*sissi* pisze: Mamy nie widać juz drugi dzień, dotychczas była z nimi zawsze, martwimy się. Okolica jest straszna, ulice z każdej strony.
oj, niestety równie dobrze mogła się już zakochać...
Chwilowo jestem w naszym kochanym mieście

kiedy przyjechałam - moje koteczki w komitecie powitalnym w przedpokoju. Wszystkie pobiegły do kuchni,żeby pokazać jak skrzywdzone i głodne są a Słonik mój kochany siedział ze zmną na dywanie i patrzył mi w oczki. Popłakałam sobie jak bardzo te futra są dla mnie ważne.
Trzeba przyznać że Melba wypełniła zadanie perfekcyjnie - futra zadbane, wypucowane i szczęśliwe

Ale jako że wczoraj wstalismy o 3 rano żeby dojechać na lotnisko a połozyliśmy się po 24 więc byliśmy średno wyspani. Dodatkowo przez całą noc Słonik okazywał mi jak straaaaasznie wielka jest jego kocia miłość - nie miala serca go wyprosić więc oka nie zmrużyłam. Odespać czas

Jakieś 5 min po wejściu w drzwi zadzwoniła pani Danusia - czy już jestem i czy chcę zobaczyć jej słodyczki


Oto one - to "zaglucone" kociaki z Wierzbowej - obecnie już prawie odpicowane:
A to kotki perfekcyjne - no takie słoneczka że tylko schrupać: