Wątek jest Dźwiedzia, ale mam problem z jego krewnymi

Dziś rano złapałam dwa młode koty na Wolskiej, pojechały do Koterii.
Niestety, mamy problem. Karmiciel (inwalida, rencista) ma samochód i może zawozić koty, o ile ktoś mu je wsadzi do bagażnika i z niego wyjmie, bo nie może dźwigać (to już załatwione, a pierwszy kastrat już nawet wrócił w ten sposób do siebie). Dziś dowiedziałam się, że nie ma pieniędzy na benzynę... Pojechał z kotami, ale nie będzie ich miał jak odebrać (to w sumie da się jakoś załatwić), co gorsza - nie będzie miał jak zawieźć kolejnych kotów na sterylki. I w tym cały problem.
Do złapania jest jeszcze bardzo agresywny kocur, a przede wszystkim kilka kotek, w tym jedna na pewno ciężarna!!! Nie można czekać, trzeba łapać jak najszybciej. Jeżdżę tam tramwajem, przed pracą (na 7.00 rano), nie mam żadnej możliwości zawieźć kotów z Woli na Pragę (tramwajem ani tym bardziej taksówką).
Bardzo proszę o wsparcie - kogoś, kto mógłby rano koty zawieźć samochodem do Koterii, albo wsparcie finansowe na benzynę dla karmiciela.
Inaczej będą kociaki... Kolejne dźwiedzie
