GD:MISIA maltretowana przez ludzi MA RAKA :(

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro lip 01, 2009 22:54

seja pisze:
Agnieszka Marczak pisze:Sabinko,Kotika ma też bardzo chore tymczasy.ostatnio odszedł jeden z nich.W zeszłym roku umierały jej koty jeden po drugim.Kotika bierze te najbardziej potrzebujące koty,właśnie chore i zdeformowane.Teraz ma kotkę z wyżartym przez kk oczkiem.
Ja ją rozumiem,że nie może sie pogodzić z tym,że Misi nie udzielono pomocy tak jak trzeba.Dzwoniłam do ciebie i prosiłam,abyś wpłynęła na Asię i namówiła ją na operacje tego ucha.Moim zdaniem taka rana nie leczona w odpowiedni sposób nawet jak na początku była nowotworem łagodnym przemienic się mogła w raka złośliwego
Faktem jest,że teraz to już nie ma co gdybać,bo los Misi nie należy już do żadnej z nas.
Asi mimo wszystko dziekuję,że dała DT temu biednemu kotu i nie dała jej umierać na ulicy
Faktycznie zamknijmy już ten temat bo to do niczego dobrego nie prowadzi,a na pewno Misi nie pomoże...



Agnieszko : powiem książkowo, dla ścisłości.
Rak płaskonabłonkowy jest rakiem klasyfikowanym jako rak złośliwy i nie ma formy niezłośliwej .
Jest stan przedrakowy :kiedy jest uszkodzenie mechanizmów kontrolujących rozrost komórek - tzw metaplazja płaskonabłonkowa.
I to się dzieje jeszcze w obrębie nie zmienionych zewnętrznie tkanek, potem to już jest rak,który wyglądał tak jak na pierwszym zdjęciu ucha ,które zrobiła kotika.



I w związku z powyższym "przemiany"na złośliwy nie było, bo złośliwy był od początku.
Miśka trafiła do mnie już z rakiem i wyrokiem...
Już wtedy nie można było nic zrobić.
Jak mi nie wierzysz : google nie gryzie.

I mam dosyć oskarżeń , że to moja wina, bo ucha nie chciałam obciąć!
Że to moja wina , że ucho się uzłośliwiło!

Nie miała szans na wejściu...

Seja ja Ci wierzę,nawet nie będę tego sprawdzać
Był rak i wyrok trudno
teraz się trzeba modlić aby Misia nie cierpiała...
Szkoda,bo miała szansę na dom
Wielka szkoda :cry:
ObrazekObrazekObrazek

Agnieszka Marczak

 
Posty: 4909
Od: Wto mar 18, 2008 13:33
Lokalizacja: GDANSK BANINO

Post » Śro lip 01, 2009 23:29

Aguś, ma dom.
Może nie ma w nim 30 kotów, bo jest tylko 9 z tendencją malejąco -wzrostową ,ale ma dom.

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

Post » Czw lip 02, 2009 0:57


,,Miśka trafiła do mnie już z rakiem i wyrokiem...
Już wtedy nie można było nic zrobić,,.

Witajcie,
mam kilka słów do Seji.
Po przeczytaniu wątku, jestem zatrwożona tym co napisałaś. Nie myślę już o tym, że kotka prawdopodobnie przegrała swoją szansę. Chcę powiedzieć, że nie masz racji, pisząc, że kotka, skoro trafiła do Ciebie już chora to i tak nie miała szans. TEGO NIKT NIGDY, ŻADEN LEKARZ NIE WIE NA PEWNO, I NIGDY NIE BĘDZIE WIEDZIAŁ.
Skoro studiujesz medycynę / nie wiem na którym jesteś roku?/, to powinnaś wiedzieć, że im dłużej się zwleka z leczeniem, tym rokowanie jest wątpliwe lub złe.
Nie rozumiem jak można przez pół roku leczyć ranę, jakąkolwiek.
Przecież już po 2-3 tygodniach należało zacząć podejrzewać coś złego.
CZY CIEBIE TEGO NIE UCZĄ??????
Teraz może być już za późno, ale jest to nauczka dla Wszystkich Forumowiczów. Przecież większość z nas bierze chore zwierzęta i leczy je. Jak terapia nie przynosi oczekiwanych skutków, to robi się szybko badania, właśnie w kierunku nowotworów. Jeśli nie poleca tego Weterynarz, to się go zmienia.
Wiem co mówię. Sama 3 lata temu straciłam kotkę. Miała raka na sutku. Zrobiliśmy 2-ie operacje, miała 2 sesje chemii. Trzeciej nie dożyła. Ale zostało zrobione wszystko, co tylko możliwe. Nasza Zuzia nie cierpiała. Właściwie do końca, tulona, kochana była dość sprawnym kotkiem. Zasnęła nam na rękach. Nie można opisać rozpaczy po stracie ukochanej istoty, choćby była TYLKO kotem!!!!!!!!!

