troszkę wieści...
Przedwczoraj Ptyś porządził w kuchni

Porządził tak dokładnie, że tuż po 4 rano obudził nas huk taki, jakby mi nad głową ktoś worek ze szkłem z kilku metrów zrzucił ...
Ptyś wpadł na pomysł, żeby sprawdzic co dzieje się na lodówce i górze szafek w kuchni. Sprawdził i owszem, tyle ze zrzucił 3 miski z pojemników próżniowych. Największa potrzaskana w mak a w kafelkach w kuchni dziura.
Miska miała bardzo grube szkło, jak ktos ma pojemniki z Vacsy to wie, ze miski cięzkie i masywne. Dotarliśmy z mężem w sekundę do kuchni. Ja przerazona, bo miałam już wizje pokaleczonego Ptysia.. Zaglądam za automat, a tam biedactwo przerażone, trzęsące się strasznie
Chciałam go wydostać ale syczał i prychał, więc zostawiłam, sprawdzając tylko czy nigdzie nie ma sladu krwi ani obrażeń, na tyle na ile dało się oglądnąć. Na szczęście nic się mu nie stało ..
Rozmowa z Boo77 i decyzja, ze Ptysiula trzeba na siłę na ręce i głaskać..
Tak więc Ptyś zza automatu wypłoszony, wszelkie dojścia tam zasłonięte.
Rany na ciele są .. nie dał się łatwo
Najązniejsze ze po próbach i wszelakich mozliwych podejściach, doszlismy do etapu "łaskawie się zgodzę, możesz głaskać"
Tak więc były głasku tu i ówdzie.. i za uszkiem i pod bródką i nawet Ptyś poudeptywał kaloryfer, na którym go przydybałam
Próba wzięcia na rączki zaowocowała potrzymaniem go przez minutę

potem jednak syk i pazurki poszły w ruch..zwiał..
Co jednak moje, to moje.. idź sobie ja i tak Cię jeszcze złapię
JUz myślałam, ze mamy krok do przodu.. ale niestety wczorajsza burza cofneła moje zaprzyjaźnianie się z Ptysiulem znowu o dwa kroki
Pioruny strzelały wczoraj z taka mocą, ze sama podskakiwałam, więc domyślacie się co mógł przeżywać Ptysiulek

Bał się tak bardzo, że ja juz tez byłam wrogiem.. uciekł w popłochu, skacząc z miejsca na miejsce. NIe dał podejść, syczał, ąz pluł prawie
Tak więc zaczynamy od nowa...
Na szczęście dziś po nałożeniu do miseczek śniadanka, zjadł i odwiedził kuwetkę. Na widok wyciągniętej do siebie ręki nie zasyczał, i udało mi się go głasnąć.. niestety nie za wiele bo ucieka ...
i tak to mamy z Ptysiem... co zrobimy dwa kroki do przodu , to trzeba zrobić 3 w tył. Mam nadzieję, ze burza juz nie przjdzie, a wszstko co moze się potłuc schowane.
Trzymajcie Cioteczki kciuki za oswajanie ..