Koty na Smoczej/Miłej (W-wa)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 09, 2009 8:58

Dzwonila do mnie pani Maria. Bardzo rozgoryczona. Podobno nikt sie z nia nie kontaktuje, nie dzwoni. Ona sama wydzwania / bez echa. Okienka sa dla kotow otwarte dwa. Pani Maria rozmawiala z administratorem. Po dlugim weekendzie piwnica bedzie juz udostepniona dla kotow.
Pani Maria proponowala swoja lecznice dla kotkow.

alysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 2249
Od: Pt sie 17, 2007 21:56
Lokalizacja: W-wa/Holandia

Post » Wto cze 09, 2009 21:14

alysia pisze:Dzwonila do mnie pani Maria. Bardzo rozgoryczona. Podobno nikt sie z nia nie kontaktuje, nie dzwoni. Ona sama wydzwania / bez echa.

Prakseda rozmawiała z nią około tydzień temu i poinformowała jak wygląda sytuacja. Czyli, że wszystkie koty płci żeńskiej oprócz kotki, która się okociła zostały wykastrowane i wypuszczone do piwnicy.

alysia pisze: Okienka sa dla kotow otwarte dwa. Pani Maria rozmawiala z administratorem. Po dlugim weekendzie piwnica bedzie juz udostepniona dla kotow.

Nie bardzo wiem jak to rozumieć. Chodzi o to pomieszczenie, które ma być tylko dla kotów? A reszta zostanie zamknięta?
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Śro cze 10, 2009 8:25

genowefo, ja mysle, ze p.Maria miala na mysli okienka w calej piwnicy. Natomiast to pomieszczenia dla kotow nie jest jeszcze gotowe. Chodzi o jakas rure, ktora trzeba przeprowadzic, czy wyremontowac i ta ma byc gotowa w przyszlym tygodniu. Wiem tylko tyle, co telefonicznie powiedziala mi p.Maria. Podobno administrator bardzo mily i bardzo chetny do wspolpracy. To na razie tyle.
Ja wciaz daleko :(

alysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 2249
Od: Pt sie 17, 2007 21:56
Lokalizacja: W-wa/Holandia

Post » Nie lip 12, 2009 21:17

Zadzwoniła do mnie znajoma karmicielka z Pragi, była u pani Chaleckiej. Podobno jest tam kilka kociąt, które za chwilę stracą oczy, a może i życie. Czy ktoś był tam może niedawno w okolicy?
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pon lip 13, 2009 7:21

Agneska pisze:Zadzwoniła do mnie znajoma karmicielka z Pragi, była u pani Chaleckiej. Podobno jest tam kilka kociąt, które za chwilę stracą oczy, a może i życie. Czy ktoś był tam może niedawno w okolicy?


Na mnie Pani Chalecka obrażona. Nie pisałam o tym, ale po sprawie na Miłej, zadzwoniła do mnie i objechała mnie "na czym świat stoi", za całe zło jakie ją dotknęło, wszytkie złe opinie o niej, wypowiedzi na forum, itp. Nie mam z nią kontaktu.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lip 13, 2009 9:37

Znowu telefon od karmicielki: że kociakom oczy już prawie wypłynęły, że jest ich kilka w tej udostępnionej piwnicy, żeby coś z nimi zrobić.
Tylko gdzie je zabrać? :cry: Która lecznica je przyjmie? :cry:
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pon lip 13, 2009 9:45

Od biedy kociaki można leczyć na miejscu, przynajmniej zacząć. Dać karmicielce antybiotyk i niech daje w jedzeniu (tak robiłam z karmicielkami u mnie, pełen sukces).

Albo może niech Chalecka coś zrobi - znajdzie lecznicę, zapłaci za pobyt, w końcu to jej okolica, dostała dotacje, kontakty z lecznicami ma :roll:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon lip 13, 2009 9:50

Jana, ta karmicielka jest z Pragi (Ewa), ona tylko była u Chaleckiej załatwić sprawę, na codzień nie jeździ do centrum.

A co do aktywności Chaleckiej, to nie chcę się nawet wypowiadać. :evil: Nie liczę na to, że ona cokolwiek zrobi.
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pon lip 13, 2009 9:54

Jana pisze:Od biedy kociaki można leczyć na miejscu, przynajmniej zacząć. Dać karmicielce antybiotyk i niech daje w jedzeniu (tak robiłam z karmicielkami u mnie, pełen sukces).

Albo może niech Chalecka coś zrobi - znajdzie lecznicę, zapłaci za pobyt, w końcu to jej okolica, dostała dotacje, kontakty z lecznicami ma :roll:


Zal mi tych kociąt bardzo, ale jednocześnie targają mną niskie instynkty, żłość.
Co się tam dzieje? Czy karmiciele to bezradne dzieci? Czy Pani Chalecka nie wie jak pomóc kociakom z najbliższej okolicy? Ma chyba klaltki-łąpki, ma dotację by te małe leczyć.
Czy pomoc forum potrzebna po to, by potem było kogo za tę pomoc ochrzanić?
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lip 13, 2009 10:06

Agneska pisze:Jana, ta karmicielka jest z Pragi (Ewa), ona tylko była u Chaleckiej załatwić sprawę, na codzień nie jeździ do centrum.

A co do aktywności Chaleckiej, to nie chcę się nawet wypowiadać. :evil: Nie liczę na to, że ona cokolwiek zrobi.


No ale przecież ktoś chyba tam te kociaki karmi?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon lip 13, 2009 13:26

Prakseda, Jana, ja się z Wami absolutnie zgadzam.

Fundacja pro-zwierzęca powinna być pierwszym miejscem, z którego można by oczekiwać pomocy dla takich chorych kotów. Nie znam miejsca, domyślam się, że jacyś karmiciele w okolicy powinni być, widocznie rownie mało operatywni. Ech...

Tylko tych kociaków żal. :cry:
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pon lip 13, 2009 20:21

Agneska pisze:Fundacja pro-zwierzęca powinna być pierwszym miejscem, z którego można by oczekiwać pomocy dla takich chorych kotów.

Zwłaszcza taka, która dostała jedną z największych dotacji od miasta :roll:

Ja mogę te kociaki złapać i dostarczyć do DT, a ich mamę na sterylkę. Niestety mam kwarantannę po pp i jako DT dla nieszczepionych i wymagających długotrwałego leczenia przed szczepieniem kociaków całkowicie odpadam. Nie wspomnę już o tak przyziemnych kwestiach jak bark kasy.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto lip 14, 2009 20:11

Genowefa, dzieki. :-)
DT bardzo, bardzo prosimy. :-(
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Śro lip 15, 2009 13:47

Prakseda, Genowefa, bardzo Wam dziękuję w imieniu Ewy i kociaków. :king:
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Śro lip 15, 2009 15:07

Genowefo znowu można na Ciebie liczyć. Dzięĸi serdeczne.

Wczoraj nie dzialało forum przed dlugi czas, więc nie napisałam, że kociaki mogą byc przeleczone w mojej lecznicy. Genowefo byłaś już tam. gdyby udało CI się złapać, to wiesz jak trafić. Ja pracuję teraz dłużej, bo zastępuję dwie osoby, więc nie wiem czy dam radę uczestniczyć w łapance.

Będę musiała natomiast zdążyć codzienne dotrzeć do lecznicy. Jest taki układ, że oni leczą, ja karmię i sprząŧam. Tam normlanie nie ma szpitala, kociaki zsotały potraktowane wyjątkowo. Muszę też jakoś zabezpieczyć lecznicową klatkę, bo ma duże "oczka" między prętami i małe mogą nawiać.
Dobrze było by złapać od razu matkę do sterylki. Złapane razem będą mniej się stresować. Dopóki matka nie straci z mimi kontaktu, mam nadzieję, że będzie się nimi nadal opiekować po powrocie do ich pomieszczenia. Jeżeli nie znajdą się DT, kociaki muszą wrócić.
Ja mam teraz siedem maluchów, lada moment będą gotowe do szczepień, nie mogę wziąć nowych. Poza tym i tak dom pęka w szwach od doroslych kotów.

Jak koty będą wracały do siebie, to będę się uśmiechać do kogoś z samochodem o ich odwiezienie, jak również zabranie z mojej piwnicy rzeczy na wyposażenie tego pomieszcenia - pudła styropianowe, legowiska, chodnik).

To tyle na dziś.
Genowefo będę do Ciebe dzwonić,.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: annso, kasiek1510, squid i 65 gości