużo spi, ale moze to i lepiej.
Odizolowałam ją od reszty kotów, żeby miała spokój (boi się moich namolnych kocurów i na nie fuczy, kotki spokojnie toleruje), no i żeby się nie pozarażały. Mam szpital w domu - Rudolf ma zapalenie ucha, Frytce znowu ropieje oko, a Greta chyba znowu ma świerzbowca, ale trudno stwierdzić bo dzikus.
Prosimy o kciuki za biedną Honoratkę, tyle się w zyciu namęczyła , niech teraz ma wreszcie dobrze