


Więc poszłam sobie łapać kotkę na sterylkę - taka menda społeczna co chodzi i się tylko koci - żadnego z niej pożytku nie ma




Przyszedł jej kochaś - ojczulek wszystkich dzieci w okolicy




I GO SE WYKASTROWAŁAM :!:



Frajer bo tak go nazwałam wraca we wtorek na wolność





Około 11:30 zwinęłam z Kociej Chatki NA ZABIEGI STERYLKI I KASTRACJE:
-->kotkę tri- /z garażu ojca/,
--> Burą Kicię - nie ma FIP-a sprawdzona, wysterylizowana w środę wraca na WOLNOŚĆ

--> Lajona
--> Nietoperka - mojego tymczasiaka / misiek był bardzo dzielny

--> Frajer
Wróciłam z nimi ok. 18:00. Padałam na pysk, ale co z tego




Kotkę tri - również oddałam na swoje śmiecie będę do niej dochodzic i podawać leki. około czwartku zacznie wychodzi. Pinda już drze gumiora że wyjść musi. Naćpana frania jedna i już się darła


Tak więc dzień mi upłynął na działalności sterylkowo - kastracyjnej. Myślę że to niezłe wyjście. Łapać i ciachać. Tak naprawdę w ten sposób tez ograniczami ilośc bezdomniaków i kociaków trafiających do schronu. A nie wszyscy o tym myślą, że to jest najprostsza i najskuteczniejsza metoda ukrucenia tego mechanizmu CIERPPIENIA

