Szczecin- 130 kotów.Prosimy o Pomoc.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 15, 2009 21:02

Nie bardzo rozumiem o co tu chodzi.
Pani Iza chce szukać maluchów i dobrze.
Ja jej w tym pomóc nie mogę.
Mieszkam daleko i nie dysponuję wolnym czasem.
Zresztą byłam na tym terenie wraz z p.Izą i moją kumpelką (zanim rozpoczęto prace) i żadna z nas nie znalazła małych kociaków.
Wlaśnie wtedy usłyszałam od bezdomnego, że w tej rozwalonej szklarni były kociaki, ale nie umiał okreslić ani ich wieku ani gdzie kocica je przeniosła.
Szklarnia do połowy zarosnięta była pokrzywami sięgającymi pasa, a w wolnej części przy pustych miskach leżały 2 dorodne kocury. Maluchów i kocicy ani widu ani słychu. Starałam się znaleść tam kociaki, ale najprawdopodobniej ich wtedy tam nie było.
Teraz okazało się, że jednak tam są kocięta. Ponieważ ta rozwalona szklarnia jest dziurawa jak sito z każdej strony, to nie wyobrażam sobie wyłapania dzikich kociąt, gdy one mogą uciekać w każdym kierunku.
Nie wiem, jak p.Iza może tego dokonać.
To prawdziwy cud, że udało się jej złapać już jednego.


Kilka lat temu postanowiłam, że będę pomagać p.Izie w sterylkach.
I tego się trzymam nie pierwszy już rok.
Cały czas nalegam, aby sterylizować każdą młodą i starą, kotną i niezaciążoną kocicę, która pojawia się na terenie p.Izy.
Chodzi mi o to, aby nie było tam przyrostu.
Za każdym razem nalegam, aby sterylizować 2-4 kocice, a nie przyjeżdzać po jedną kotkę, skoro w danym dniu muszę zrobić prawie 100km.
To, czy kotki maja wrócić na swój teren, czy nie to sprawa drugoplanowa.
O tym decyduje p.Iza, która zna warunki bytowania danego kota.
Jestem za tym, aby koty z lotniska przemieścić na spokojniejsze tereny, ale nie nalegam. O tym decyduje p.Iza.
Na jutro wczesnie rano miałam zarezerwowane auto, ale dzisiaj okazało się, że w TOZ-ie mają akcję i samochód moge dostać później.
W Dąbiu byłabym około god. 11-11,30, ale p.Izie ta godz. nie odpowiada.
Dlatego po raz drugi w tym tygodniu p.Iza zrezygnowała ze sterylizcji.
Rozumiem, że nie ma teraz głowy do tego, bo zajęta jest ratowaniem tegorocznych kociaków.

Co do apelu p.Izy o DT dla maluchów od bezdomnych, to pomóc nie mogę.
Maluchami jestem obecnie zawalona i nic nie będę brała od nikogo dopóki nie oddam "moich" podrosniętych, wyleczonych juz kociąt. Z troski o posiadane kociaki nie mogę brać kolejnych.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Śro lip 15, 2009 21:29

jest ciezko i wszyscy to wiemy i widzimy
dlatego moj apel do wszystkich nas tutaj aby nie stwarzac glupich sytuacji zeby nie potrzebnie nie urzadzac klotni to nikomu z nas nie pomoze

szkoda tylko naprawde ze nie ma w Szczecinie osob ktore mogly by teraz pomoc w przechownaiu kotek po sterylce i osob ktore te kotki mogly by wylapac,aby pani Iza miala czas na wylapanie malcow :roll:
naprawde szkoda

mnie osobiscie jest bardzo przykro ze nie moge pomoc w zaden fizyczny sposob :( i boli mnie ,ze nie ma tam nikogo kto by mogl
zostala nas taka garstka na forum
dlatego prosze szanujmy siebie nawzajem.i uszanujmy fakt ze kazdy czuje inaczej
dobrych rad jest duzo ale pamietajmy ZE JEST TYLKO JEDNA OSOBA OD KTORA SIE TYM ZAJMUJE :!:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Śro lip 15, 2009 22:33

na forum ze szczecina jest zarejestrowanych kilka setek ludzi, z czego aktywnych jest pewnie tylko kilka/- naście, ale tu nie ma nawet tych kilkunastu :(
smutno :(
Obrazek

anakolada

 
Posty: 385
Od: Nie gru 07, 2008 18:49
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Śro lip 15, 2009 23:15

NOT pisze:Nie bardzo rozumiem o co tu chodzi.
Pani Iza chce szukać maluchów i dobrze.
Ja jej w tym pomóc nie mogę.
Mieszkam daleko i nie dysponuję wolnym czasem.
Zresztą byłam na tym terenie wraz z p.Izą i moją kumpelką (zanim rozpoczęto prace) i żadna z nas nie znalazła małych kociaków.
Wlaśnie wtedy usłyszałam od bezdomnego, że w tej rozwalonej szklarni były kociaki, ale nie umiał okreslić ani ich wieku ani gdzie kocica je przeniosła.
Szklarnia do połowy zarosnięta była pokrzywami sięgającymi pasa, a w wolnej części przy pustych miskach leżały 2 dorodne kocury. Maluchów i kocicy ani widu ani słychu. Starałam się znaleść tam kociaki, ale najprawdopodobniej ich wtedy tam nie było.
Teraz okazało się, że jednak tam są kocięta. Ponieważ ta rozwalona szklarnia jest dziurawa jak sito z każdej strony, to nie wyobrażam sobie wyłapania dzikich kociąt, gdy one mogą uciekać w każdym kierunku.
Nie wiem, jak p.Iza może tego dokonać.
To prawdziwy cud, że udało się jej złapać już jednego.


Kilka lat temu postanowiłam, że będę pomagać p.Izie w sterylkach.
I tego się trzymam nie pierwszy już rok.
Cały czas nalegam, aby sterylizować każdą młodą i starą, kotną i niezaciążoną kocicę, która pojawia się na terenie p.Izy.
Chodzi mi o to, aby nie było tam przyrostu.
Za każdym razem nalegam, aby sterylizować 2-4 kocice, a nie przyjeżdzać po jedną kotkę, skoro w danym dniu muszę zrobić prawie 100km.
To, czy kotki maja wrócić na swój teren, czy nie to sprawa drugoplanowa.
O tym decyduje p.Iza, która zna warunki bytowania danego kota.
Jestem za tym, aby koty z lotniska przemieścić na spokojniejsze tereny, ale nie nalegam. O tym decyduje p.Iza.
Na jutro wczesnie rano miałam zarezerwowane auto, ale dzisiaj okazało się, że w TOZ-ie mają akcję i samochód moge dostać później.
W Dąbiu byłabym około god. 11-11,30, ale p.Izie ta godz. nie odpowiada.
Dlatego po raz drugi w tym tygodniu p.Iza zrezygnowała ze sterylizcji.
Rozumiem, że nie ma teraz głowy do tego, bo zajęta jest ratowaniem tegorocznych kociaków.

Co do apelu p.Izy o DT dla maluchów od bezdomnych, to pomóc nie mogę.
Maluchami jestem obecnie zawalona i nic nie będę brała od nikogo dopóki nie oddam "moich" podrosniętych, wyleczonych juz kociąt. Z troski o posiadane kociaki nie mogę brać kolejnych.


Widzisz NOT teraz widac to dokladnie ze niby cel jest wspólny ale nieporozumienia biora sie bo myślimy inaczej.Inaczej też wygląda nasze życie i inaczej Każdy z Nas ma rozplanowany dzień.Ja mam ścisłe terminy wszystkiego. Nawet każde karmienie musi być wykonane o stałej porze. Inaczej ryzykuję zdrowiem i zyciem kotów. Mam miejsca, gdzie zaniepokojone moim brakiem koty, potrafią wybiec na ulicę i mnie wypartywać. Nie mam na to zadnego wpływu.Jestem Ci Bardzo wdzięczna za Pomoc w sterylkach.Wiesz że mój główny problem nie polega na niczym innym jak tylko na braku transportu. Koty sterylizuje od wielu lat, zanim jeszcze sie poznałysmy.Wozilam koty z Meżem, kiedy jeszcze częściej bywał w domu, bo pracował inaczej. Prosiłam czasem kogoś zaufanego.Sterylizuje każda kotkę. Nawet ciężarna niestety.Dlaczego? Każdy wie. Stado jest tak liczne że nie mozna sobie pozwolić na zaden niekontrolowany przyrost.Ilosć stada którym opiekuje sie od wielu lat, nie zawdzięcza swojej ilosci przyrostowi naturalnemu a raczej ilości kotów ktore przez te lata trafiały kolejno na nasze kocie stołowki.Najlepszym tego przykładem jest to ze w ubieglym roku ten przyrost wynosił zaledwie 4% w stosunku wielkości populacji. Jeśli wezmiemy ówczesną wtedy ilosć kotów pod moja opieką czyli te 130 sztuk a urodziło się jedynie i przeżyło 5 dodatkowych kotów w stadzie to chyba jest to jakis sukces. Tym bardziej że stado składa sie w wiekszości z kotek.Juz nie młodych i dawno po sterylkach.Dwie matki tych kociakow, które sie urodziły w ubiegłym roku, bo wtedy na czas nie zdażyłam ze sterylkami, zostały wysterylizowane w tym roku w pierwszej kolejnosci.Zastrzegałam juz wtedy że w związku z tym ze wzięłam kolejna dużą grupe kotów pod opiekę, w tym większośc niewysterylizowanych kotek, nie ma co liczyć na cud i nie ma szans aby nie urodził sie żaden kociak.Dla mnie juz wtedy było to oczywiste, mając na uwadze czas, warunki i mozliwosci jakimi dysponuję. Tylko dwa razy sie zdarzyło ze zostalo zrobione tylko po jednej kotce,choć były to przypadki pilne i uważam ze choć dla tej jednej sztuki warto ze przyjechałaś.Mam małe mieszkanie. Dodatkowo dysponowałam tylko dwoma klatkami. Kotki robione trzy lub cztery bo i tak było, siedziały w klatkach po dwie.Uwazam że pomimo tego zostało zrobione bardzo duzo w dosć niedługim czasie. Na terenie na którym nikt nigdy nic dla tych kotów oprócz karmienia nie zrobił.Za jakiś czas byłaby tam teraz prawdziwa "rzez niewiniątek" I nikt by juz nad tym nie zapanował.W chwili obecnej 20 kotek miałoby maluszki.Spokojnie licząc to 60 kociaków. Ilez nich by przeżyło roboty? Nawet boje sie o tym myśleć.Cieszy mnie tylko to ze ten problem jest juz za nami.Fakt sa trzy kotki.Urodziły.Ale wiem jaka jest sytuacja.Wiem gdzie sa maluszki. Częsć juz bezpieczna u mnie.Podkreślam że cały czas piszę o Swoim Terenie.Powiem szczerze ze najbardziej mnie zdziwiło to co napisałaś o wypuszczaniu kotek po sterylce. Traktujac miejsce wypuszczenia jako sprawe drugorzędną.Znam przypadki, kiedy kotki po sterylkach straciły zycie, wlaśnie dlatego ze zostały wypuszczone w obcy teren.Nigdy nie zdarzyło mi sie zebym wypusciła wysterylizowaną kotkę w obcym terenie i z całą pewnoscią nigdy tego nie zrobie.Piszesz ze teren gdzie trwają teraz prace jest terenem zagrożonym?W jakim sensie? Bo jeśli chodzi o lisy, to w drodze z działki tak nad tym wszystkim myślałam i zaczęłam sie nawet zastanawiać , czy w takim wypadku nie należy przesiedlić wszystkich kotów , w tym z moich działek też. No jakby nie patrzec to też sa działki. Tyle że zasiedlone przez ludzi.Wiec zagrożenie chyba takie samo?Skoro działki które sprzątają nie sa zasiedlone od ubieglego roku i koty żyja bez ludzi, to chyba jakos dają rade sie bronic przed lisami?No sama juz nie wiem bo zgłupiałam....Karmie koty od wielu lat i stwierdzam ze tereny zielone są jak najbardziej bezpieczne.Koty które tam karmie są spokojniejsze, wolniej jedzą. Nie spieszą sie tak jak w miescie bo idzie jakis człowiek z psem czy jedzie samochód.Te koty w terenach zielonych zyja zupełnie innym rytmem.Mają więcej spokoju.Potrafia okazać że są wypoczęte i wyluzowane. Koty miejskie często sa zestresowane, bo muszą na wszystko czujnie uważać. Ludzie, Psy, samochody, zamykanie okienek piwnicznych z kotem w środku. To wszystko sa pułapki czychajace na koty zyjace w mieście. Przepędzanie, ganianie, rzucanie kamieniami, trucie, szczucie itp.Chyba wystarczy.Szklarnia o której piszesz faktycznie ma dziury ale tylko z jednej strony. I własnie to powoduje że jest pułapka dla tych kociąt.Nie mają mozliwosci uciec z dwóch stron, gdzie na dole sąpełne szyby.Pozostaje tylko opcja ucieczki gdzie szyb brakuje, czyli prosto w ruiny.Malucha łapałam na pułapkę. Niestety jak już pisałam nawet na pułapke jest bardzo cieżko, bo kotka stwarza problemy.Nie mam pomysłu. Muszę chyba liczyć na cud.....Szklarnia pod dach jest wypełniona ostami.To miejsce które wybrała kotka jest o ile bezpieczne teraz dla nich o tyle fatalne dla mnie.A co najgorsze ze liczą się tutaj godziny.Czasu jest coraz mniej a sprawa tkwi w miejscu.
'
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro lip 15, 2009 23:30

anakolada pisze:na forum ze szczecina jest zarejestrowanych kilka setek ludzi, z czego aktywnych jest pewnie tylko kilka/- naście, ale tu nie ma nawet tych kilkunastu :(
smutno :(


To niesprawiedliwe.
Jest okres urlopów i wiele osób jest poza Szczecinem.
Pozostali maja swoje życie prywatne i zawodowe.
Nie można wymagać od nikogo, aby wziął dzień wolny na łapanie ukrywających się w chaszczach kociaków.

Ja uważam, że raczej można mieć pretensję do karmicielek, że zawczasu nie wyłapały małych i dużych kotów i nie przemieściły ich wiedząc, że teren będzie porządkowany.
To karmicielki widziały ciężarne kotki, a potem widziały gdzie prawdopodobnie są ukryte maluchy.
Nie zrobiły nic w tej sprawie. Karmiły i czekały na cud.
Do konca wierzyły, że nikt terenu nie ruszy i że kolejne pokolenie kotów będzie żyło sobie szczęśliwie buszując wsród zieleni.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Śro lip 15, 2009 23:31

Wiora obca Osoba nie moze isć łapać kotek do sterylki z mojego terenu.Ja wiem które są nie zrobione i ja wiem których ruszyć nie mozna bo mają Maluchy. :wink:
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro lip 15, 2009 23:37

NOT pisze:
anakolada pisze:na forum ze szczecina jest zarejestrowanych kilka setek ludzi, z czego aktywnych jest pewnie tylko kilka/- naście, ale tu nie ma nawet tych kilkunastu :(
smutno :(


To niesprawiedliwe.
Jest okres urlopów i wiele osób jest poza Szczecinem.
Pozostali maja swoje życie prywatne i zawodowe.
Nie można wymagać od nikogo, aby wziął dzień wolny na łapanie ukrywających się w chaszczach kociaków.

Ja uważam, że raczej można mieć pretensję do karmicielek, że zawczasu nie wyłapały małych i dużych kotów i nie przemieściły ich wiedząc, że teren będzie porządkowany.
To karmicielki widziały ciężarne kotki, a potem widziały gdzie prawdopodobnie są ukryte maluchy.
Nie zrobiły nic w tej sprawie. Karmiły i czekały na cud.
Do konca wierzyły, że nikt terenu nie ruszy i że kolejne pokolenie kotów będzie żyło sobie szczęśliwie buszując wsród zieleni.


Ale to jest FORUM MIAU???Tutaj wiele Osób sobie pomaga i Nikt Nikogo nie rozlicza z poswięconego czasu.Każdy robi to dla kotów. NOT moze poczytaj inne wątki, jak się Dziewczyny potrafia swietnie zorganizować, zwłaszcza kiedy jest kryzys One też pracują. Mają rodziny, obowiązki..Ja do Nikogo nie mam żalu. Juz wcześniej to pisałam. Wszystko rozumiem. Nikt nie wymagał brania dnia wolnego. Prosiłam o Pomoc o ile sie nie myle ,właśnie w wolny wekend.Przyjdzie czas ze i dla mnie i tych kociakow "zaświeci słońce". Nie chciałabym mieć poczucia winy ze mogłam cos zrobić a pomimo tego siedziałam bezczynnie.Każdy jest inny jak pisała Wiora.Pretensjami do karmicielek nie pomozemy tym kociakom.....Na to jest juz za pożno i co to zmieni???Nie wiem w co wierzyły karmicielki, ale przyjezdzały, karmily. Dbały jak umiały.Inaczej te koty już dawno umarłyby z głodu.Czasem wiele trudu trzeba aby w śnieg, mróz czy ulewe dotrzec do tych, które czekają.
Ostatnio edytowano Czw lip 16, 2009 0:23 przez iza71koty, łącznie edytowano 1 raz
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro lip 15, 2009 23:50

P.Izo, wypuszczanie kotów w obcym terenie traktuję jako ostateczność.
Tak było z Wyspą Grodzką i kilkoma przypadkami (o których wiem), że koty były zabierane z terenu, gdzie je mordowano lub truto.
Zabieranie kotów z terenu, który znaja musi być dobrze uzasadnione.
Poza tym wskazane jest, aby nowe karmicielki akceptowały to i zwracały specjalną uwagę na przybyłe koty.

Co do lisów, to one są najbardziej niebezpieczne w otwartym terenie, gdzie kot nie może uciec na drzewo ani ukryć się w jakiś altankach, przybudówkach itd.
Wtedy kot podobnie jak zając w zaroślach może tylko uciekać.
Jest to główny powód dlaczego tak drastycznie spadła ilość zajęcy w naszym kraju. Wzrost liczby lisów spowodowany jest podniesieniem stanu zdrowia (zrzucane są szczepionki przeciw wściekliżnie) oraz brakiem odstrzału (skończyła się moda na bajeranckie czapy i kołnierze z rudych lisów).
Tak mi powiedział zaprzyjaźniony myśliwy.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Śro lip 15, 2009 23:53

Na koniec dobra wiadomosć.Prace prawdopodobnie dużo sie opóżnia.Jest szansa ze karmicielka z terenu na którym obecnie pomagam, kilka kotów tych bardziej oswojonych i starych zabierze przed zimą do siebie.Na swoj teren, tam gdzie mieszka. Tyle ze musi sie przygotować.Z kolei opóżnienie prac u nas wplynie korzystnie na koty pod moją opieką. Jeśli będe próbowała cos przesiedlić, jesli będzie taka koniecznosć, będe mieć ku temu lepsze warunki.Piszę o kotach bardziej oswojonych i starych. Te koty jeśli pojda w czas chłodów w lepsze warunki, mają szanse sie szybciej zaaklimatyzować. Dla pozostałej reszty, beda potrzebne solidne schronienia.Prawdopodobnie kilka atlanek zostanie. W nich teraz mieszkają bezdomni. Ile zostanie u nas tego niewiem bo narazie mieszka dwóch bezdomnych, ale nie wiem jakie mają plany.No i mam nadzieję ze wiosną troche zieleni przybędzie.
Ostatnio edytowano Czw lip 16, 2009 1:29 przez iza71koty, łącznie edytowano 2 razy
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lip 16, 2009 0:03

NOT pisze:P.Izo, wypuszczanie kotów w obcym terenie traktuję jako ostateczność.
Tak było z Wyspą Grodzką i kilkoma przypadkami (o których wiem), że koty były zabierane z terenu, gdzie je mordowano lub truto.
Zabieranie kotów z terenu, który znaja musi być dobrze uzasadnione.
Poza tym wskazane jest, aby nowe karmicielki akceptowały to i zwracały specjalną uwagę na przybyłe koty.

Co do lisów, to one są najbardziej niebezpieczne w otwartym terenie, gdzie kot nie może uciec na drzewo ani ukryć się w jakiś altankach, przybudówkach itd.
Wtedy kot podobnie jak zając w zaroślach może tylko uciekać.
Jest to główny powód dlaczego tak drastycznie spadła ilość zajęcy w naszym kraju. Wzrost liczby lisów spowodowany jest podniesieniem stanu zdrowia (zrzucane są szczepionki przeciw wściekliżnie) oraz brakiem odstrzału (skończyła się moda na bajeranckie czapy i kołnierze z rudych lisów).
Tak mi powiedział zaprzyjaźniony myśliwy.


No tak wszystko sie zgadza, tylko jak nowa karmicielka ma zwrócić szczególna uwage na te nowe koty?No w mieszkaniu to ja rozumiem ze jak coś nie gra, to trzeba koty do pionu ustawic.Ale na otwartej przestrzeni?Przecież zadna karmicielka nie ma na to wpływu jak się ułozą stosunki w stadzie i czy sie wogóle z "nowym' ułożą.No ja dzieki Bogu nie miałam takich przypadków, ze trzeba było wypuścic kotkę po sterylce gdzie indziej.To troche szkoda, bo w razie jakis komplikacji ze zdroweim czy posterylkowej, nikt już takiemu kotu nie jest w stanie pomóc jeśli trzeba.Kot jest puszczony samopas.W obcy teren, obce miejsce, po szoku posterylkowym.Jak dla mnie to cieżka sprawa.Ja codzień widzę kotke i wiem czy wszystko z nią ok.No chyba ze nie ma juz innego wyjścia jak piszesz.No trochę drzew to jeszcze zostanie.Moze to wystarczy zeby uciec przed lisami?Zostanie też kilka altanek.W ubiegłym roku kilka kotów własnie zimowało w styropianowych budkach, ktore zawiozłam karmicielce.I o dziwo wcale nie spały w altankach.Może tam nie jest aż tak bardzo niebezpiecznie jak piszesz?
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lip 16, 2009 0:15

ale czy to zle ze jest duzo lisow i ze nikt ich nie odstrzela zeby zrobic sobie czapke 8O
czasami czytam i nie wiem jak zinterpretowac :roll:
kocham wszystkie zwierzaki bez wyjatkow
nawet te ktore musza zabijac inne zeby przezyc :?:
bo w niczym nie zasluguja sobie na taki los zeby skonczyc na czyjejs glowie :!:

to glupi czlwiek ktory mysli ze jest panem i wladca tej marnej planety uzurpowal sobie prawo do wybierania i regulowania przyrostu wsrod zwierzat i zasad nimi rzadzacych
to sie kiedys wszystko dla nas bardzo zle skonczy
z tym ze najbardziej zal mi zwierzat ktorych jeszcze tyle bolu czeka przez NAS

dosadnie ale tak czuje.
i w dalszym ciagu podkreslam ze nie ma sensu zwalac winy na kogos kto stara sie zrobic dla tych kotow cokolwiek, kazdy probuje glosno krzyczec a ja sie zastanawiam dlaczego w dalszym ciagu realna pomoc jest znikoma :roll:
przykre :(

spokojnej nocy wszystkim zeycze.

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Czw lip 16, 2009 0:43

wiora pisze:ale czy to zle ze jest duzo lisow i ze nikt ich nie odstrzela zeby zrobic sobie czapke 8O
czasami czytam i nie wiem jak zinterpretowac :roll:
kocham wszystkie zwierzaki bez wyjatkow
nawet te ktore musza zabijac inne zeby przezyc :?:
bo w niczym nie zasluguja sobie na taki los zeby skonczyc na czyjejs glowie :!:


Wiora, ja pisałam o zjawisku i zupełnie mi nie żal, że zanikła moda na lisie futra, czapy i kołnierze. Wręcz cieszę się, że moda na naturalne futra przeminęła.

A swoją drogą może niegłupi byłby pomysł, by rudym lisom wykładać w pobliżu siedzib ludzkich trochę środków antykoncepcyjnych.
Ja np. miałam bardzo nietęgą minę, gdy będąc na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie spotkałam się z lisem w odległości ok.5 m., a on nie uciekał.
Od razu podjęłam decyzję o mojej ucieczce.
Skoro on tego nie zrobił, to znaczy że powinnam to zrobić ja.
I tak się stało.
Bałam się, ze mógł być wściekły i dlatego nie chował się przed ludźmi.
Myśliwy mi wyjaśnił, że być może był to lis na wpół oswojony np. dokarmiany przez kogoś.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Czw lip 16, 2009 0:57

Co do sterylek na terenie p.Izy, to jestem pełna uznania, gdyż prawie wszystkie kocice były sterylizowane przez nią w poprzednich latach.
Większość woził jej mąż, a z czasem trochę kocic zawoził sąsiad z pobliskiej ulicy, czy nawet znajomi (którzy obecnie pracują w Norwegii).
Moja rola była tu bardzo skromna, gdyż nie ukrywam, że starałam się migać, ale gdy nie było nikogo innego to padało na mnie.
I tak już pozostało.
W zasadzie każdy kot zawożony przeze mnie od p.Izy był osobiście łapany przez nią. Jej koty mają do niej ogromne zaufanie i wielokrotnie widziałam jak gołymi rękami wsadzała je do transporterów, czy zachęcała do wejścia do klatki-pułapki.
I tu można ją podziwiać za kunszt w łapaniu.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Czw lip 16, 2009 1:18

iza71koty pisze:

No tak wszystko sie zgadza, tylko jak nowa karmicielka ma zwrócić szczególna uwage na te nowe koty?No w mieszkaniu to ja rozumiem ze jak coś nie gra, to trzeba koty do pionu ustawic.Ale na otwartej przestrzeni?Przecież zadna karmicielka nie ma na to wpływu jak się ułozą stosunki w stadzie i czy sie wogóle z "nowym' ułożą.

...



Tym obcym kotom można wykladać jedzenie z dala od stada i przypilnować, aby nikt nie zakłócał im posiłku.
Poza tym dla zachety można dawać im coś lepszego.
Ja tak robię ilekroć widzę jakiegoś obcego, zamorzonego kota, który boi się podejść do moich kotów i do miejsc karmienia.
Ostatnio wiosną przywlókł sie do mnie wycieńczony, niekastrowany kocur.
Po podkarmieniu został oczywiscie odjajczony i teraz mieszka chyba na działkach bądź u sąsiadów, bo przychodzi do mnie nieregularnie i nie jest zbyt głodny.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Czw lip 16, 2009 9:41

wlasnie to w polsce jest problem bo nigdy nie wiadomo czy zwierz nie ma wscieklizny :roll:
na wyspach pozbyli sie tej choroby jakis czas temu i dlatego maja rygorystyczne przepisy jesli chodzi o wwoz zwierzat na terytorium.
takze o tyle dobrze ze jak mni lisiatko droge zajdzie to nie musze uciekac,zreszta zreguly to one sa bardzo wystraszone i uciekaja.

ale co do eliminowania osobnikow zdrowych w populacjach,to ja nigdy zdania nie zmienie,choc ta antykoncepcja pewnie byla by dobrym rozwiazaniem ,napewno lepszym niz odstrzal.


hopsamy kociaki do gory :!:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Majestic-12 [Bot] i 47 gości