Wczoraj trafił do nas na tymczas Lando, przechszczony przez moje straszne dziecko na Pimpka

Co prawda nie planowałam akurat kolejnego buro białego kota i bardzo chciałam coś rudego, albo czarnego, ale Pimpek adoptował moją Zuzę, wlazł na nią i odmówił zejścia, a straszne dziecko ogłosiło strajk - ona bez Pimpka do domu nie jedzie!

Przyznaję, że mnie też ujął za serce ten koci szkielecik wtulający się w szyję, znieruchomiały z radości, że ktoś go wreszcie przytulił.
Ze schronu pojechałyśmy prosto do weta - tu okazało się że Pimpek ma wysoką temperaturę i okropną biegunkę. Dostał antybiotyk i jeszcze jakieś inne leki - w sumie trzy zastrzyki i wylądował w łazience na kwarantannę i dietę kurewską (tylko skrzydełka)

.
Biegunkuje niestety nadal, sama żółta woda i trochę śluzu z krwią. Niestety na cztery zrobione kupy zaliczył tylko jedno trafienie do kuwety

Siku też było na poduszkę, którą mu dałam dla wygody. Mam nadzieję, że mu to przejdzie razem z biegunką.
W poniedziałek idziemy znowu na kolejne zastrzyki.
Uprzejmie prosimy o kciuki za szybki powrót do zdrowia i lepszą celność kuwetkową.