Seju, z tego co piszesz, wieje chłodem.

Pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że nauczka jaką wszyscy tu dostaliśmy nie pójdzie w las.

JESZCZE RAZ - nigdy nie lekceważ tego co mówią do Ciebie pacjenci, przyjaciele. Bo to może się zemścić.
Przepraszam, że zabrałam głos, ale:
DOBRYMI CHĘCIAMI JEST PIEKŁO WYBRUKOWANE. A uczymy się całe życie i głupie umieramy.
Bo życie może mieć inne plany.
Ewa :(

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Czw lip 02, 2009 9:29

Od razu zaznaczam, że nie czytałam większości poprzednich postów,
bo przy 20 tymczasach, po prostu nie mam na to czasu.
Nie miałam już pisac w tym wątku, ale muszę coś wyjaśnic.
Przede wszystkim Miśka nie jest zdeformowanym kotem.
Jest śliczną, przemiłą, doświadczoną przez los koteczką.
Zabrałyśmy ją, bo chciałyśmy dac jej trochę spokoju i szczęścia na ostatnie dni.
Koteczka miała guza, ale żaden lekarz nie jest w stanie określic jak długo kot jeszcze będzie żył.
Dwa razy w lecznicy nie dopuściłam do niepotrzebnego uśpienia kota
i zawsze będę protestowac przeciw niepotrzebnej lub przedwczesnej eutanazji.
Wbrew temu co pisałaś Seju, tylko ty na tym wątku od razu poruszyłaś sprawę eutanazji,
zamiast myślec o tym jaką ulgę przynieśc koteczce.
Jeszcze niedawno płakałaś, że wszyscy zostawili cię samą, "z Miśką na głowie".
Prosiłaś aby pomóc ci w adopcji, bo Miśka nie może u ciebie zostac.
Więc wybacz ale teraz nie uwierzę w twoją wielką miłośc do Miśki,
dlatego daruj sobie wielkie słowa.
Zrobiłam wszystko co w mojej mocy.
Założyłam wątek na kotach, prosiłam o allegro dla koteczki, dałam ogłoszenia na różnych portalach. I stało się.
Miśka znalazła dom. Wtedy okazało się, ze musi miec następną operację,
bo nie może w takim stanie iśc do nowego domu. Była to trzecia operacja w tak krótkim czasie.
Pytałam o to moją wetkę (pamięta Miśkę), powiedziała,
że gdyby leczenie Miśki prowadził jakikolwiek wet, to nie dopuściłby do tego aby ucho było w takim stanie.

Mam nadzieję Seju, że jednak do ciebie coś dotarło i zamiast zastanawiac się nad
sprawą eutanazji, zaczniesz myślec jak pomóc Miśce.


A może odpowiedz sobie na takie pytanie: gdyby ktoś przez pół roku, wbrew twej woli leczył nieskutecznie twoje ucho,
aż by wygniło, czy byłabyś szczęśliwa?
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Czw lip 02, 2009 9:32

