Franek - teraz ma raj na ziemi.Jest częścią rodziny!!!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon lip 06, 2009 15:50

Weszłam, nie mogłam się powstrzymać :oops:
I chciałam sprostować - wet który widział kota w niedzielę nie odradzał wizyty, po prostu się nie wypowiedział na ten temat. Niewiele o tym rozmawialiśmy, ja powiedziałam że wg mnie to są wrzody na oczach, on że to jest ziarnicowanie a nie wrzody, i tyle. I że kot teraz cierpi, a po operacji pocierpi trochę i potem będzie lepiej.
O ile wiem kot nie miał lekarza prowadzącego, bo jak się dowiedziałam za każdym razem leczył go ktoś inny. Piszę o tym bo mimo róznych opinii na forum sympatyzuję z lecznicą na Żytniej - dobrze tam opiekowali się kotem którego znalazłam rok temu, nie chciałabym żeby na temat tej lecznicy rozchodziły się nieprawdziwe informacje.

Ponieważ operacja była umówiona na 16, moja propozycja była taka żeby pojechać do Garncarza rano, miał dziś rano operacje w klinice, ja dzwoniłam tam wczoraj z informacją że przywiozłybyśmy kota na błyskawiczną poranną konsultację. Rano miałam wyjąc pieniądze z banku, gdby trzeba było płacić. Tak, że nawet nie trzeba by było przekładać opercji, gdyby okazała się potrzebna.... :(

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon lip 06, 2009 15:57

A to przepraszam - nie odradzali konsultację, a po prostu nie namawiali na nią.
Co, jak dla mnie, i tak jest niedobre, bo - z całym szacunkiem - ale, jak pisałam, okulistami to oni tam nie są...

Ech,
Obawiam się, że Franuś będzie dziś bez oczu.
Niezaleznie od tego, czy były do uratowania :(
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 06, 2009 16:25

galla pisze:A to przepraszam - nie odradzali konsultację, a po prostu nie namawiali na nią.
Co, jak dla mnie, i tak jest niedobre, bo - z całym szacunkiem - ale, jak pisałam, okulistami to oni tam nie są...


Ech,
Obawiam się, że Franuś będzie dziś bez oczu.
Niezaleznie od tego, czy były do uratowania :(


To niestety chyba jest problem większości lecznic, nawet w W-wie. A szkoda, bo przecież mamy na miejscu uznanego okulistę, szkoda że tak niewielu wetów go poleca. Ale z drugiej strony - biorąc pod uwagę to jak w wielu lecznicach traktuje się zwierzęta, ze często usypia się je na życzenie właściela nawet i bez powodu trudno się dziwić, że chodzenie ze zwierzakiem do okulisty zarówno wielu wetom, jak i właścielom zwierząt może wydać się zbyteczną rzeczą :( W przypadku małego pewnie nie bez znaczenia jest fakt, że to kot bezdomny, leczony na talon - takim zwierzakom rzadko funduje się "luksusy", pewnie był prowadzony najlepiej jak było mozna i dostał to, co przysługuje w ramach leczenia finanowanego ze środków miasta.

Dr Garncarz to naprawdę super człowiek, bardzo podoba mi się jego podejście do operacji - uznaje je za ostateczność. Wiele osób z forum jeżdziło specjalnie do niego na konsultację przed zabiegiem - jechała i marcjanna z Wrocławia, i marija z Łodzi. A tutaj lekarz był praktycznie "podany na tacy".

Przypominam sobie teraz kota Oczko z jednego z wątków - był łapany na wsi, jego oczy to były dwie czerwone rany. Kiedy go odwiedziłam w szpitalu po paru dniach leczenia, nie było śladu po ranach. fatk, kot nie widział, ale oczy się zagoiły. O ile wiem leczyła go wtedy asystentka Garncarza. Zawsze warto próbować.

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon lip 06, 2009 16:40

:cry:
Ostatnio edytowano Pon lip 06, 2009 17:09 przez kwinta, łącznie edytowano 1 raz
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pon lip 06, 2009 16:41

Może dr Buczek? Swego czasu dużo do niej jeździłyśmy z kotem mamy. I u niej konsultowałam jakieś kociaki. Przemiła lekarka, bardzo delikatna, konkretna - taka jak lubie ;) U dra Garncarza byłam z kolei z moim Lucusiem niedowidzącym. Też podoba mi się podejście doktora i "jego ludzi" do zostawiania zabiegów na "ostateczną konieczność" i w pierwszej kolejności walka o oczy, nawet jeśli mają nie widzieć.

A tu przecież ta konsultacja miała być poza talonem, więc nie rozumiem, czemu nie była doradzana - generalnie to weci powinni na to napierać i rozwiewać opory właściciela...
No nic, obawiam się, że to już musztarda po obiedzie :(
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 06, 2009 20:52

Nie mogę tego zrozumieć, ze osoba która ratuje zwierzaka nie może się zdecydować na pomoc innych osób , które zresztą ją same deklarują np. Never. Pisałam wcześniej ,że miałam taki sam problem z oczami bezdomnej kotki. Nie zgodziłam się na usunięcie oczek , nie zgodziłam się także na uśpienie jej. Kotka jest teraz ze mną , nie widzi w 60-70% , ale potrafi łapać nawet muchy. Leczenie trwało długo i może to zniechęciło opiekunkę do odrzucenia / przynajmniej na razie / decyzji o usunięciu oczek , ale mogła oddać kotka na czas leczenia Never.

andzelika1952

 
Posty: 2928
Od: Śro wrz 03, 2008 16:39
Lokalizacja: Radomsko

Post » Pon lip 06, 2009 21:37

kwinta pisze:Never - a nie możesz przejąć Franusia od xmademoisellex od zaraz ?

Na dobre ? Tak wielką pomoc oferujesz Franusiowi.

No kurcze, czegoś tu nie rozumiem :cry:

xmademoisellex - odezwij się do Never :cry:




Kto chce kota?

Bo odbieramy go osobie, która według nas źle się nim opiekuje, bo chce wyciąć mu oczka.



To ja tu czegoś nie rozumiem.

xmademoisellex

 
Posty: 120
Od: Pon cze 22, 2009 20:54
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 06, 2009 21:47

Nie będę komentować wielu zamieszczonych tu postów - z wiadomych przyczyn.

Nie ma sensu się denerwować.



Tak dla zaspokojenia Waszej ciekawości to napiszę, że Franek dobrze zniusł operacje i ma się dobrze - żeby nie napisać świetnie, bo przecież nie potrzebnie stracił oczka.



Never - interpretujesz fakty zupełnie inaczej.

Spotkałaś w niedzielę weta prowadzącego Franka i jasno powiedział, że oczka trzeba usunąć.

A to, że codziennie kto inny dawał małemu zastrzyki to nie moja wina.

To, że wzięłabyś malca, pod warunkiem, że będzie miał oczka to żaden argument.

Desperacko chciałaś mu pomóc, jednak to bez sensu.

Franuś szuka odpowiedzialnego domu a nie podjętej decyzji pod wpływem impulsu.

Dzięki za okazaną pomoc - jednak podjęłam decyzje.

Mam nadzieję, że rekonwalescencja przebiegnie bez większych problemów.



Wzięłam malca z ulicy i jak piszecie uratowałam mu życie i podjętą decyzję uważam za słuszną.


Jednak nie miejcie do mnie żalu - nie chodzi o nagonka na mnie za Waszym zdaniem złą decyzję - teraz muszę się skupić na opiece nad małym i znalezieniu mu dobrego domku.

xmademoisellex

 
Posty: 120
Od: Pon cze 22, 2009 20:54
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 06, 2009 21:50

Witajcie,
ja też oferowałam pomoc. Wysłałam imiennie dla Franusia niewielką sumę na leczenie. Gdyby było potrzeba dołożyłabym więcej.

Ale nikt się do mnie nie odezwał.

Mam takie wrażenie, że jak ktoś pisze merytorycznie, to wszyscy nabierają wody w usta. PROŚBY PRZECHODZĄ BEZ ECHA.

To po co te prośby o pomoc, jak się z nich potem nie korzysta.

Z całą rewerencją dla Mamy, ale Mama nie jest lekarzem, dlatego nie powinna się wypowiadać.

Jestem naprawdę zła. Bo może była iskierka nadziei dla tego malca. Jeśli jest już po operacji, to wszystko przepadło.

Jeszcze niedawno mademoiselle błagała o pomoc, bo nie dawała rady z opieką nad chorym kotem. Z tego co pisała, wynikało, że nie może raczej go zatrzymać. To jak teraz wyobraża sobie jego adopcję ?

Smutne to, że podejmuje się decyzje nieprzemyślane.

JESZCZE RAZ - PRIMUM NON NOCERE.

Ta zasada obowiązuje wszystkich lekarzy!!!!!!!!!!!!!!

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Pon lip 06, 2009 22:06

xmademoisellex - nie wiesz, czy kot stracił oczy potrzebnie, czy niepotrzebnie, niestety :(
Wet też tego nie wie, bo nie jest okulistą, nie jest specjalistą w tej dziedzinie. I może mieć o tym pojęcie, ale nie wie na pewno.
Niestety, wetom wydaje się że wiedzą wszystko. o co tam oczy kota. Żadna odpowiedzialność wszak.
Szkoda, że nie zauważają bardziej doświadczonych w konkretnych dziedzinach kolegów. Wielka szkoda - dla kotów. Bo to one na tym tracą.

Czy jeśli masz problemy z sercem, leczysz się u internisty? Czy jednak u kardiologa? A jeśli masz problemy z oczami - idziesz do chirurga? Czy jednak do okulisty? U zwierząt działa to tak samo.

Niestety - coś takiego, autorytatywne twierdzenie przez internistę, że oczy trzeba wyjąć bez konsultacji z okulistą - jest jak dla mnie kolejnym argumentem przeciwko przychodni na Żytniej. Bo oni tam oczy wyjmują coś za często - Franuś to nie pierwszy przypadek usunięcia oczu bez konsultacji. Łatwo robi się coś takiego korzystając z niewiedzy opiekunów. Działa magia zielonego fartucha :evil: Nie wiem tylko po co są specjalizacje robione przez wetów :roll:

Weszłam sobie jeszcze na zdjęcia - mój kot miał w oczy w gorszym stanie. Tyle że najwyraźniej były odpowiednio leczone - miał po kilka razy dziennie zakrapiane co najmniej 3 specyfiki, o ile nie więcej.
Przyznam - jestem wstrząśnięta ignorancję weta. Bo na konsultację powinien był Cię wysłać z kotem od razu, jak po kilku dniach standardowego leczenia nie było poprawy, a pogorszenie. Ale przecież łatwiej wydłubać oczy. Konsultacja mogłaby wszak wykazać kardynalne błędy w leczeniu.
Przepraszam, ale się wkurzyłam na tego weta.
Tobie, xmademoisellex, mogę się co najwyżej dziwić, że nie widziałaś sensu w konsultacji. Ale weta nic nie tłumaczy.

Mam nadzieję, że rekonwalescencja małego przebiegnie bez problemu.
Ostatnio edytowano Pon lip 06, 2009 22:20 przez galla, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 06, 2009 22:17

xmademoisellex a ja chciałabym wiedzieć tylko jedno ? Dlaczego nie skorzystałaś z wizyty u dr Garncarza, dlaczego ?

Wszystko było nagrane przez Never, dlaczego z tego nie skorzystałaś ?

Wybacz, ale brak mi racjonalnego wytłumaczenia na Twoje dzisiejsze zachowanie. Jeden wet na jakiejś Żytniej to dla Ciebie autorytet ?

Nie chcę już więcej o tym gadać, szkoda słów i nerwów a najbardziej Franka żal :cry:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pon lip 06, 2009 22:34

Jeśli wolno zapytać, co się stanie z kotkiem jeśli nie znajdzie domu (może dlatego że jest niewidomy - no cóż nie oszukujmy się nie każdy chce 'niepełnosprawnego' kotka) ??

mysh84

 
Posty: 707
Od: Pon sty 05, 2009 13:36
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz,Bielany

Post » Pon lip 06, 2009 23:19

Pewnie zostanie u medmoiselle!!!!!!!!!!!

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Wto lip 07, 2009 7:52

Potwierdzam to, co napisała galla - na Żytniej "lubią" usuwać oczy. Szybko zapadają takie decyzje.

Strasznie to smutne.

Jeśli mogę coś doradzić (trochę strach :wink: ) to zwracanie bacznej uwagi na gojenie i rekonwalescencję. Przykro to pisać, ale Piracik po amputacji oka na Żytniej musiał być doleczany w innej lecznicy, opieka pooperacyjna na Żytniej była po prostu nieodpowiednia i zagrażająca życiu malca.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto lip 07, 2009 9:40

Może trzeba było te oczka usunąć, może nie. Nie wiemy.

Nie rozumiem tej jednej rzeczy - co by szkodziło najpierw kotka skonsultować? Dlaczego tak kategorycznie NIE? Najwyżej okulista potwierdziłby opinię drugiego lekarza - i co by się strasznego stało?
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości