W tematyce japońskiej: Gawrosia już od dawna jest w swym najwspanialszym domku i ma nowe imię: Ninja

Czyli znów jesteśmy my i Krówki.
Tasia ma morfo trochę lepsze, krew się odnawia, gorączki nie ma i zachowuje się super. Niestety węzły nadal powiększone. Ale na ostatniej wizycie chłoniak oraz brzydkie historie nowotworowe zostały mi z głowy wybite. Także zakaźna anemia, o której się naczytałam w sieci

Na teraz diagnoza jest taka, że Tasiun walczyła z wirusówką z jakiejś mało znanej planety chyba

Ale jeszcze mamy zrobić morfo no i złapać siuśki (kurdeblaszka, jak?! Jak ona zawsze robi to tyłem do nas, bunkrując się tą swą szanowną częścią ciała blisko ściany...)
Żeby nie było za wesoło tak od razu, to jeszcze ma uczulenie poakrmowe i się drapie, łobuzica.

Koci za to znów ma brzydkie oddychanie, znów wyrzuca z siebie kłaczki i babrze mu się oko.
Ja nie wiem, jak nie urok to...

Na razie Noreczka zachowuje się normalnie, wyrozumiała dla mnie i tatuta




W komputerze czeka dużo fajnych zdjęć, tylko jak zwykle nie ma ich komu i kiedy wkleić

Ale i ja też się sypię. Śmieję się, że to "starość" ale w sumie to mi już chyba nie jest do śmiechu. Nie pamiętam jak lekarz wygląda, o organizm mi się już przypomina, że jest i żebym go szanowała
