Rysiu był dziś bardzo spokojny, może dlatego, że od dwóch tygodni nie męczymy go kroplami do oczu. Pozwolił wziąć się na kolana i było mu chyba bardzo dobrze.
Rysiek rozlał się dziewczynom na kolanach
Niestety jego ucho było dziś cały czas położone, a gdy się po nim drapał to miauczał z bólu. Tak samo gdy głaskaliśmy go po tym uchu. Również oczko miał dziś tak jakby oklejone zaschniętą ropą. Niewiele tego było, ale kiedyś nie miał tego wcale.
Do godziny 18 nie zjawiła się pani weterynarz, więc Rysiu został zapakowany do kontenera (bardzo go to zeźliło) i powędrował do izolatki. W izolatce zaczął tak żałośnie miauczeć, że serce się kroiło. Gdy przygotowywałem mu posłanie to zaczął mruczeć, chyba pierwszy raz w życiu zaczął przy nas mruczeć.
Nie wiem, co dalej w sprawie Rysia i jego ucha. Najgorsze, że ucho nie wyglądało źle...
Natomiast młodociany przestępca Żbik jest podrapany na nosie, na głowie i na karku. Prawdopodobnie wdaje się w bójki z innymi kotami. Jego przeniesienie do dużej kociarni wydawało mi się słabym pomysłem i chyba to się potwierdza. Żbikowe oko wygląda teraz tak jak Ryśkowe. W jednym uchu miał ślady krwi, ale to chyaba efekt bójki. Niestety po wyjściu dziewczyn Żbik nie pozwolił już mi się złapać i ostatecznie nie trafił do izolatki
Czarny Pimpek miał dziś jakby przymrużone oko, niestety trudno to potwierdzić, bo przy próbie zbliżenia się do niego otwiera ze strachu oczy bardzo szeroko i trudno określić czy coś jest z nim nie tak.
Buka wciąż chyba cierpi z powodu zębów lub dziąseł, bo często się oblizuje w taki charakterystyczny sposób

Niestety bez wizyty w normalnym gabinecie weterynaryjnym trudno będzie jej pomóc. Musimy ją chyba odłowić i zawieźć
Poza tym dziewczyny poznały wszystkie nasze koty, łącznie z Kilerem, który przez dłuższą chwilę siedział przy zamkniętym okienku. Koty były ewidentnie zdezorientowane tak liczną obecnością ludzi, Sreberko, Efez i Ciekawska nie podeszły tak blisko jak zwykle. Nie mówiąc już o Puchaczu.
Bardzo się cieszę, że trafiły do nas trzy nowe, ale bardzo doświadczone wolontariuszki. Fachowa pomoc jest dla nas bardzo cenna. Joanna zaoferowała również wypożyczenie podkaszarki, więc być może w przyszłym tygodniu uda się pokonać dżunglę, która wyrosła na wybiegach.
Poza tym wszystko w normie.