Dziś Mordka w ramach stymulowania się powędrowała na obiad rodzinny do moich Rodziców (z własnym kurczakiem w mojej kieszeni). Tata ją stymulował przekazując jej swoją własną energię

i znów brykała jak szalona.
Myślę, że ona ma coś ze wzrokiem albo raczej z postrzeganiem - np. kompletnie nie umie trafić w piłkę na sznurku ruszającą się nawet wolno ruchem wahadłowym - nie potrafi kompletnie ocenić gdzie się ta piłka przemieści i rzuca się na nią w miejscu gdzie była przed chwilą.
Przy próbach gonienia zabawki na sznurku bawi się znakomicie póki zabawka jest blisko - i póki nie zmienimy kierunku. Wówczas gubi ją z oczu i muszę jej kilkakrotnie przed mordką przejechać by ją znów zaczęła gonić...
Takie troszkę pierdołowate to dziecko;)
Wizyta adopcyjna nie doszła do skutku, pani odwołała sms. Jakoś tak czułam, że nic z tego nie będzie.