beatko w słowach moich:
"ja uważam że chorymi zwierzętami powinno zajmować się państwo i w pełni finansować leczenie tych chorych i najbardziej potrzebujących. jestem też zwolenniczką eutanazji zarówno w stosunku do ludzi jak i do zwierząt. gdy nadchodzi wielki ból- trzeba go zlikwidować. tak samo nie jestem za utrzymywaniem przy życiu zwierząt głęboko upośledzonych i kalekich, np. sparaliżowanych na wózkach, bez kończyn, oraz przewlekle chorych."
nie ma się co doszukiwać zła w tych moich słowach, kocham wszystkie istoty żyjące, ale uważam że osób prywatnych nie stać na utrzymywanie bardzo chorych zwierząt z przewlekłymi chorobami, np. przykład misi- poszło na nią chyba z 1300 zł. funduszy PKDT, nas po prostu nie stać na takie duże koszty, a jeszcze ich nie koniec. chyba, ze osoby prywatne maja dużżżżżżżżżooooooo kasy i chcą działać na rzecz bardzo chorych zwierząt- to super i ja najbardziej popieram. uważam, że państwo zbyt mało angażuje się w ratowanie zwierząt i nie mówię tu tylko o kotach. jest to temat spychany pod dywanik.
a jeżeli chodzi o eutanazję, to po prostu beata nie mogę czytać nawet ogłoszeń z fotografią sparaliżowanego kota, który ma czynną tylko głowę i do tego wzruszający napis: "czy ma umrzeć tylko dlatego, ze jest sparaliżowany?"...moim zdaniem takie zwierzęta natychmiast powinno się usypiac, podtrzymywanie ich przy życiu to zwykły egoizm i zbrodnia....albo pieski i kotki jeżdżące na wózkach inwalidzkich za masę kasy, nonsens- jest tyle zdrowych zwierząt, że po co takiemu biedakowi fundować tak niegodne życie.
beatko,ale to jest tylko moje zdanie i każdy ma prawo do swoich przemyśleń. ja np. swojego ukochanego psa usypiałam jak padła diagnoza, ze rak i trzeba amputować łapkę tylną aż po bioderko. uważam, ze zrobiłam dobrze. zwierzęta są o tyle w lepszej sytuacji, że mogą być poddani eutanazji, a są ludzie , którzy by chcieli odejść w spokoju , bez męk, a nasze katolickie państwo po prostu na to nie pozwala. kler ustala tu zasady i nie jest ważne czy człowiek chce żyć czy nie, dlatego napisałam o tym, że jestem za eutanazją, bo ludzie powinni mieć wolną wolę i sami powinni decydować o swoim życiu i śmierci.
bardzo dobrze, ze kochasz bezwzględnie każde stworzonko i wiem, ze nie jest to forum o dzieciach, tylko o kotach jak sama nazwa mówi: MIAU :wink: ale czasem mam wrażenie, że są tu osoby bardziej kochające koty niż ludzi, że zbyt mocno personifikujemy naszych pupili i że czasem przepychamy się wzajemnie lub nie zwracamy uwagi na nasze uczucia, raniąc innych forumowiczy w imię jakiejś waśni o kota właśnie. ale to jest tylko moje spostrzeżenie. ja codziennie pracuję nad tym, żeby zwierzęta nie przesłoniły mi całego świata i żebym nie zdziwaczała do reszty, choć mój mąż już i tak twierdzi, ze mam nieodwracalnego kociego świra i że on właśnie dzięki mnie przestał lubić koty, bo jestem nawiedzona, i wywołuję w nim swoją prokocią postawą odczucia negatywne graniczące z agresją.
beatko a pani w kawiarni nie powinna zawierać głosu, bo to nie jej sprawa, czy twój mąż karmi kota, węża czy gołąbka. jak chce i stać go na to- niech nawet dokarmia głodne aligatory. ludzie w swoim wtrącaniu sie do życia innych sa po prostu beznadziejni, spoko- ja też takim pyskuję i jestem bardzo wredna :wink:
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Czw lip 02, 2009 9:53

wydaje mi się, że koteczce powinno się już więcej nie przysparzać stresu, bólu, cierpienia. powinna żyć godnie i w poczuciu miłości do ko końca swoich dni. jak nadejdzie ten moment ostateczny, pozwolić odejść i uśpić....
niech asia wykona to co zaleci weterynarz prowadzący. dr łukuć to fantastyczny specjalista i on ją dobrze poprowadzi. nie wiem czy ma sens TK , chemioterapia? co o tym sądzicie? zasugerujcie aśce- co ma zrobić, bo tak naprawdę jest tu dużo wylewanych żalów i bólu na seję a tak naprawdę nikt nie podpowiedział dobrego rozwiązania. kotiko- co ty byś zrobiła? ja jak już się wypowiedziałam, nie męczyłabym miśki, pozwoliłabym żyć i w krytycznym momencie odejść.
a słowa "koty zdeformowane" wypowiedziane przeze mnie - dotyczą wszystkich tych zwierząt, które nie mają szans na szybką adopcję i na lata mogą pozostać w domach tymczasowych (bezłapki, bezoczki, bezuszki, sparalizowane). i nie chodzi tu o jakiś mój stosunek do nich negatywny, ale o fakt, że ludzie nie chcą adoptować takich zwierząt z reguły, z małymi wyjątkami. napisałam też że podziwiam ludzi, którzy dają im DT i to bez względu na to czy znajdą one DS. mnie na to nie stać było by finansowo i fizycznie, nie miałabym tle zapału, żeby biegać do weterynarzy kilka razy w tygodniu. po prostu zbyt sobie cenię swoje życie prywatne i nie ukrywam tego, że nie miałabym tyle oddania czy serca, żeby poświęcać im tyle czasu. więc tym bardziej chylę czoło przed ludźmi, którzy bezgranicznie się oddali takim stworzeniom wymagającym pomocy.
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Czw lip 02, 2009 10:27

Ewa JANCZUK pisze:Nie rozumiem jak można przez pół roku leczyć ranę, jakąkolwiek.
Przecież już po 2-3 tygodniach należało zacząć podejrzewać coś złego.


Ale jeszcze bardziej nie rozumiem, jak wet. do którego przez kilka mies. Seja chodziła z Miśką przepisywała kolejne maści, wpisywała w książeczkę zdrowia, z kolejnymi datami "higiena ucha" - ja widziałam tą książeczkę na własne oczy, oraz ucho Miśki na początku i na końcu, nie rozumiem że wet. nie zaczęła podejrzewać nowotworu, potem robiła badania i twierdziła że to grzyb przecież (tak zrozumiałam z wpisów Aśki).
Przecież ŻADEN wet przed Łukuciem nie powiedział że istnieje takie podejrzenie że może być to nowotwór, gdyby Aśka usłyszała takie podejrzenie pewnie nie upierałaby sie żeby nie ucinać tego ucha...
trzeba przyznać ze weci też przyczynili się do uporu Aśki co do tego ucha...
Owszem wet z Elblaskiej od razu powiedział że ucho się nie zagoi i ze uciąć, bo takie ma doswiadczenia i oczywiscie miał rację ale nie powiedział przecież że te zmiany na uchu mogą być nowotworem.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw lip 02, 2009 10:35

dokładnie tak jak monika pisze!!!!!!!!!!!!
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Czw lip 02, 2009 11:33

napisałam to ponieważ bez względu na to ile jest Aśki winy w tym, że ucho nie zostało szybciej ucięte, nie mogę patrzeć jak wiele osób teraz "najeżdża" na nią i wytyka jej błędy... to jest niesprawiedliwe, prawda jest taka ze tylko Aśka przyjęła tą kotkę do siebie (więcej chętnych nie było), to ona zajmowała sie nią przez pół roku, włożyła w to mnóstwo swojego czasu, serca, poświęcenia i za to należy jej sie wielki szacunek i podziw.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw lip 02, 2009 12:00

Niech to będzie przestrogą dla innych domów tymczasowych.

Chodzi o to, że jeśli bierze się kota na tymczas, należy zrobic wszystko aby ulżyc mu w cierpieniu, a broń Boże, nie sprawiac mu niepotrzebnych cierpień.
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Czw lip 02, 2009 12:12

PRIMUM NON NOCERE -po pierwsze nie szkodzić. /Dewiza życiowa każdego lekarza/.

Zastanawiam się tylko, czy bierzemy zwierzęta żeby eksperymentować, czy po to żeby je leczyć.
Może jednak trzeba liczyć się z własnymi możliwościami. A poza tym, to jak ktoś napisał, bezskuteczne leczenie tej biednej kotki kosztowało 1300zł, to jest to wyrzucony pieniądz.
Skoro są to pieniądze również z darów, tym bardziej, bo jak własne, to...

Jeszcze raz pytam Seję, czy naprawdę studentka medycyny ma tak małą wiedzę, że aprobuje półroczne bezskuteczne leczenie.
I NIC TEGO NIE TŁUMACZY?

Czy gdyby dotyczyło to Jej np. dziecka też nie zasięgnęłaby rady innego lekarza????

Pytanie jest chyba retoryczne.

Wydaje mi się, że nikt tu nie napada na Seję. Chcemy tylko uczulić ludzi biorących na siebie odpowiedzialność opieki, że zawsze można popytać, poszukać rady, a nie tkwić w błędach całymi miesiącami.
To się MŚCI, I SIĘ ZEMŚCIŁO.
:(

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Czw lip 02, 2009 12:40

Wątek nie służy pomocą kotu ani opiekunce.
Od dłuższego czasu skupia się głównie na przepychankach i wzajemnych oskarżeniach, zatem zamykam.

Kontynuacja tu:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=94895&highlight=
Proszę o merytoryczne wpisy.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39490
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość