Moderator: Estraven
Szura pisze:Zdjęcia piękne. Jak miło oglądać szczęśliwe koty![]()
Tym bardziej jak czyta się coś tak strasznego!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=4645170#4645170
milenap pisze:Bazylek troszke za długo myślał nad Milkowym ogonen, nie zdążył biedaczek![]()
![]()
Małgosia, Twoja książka byłaby super też dlatego, ze wcześniej kotów nie miałaś, zwracasz uwagę na takie rzeczy, których po kilku latach już sie nie zauważa i to jest genialne!![]()
Nie myśl sobie, ze my Ci odpuścimy z tą książka
Czasami sa to dzwieki gawedziarskie takie opowiesci roznej tresci, Milka zazwyczaj wtedy lezy na dywaniku kolo mojego krzesla zadziera glowke do gory i pomialkuje. Kiedys myslalam ze cos jej jest ze jest glodna teraz wiem ze wtedy inaczej miauczy i ze po prostu przyszla pogadac i trzeba zwrocic na nia uwage i poodpowiadac . Zawsze sie zastanawiam co ja do niej wlasciwie mowie i czy sie zaraz nie obrazi ze ja przedrzezniam albo ze wyjde na cwiercinteligenta.
Jest tez cos na wzor naszego czesc, to takie mrrr krotkie ciche mrukniecie ale mocne zarazem zazwyczaj pojedynczy dzwiek. Bazyli stosuje go tak jakby mnie chcial o czyms uprzedzic, sekunde przed wskoczeniem na biurko gdzie pracuje albo na lozko rano kiedy jeszcze spie, czy jak wchodzi do pokoju gdzie urzeduje, zreszta Milka tez tak sie zachowuje np jak wchodzi do pokoju gdzie akurat jestem z Bazylim.
Kolejnym dzwiekiem juz tylko Bazylowym jest takie zniecierpliwione ciche stekanie takie yh co zazwyczaj ma mi uswiadomic ze juz naprawde przesadzilam z tym porannym wylegiwaniem sie, maszeruje wtedy po lozku dookola mnie i steka obwachujac jednoczesnie moja twarz raz z lewej raz z prawej no i laskoczac mnie przy okazji wasami. Yh-owi towarzyszy zawsze traktorek wlaczony na cala moc
Jest tez zawodzenie jak zawodowa placzka na pogrzebie np kiedy absolutnie trzeba otworzyc jakies zamkniete na zlosc kotu drzwi. Jest to dzwiek ktory przeszywa serce i mozg na wylot i powoduje zagotowanie sie wyrzutow sumienia u niedobrej Duzej
Bazyli tak nie ma ale Milka zawsze jak ja dotykam wydaje taki jeden krotki cichutki dwiek takie joj ktore ja rozumiem jako halo wlasnie mnie dotknelas wiesz ze to ja? na pewno ci o to chodzilo?
Bazyli potrafi tez wydawac takie krotkie urywane dzwieki ponaglajace w czasie szykowania miski, podswiadomie czuje wtedy jak mi rece same przyspieszaja. Takie miau-oj miau-oj miau-oj szybciej bo zaraz umre z glodu
Jest tez takie mrum mrum mrum jak kot leniwie snuje sie po mieszkaniu i szuka tego czego nie zgubil, wyglada jakby mial sprawe do zalatwienia tylko zapomnial co i gdzie.
No i dzwiek krotki jak szczekniecie ale z zawodzeniem na poczatku brzmiacy jak wysokie uuułał wydawany cala moca kociego gardla powodujacy ze blona bebenkowa zwija sie w trabke a mnie nachodzi ochota mordu. To dzwiek ktory powoduje ze jestes w stanie zrobic wszystko zeby tylko ta wredna paszcza zamilkla. Dzwiek wymuszajacy dzwiek skarga a zarazem grozba. Jak uda ci sie popatrzec wtedy na kota odganiajac mgle mordu z oczu zobaczysz ile wklada w to serca i sil zdasz sobie sprawe ze jest to buntownicza piesn rewolucyjna. Potrafi tak ułałac godzinami najchetniej o swicie i nigdy nie dostaje chrypki ani nie dochodzi do ostatniej zwrotki. Na szczescie teraz sie to bardzo rzadko trafia, zadzialala metoda ignorowania artysty.
Jest tez phhhh ktore poznalam nadeptujac na koci ogon, najwyzszy wyraz oburzenia i dezaprobaty polaczony z zabijajacym spojrzeniem i pokazem nieszczesliwego sponiewieranego ogona ktory przyjmuje ksztalt szczotki do butelek
Warkotu nie jestem w stanie odtworzyc za pomoca liter ktore znam. Przepiekny gleboko gardlowy odglos lwa walczacego o zycie, cos co od razu ci uswiadamia ze to miekkie futerko to jednak drapieznik i miesozerca.
No i kocie nieszczescie brzmiace jak lament miau miau miau wydawane w rownych odstepach jak wojskowy marsz. Porownywalne do kwilenia dziecka i pewnie dlatego tak skutecznie lamiace wszystkie nasze zasady.
a i jeszcze brzeczenie wscieklego komara mzzzau mzzau czyli kot lecacy jak opetany czesto tak wyskakuje z kuwety po bardzo wyraznym odciazeniu kupra, taki wscieklo-radosny bak smigajacy i skaczacy po mieszkaniu z zapalem walacy w kazda napotkana zabawke. Ogon obowiakowo zrobiony na szczotke do butelek i zadarty do gory. Przypomina mi to rozbrykanego zrebaka wypuszczonego na wybieg po przymusowej izolacji czy unieruchomieniu.


I to jest wlaśnie to 
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 42 gości