więc tak:
Pani Ela nie jest amatorką kocich futerek

jeśli tak to tylko żywych.
Raczej nie może się Szylci doczekać niż chciałaby jej zrobić krzywdę. W mieszkaniu dojrzałam nawet kilka książek dotyczących kotów

Ja ze swojej strony przygotowałam kolorowe zdjecia Szylci
Pani Ela miała półtora roku koteczkę która jej czmychnęła (umiała wskakiwac na klamkę i otwierać sobie drzwi) w styczniu (miała ruję) bardzo długo jej szukała ale bez skutku. Jaskieś dwa miesiące temu wzięła dwa kotki po jakiejś pani która umarła, jeden miał 9 lat ale zaczał sie źle czuć weterynarz stwierdził że to cos z wątrobą. Postanowiła go uśpić ponieważ lekarz powiedział że bedzie żył moze miesiąc ale będzie się męczył. Drugi kotek mieszkał dwa miesiące i jak już pisala Kicia uciekł. Duży dorodnu kocur. Pani Ela nadal go szuka, ma nadzieję że go znajdzie. Pytałam czy jeśli go znajdzie to czy nie będzie takiej sytuacji że odda Szylcię do schronu, powiedziala ze absolutnie nie, że będzie robiła wszystko żeby ze sobą żyły w zgodzie.
Powiedziłam że kicia będzie potrzebowała jakieś dwa tygodnie na aklimatyzację i o tym, że na początki może nie chcieć jeść, jeśli to będize trwało już dwa dni, żeby udała się do weterynarza, poleciłam poleconego przez Kicię weta na Parafialnej, ale mówiła ze ona kotki zawsze u doktora Raka leczyła. Mówiłam też że ona na początku może być oporna i raczej nie będzie wylewna, ale pani Ela powiedziała że jest bardzo cierpliwa i będzie nad nia pracować:) Ma też trzech synów, mówiła że oni sa zawsze przciwni braniu kota ale jak już jest to się w nim zakochują
Ogólnie wrażenie dobre, choc mieszkanie w remoncie i jedyne zastrzerzenie to jak już mówila Mruczence ten niezabezpieczony balkon, ona się chyba zajmie dowozem Szylci więc porozmawia na ten temat z pania Elą i też zweryfikuje moją opinię