Witaj Katy, witam Wszystkich!
Miałem trochę czasu i przeczytałem wszystko ... Nie czytałem wcześniej tego wątku, bo mam sporo własnych problemów i nie mogę pomóc bezpośrednio, o akcji słyszałem tylko prywatnie od pani Ireny. Wasza akcja jest bardzo szlachetna, podziwiam Was i podziwiam również panią Irenę, która zgodziła się wziąć na swoje barki ten dodatkowy ciężar, przyjąć do siebie dużą ilość zdrowych i chorych zwierząt, chociaż jej azyl pęka w szwach. Nie bez powodu pani Irena ukrywa adres schroniska.
Koty chore, kot chory na FIP ...
Teraz, pomimo że emocje trochę się już uspokoiły, chcę jednak dodać do tego tematu coś od siebie. Chore zwierzę w schronisku. Ja potrafię sobie wyobrazić, co to znaczy. Wziąłem kiedyś do domu biednego bezdomnego kociaka umierającego na koci katar. Moje wszystkie przygarnięte wcześniej koty, a było ich wtedy chyba ze dwanaście zaraziły się i ciężko to przechorowały. Wyleczyłem je w końcu, ale nikomu nie życzę takiej zabawy. Mam znajomą, której kolejno wszystkie koty wymarły na FIP. Prywatnie mogę podać jej nazwisko, adres, telefon, jeśli oczywiście ona się na to zgodzi. Czy wyobrażacie sobie FIP w schronisku? Większość schronisk nie przyjmuje w ogóle chorych zwierząt. Co z nimi robi?
Zasadnicze pytanie: czy FIP jest powodem do uśpienia kota?
Odpowiedź ogólna brzmi: nie, a przynajmniej nie zawsze.
Ale gdyby ktoś zapytał, czy wolno przyjąć do schroniska kota ewidentnie chorego na FIP, odpowiedź jest tylko jedna, NIE.
Tam jest trzysta kotów, może nie wszystkie się zarażą, może nie wszystkie zachorują na tę ostateczną formę FIP-a, która nieubłaganie prowadzi do śmierci, ale część na pewno. Choroba jest bardzo zaraźliwa, jaka będzie ta część? Pięć procent? Może więcej? Jeśli nawet tylko pięć, to daje 15 kotów. Piętnaście śmierci za przedłużenie życia jednego! A dalsze infekcje?
Czy ktoś z Was wziąłby tego chorego kota do domu? Ja na pewno nie, chociaż bardzo mi go żal, mam teraz w mieszkaniu osiem, a kontaktuję się ze znacznie większą liczbą, nie mogę ryzykować. Nie miałem jeszcze kota chorego na FIP, miałem jednego chorego na FIV, nie wyrzuciłem go ani nie uśpiłem, leczyłem do końca, pomogłem mu zasnąć dopiero gdy sam tego chciał.
Co wobec tego z nim zrobić? Wypuścić, żeby sam, za przeproszeniem, zdechł i nie powodował zamieszania?
Zostawić decyzję komuś innemu?
Kot był ewidentnie chory. Etap, kiedy wykrywa się płyn w otrzewnej lub w płucach to już ostatni etap tej choroby, może być jeszcze postać sucha, trudna do diagnozowania, ale ta była mokra. Obecność płynu stwierdza się przez nakłucie i pobranie do strzykawki. Jego wygląd jest jednoznaczny. Moi lekarze usypiają takie koty bez wahania i ja się z tym zgadzam. Nie jestem zwolennikiem pochopnego usypiania chorych zwierząt, wyleczyłem już sporo kotów, które weterynarze skazali na śmierć, proponując uśpienie.
Race Foster, Marty Smith >Poradnik zdrowia kotów<, cytat:
> ... Nie ma skutecznych metod leczenia FIP. Jeśli u zwierzęcia wystąpią objawy kliniczne, zejście śmiertelne następuje zazwyczaj w ciągu kilku miesięcy ... W większości przypadków nie zaleca się nawet leczenia biorąc pod uwagę stan zwierzęcia i niebezpieczeństwo przenoszenia choroby na inne koty.<
Jak takie leczenie i śmierć wygląda w praktyce? Poczytajcie wątek >problem z kotką< na forum weterynaria Gazety:
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... 94&v=2&s=0
Ktoś wcześniej napisał tutaj, że wszyscy na tym forum wiedzą, co to jest FIP. Tym lepiej, ja pragnę zwrócić tylko uwagę na pewne aspekty, nie tylko medyczne, tego problemu.
Pozdrawiam, Juliusz.