Minionej nocy przeżyliśmy horror
Ok. 1 w nocy obudził nas odgłos spadających kropel. Myślałam, że ktoś nie dokręcił kran. Ale niestety, kapało z sufitu. Obudziliśmy sąsiadów. Lataliśmy my do nich, a oni do nas! Kręciliśmy się w ta i w tamta stronę. Trochę to trwało. Koty oczywiście pobudziły się, bo przecież nie mogły zlekceważyć takiej gratki i uczestniczyły w całym wydarzeniu. Woda została zakręcona. Miski popodstawiane, koty wszystko sprawdziły bo spadające krople bardzo im się podobały. Mogliśmy iść spać, ale koty po takich wrażeniach były bardzo głodne. Odliczyły się wszystkie, tylko nie Ilia! Jeszcze bez emocji zaczęliśmy go wywoływać, A tu cisza.......
Sprawdziliśmy wszystkie miejsca w których lubił spać, wszystkie szafy i zakamarki!Koty szukały z nami bardzo przeszkadzajac!!! Ilia zapadł się jak przysłowiowy kamień w wodę!!!
Poleciałyśmy na klatkę schodową, bo może wymknął się w tym bałaganie na schody. Wołamy, kiciamy....... cisza.....
Siadłyśmy ze łzami w oczach zastanowić się, co robić dalej!
Siedziałyśmy tak z 15 minut nakreślają plany dalszych poszukiwań (chłop mój w tym czasie szukał latarek aby przeszukać podwórko).
Koty posnęły. Zdążyłyśmy popłakać, nawymyślać najgorsze scenariusze!
I nagle..... mignął ogonek postawiony jak rozwiany rudy żagiel i na ławę wskoczył Ilia, nasz wiewiór kochany!!!!
Lekko zaspany, spragniony zabawy i mizianek!!! Zdziwiony przypływem miłości do niego!
Powitałyśmy go jak syna marnotrawnego który wrócił po latach tułaczki!!!
Gdzie się schował, i dlaczego nie wyszedł, pozostanie jego słodką tajemnicą
Jeszcze teraz cierpnie mi skóra na grzbiecie, jak pomyślę, że on naprawdę mógł zaginąć
Zmęczeni nadmiarem wrażeń pospaliśmy się
