GD:MISIA maltretowana przez ludzi MA RAKA :(

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw cze 25, 2009 8:54

Baaaardzo się cieszę , bo nie ma nic piękniejszego jak kot z apetytem. Ja przeżyłam to samo , więc wiem co znaczy niejadek / i dziecko i zwierzak/.
Czy Misia ma zdrowe dziąsła i zęby , bo to też może być powodem ze nie zje większych kawałków.

andzelika1952

 
Posty: 2928
Od: Śro wrz 03, 2008 16:39
Lokalizacja: Radomsko

Post » Czw cze 25, 2009 14:49

andzelika1952 pisze:Baaaardzo się cieszę , bo nie ma nic piękniejszego jak kot z apetytem. Ja przeżyłam to samo , więc wiem co znaczy niejadek / i dziecko i zwierzak/.
Czy Misia ma zdrowe dziąsła i zęby , bo to też może być powodem ze nie zje większych kawałków.



Miśka ma pogruchotaną żuchwę- stary uraz z którym do mnie trafiła.
Zęby są połamane. Niektórych nie ma wcale...
A i dziąsła na dole dziwnie wyglądają , bo było złamanie...

Najczęściej oglądałam je jak ona prychała, bo inaczej to dzioba nie otwierała tak szeroko ;)

Dalej jest bojowa :)

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

Post » Pt cze 26, 2009 14:23

Obrazek Obrazek

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

Post » Pt cze 26, 2009 15:08

Właśnie skończyłam rozmawiać z Wetem.

Ma wyniki histo.

To rak płaskonabłonkowy, wrzodziejący. O dużej złośliwości.

:crying: :crying: :crying: :crying: :crying:

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

Post » Pt cze 26, 2009 15:16

seja pisze:To rak płaskonabłonkowy, wrzodziejący. O dużej złośliwości.

:crying: :crying: :crying: :crying: :crying:


O nie :cry: :cry: :cry:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29534
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 26, 2009 15:25

Tak się zastanawiam.
Możliwe , że guz na listwie był przerzutem.

Wychodzi , że od pół roku Miśka miała raka i ja tępak na to nie wpadłam...

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

Post » Pt cze 26, 2009 16:28

Nie wiń się. Skąd mogłaś wiedzieć.
Weci też niczego się nie domyślili...

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29534
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 26, 2009 17:22

Bazyliszkowa pisze:Nie wiń się. Skąd mogłaś wiedzieć.
Weci też niczego się nie domyślili...


Sugerował mi to dopiero jej przedostatni Wet-do niego chodziliśmy w maju. Nieco później(tydzień ,dwa) podjęłam decyzję , że usuwamy i 10.06 wycinaliśmy,mogłoby być szybciej,ale miałam 9.06 egzamin i świadoma opieki pooperacyjnej i szwów i komplikacji stwierdziłam, że lepiej zaraz po...
Poprzedni od stycznia...mówił, że się zagoi.

Z jednej strony dobrze, że wcześniej tego nie usunęliśmy(jeszcze w grudniu),bo usunęlibyśmy kawałek z wierzchu tego ucha... a epicentrum było u nasady. I by się babrało. Z drugiej strony możebyśmy szybciej to zdiagnozowali- w co wątpię,biorąc pod uwagę wetów do których wtedy chodziłam, wierząc , że są dobrzy... ale może bym wtedy szybciej na to wpadła,może ...
Tak czy siak, moja wina.

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

Post » Pt cze 26, 2009 17:48

Seja żadnej twojej winy nie ma , prawda jest taka że gdyby ucięli to ucho na samym początku (wtedy weci sądzili ze to tylko trudnogojąca sie rana) to by nikt nie wpadł na pomysł badania histopatologicznego, wiec pewnie ucięli by zewn. małżowinę jakiś czas byłby spokój a potem by cholerstwo wyszło w pozostałej części ucha i dalej nie wiadomo byłoby co to jest...
tak pewnie właśnie przez to że to nie goiło sie tyle czasu to Łukuć wpadł na pomysł że może być nowotwór i że po wycięciu zrobić badanie histo, choć chyba osobiście wątpił w to że nowotwór, bo mówił ze nigdy takiego nie widział.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob cze 27, 2009 13:40

Miśka zachowuje się jak zupełnie zdrowy kot.
Wet powiedział, że koty się świetnie maskują , póki się da...

Byłam dziś u niego po rachunek i żeby się umówić na wtorkową wizytę.
30.06. na 17.00 wizyta kontrolna.

Ehh...

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

Post » Wto cze 30, 2009 23:04

Dziś był Wet.

Z dobrych wieści : był test na FIV/FelV - ujemne, czyli nie ma dodatkowych przyczyn złego zdrowia i możliwych komplikacji w tym zakresie już nie będzie :)

Jutro lub w czwartek będzie RTG .
Czwartek USG.

Szukamy ewentualnych przerzutów.
W zależności od położenia i ilości będziemy myśleć o eutanazji.

Trzymajcie kciuki ,żeby nic nie było nigdzie. Żeby na uchu się historia z rakiem zakończyła.

Ostatnio nikt tu nie zagląda.

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

Post » Śro lip 01, 2009 0:18

Będziemy myślec o eutanazji??? Seja czy ty sie dobrze czujesz???
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Śro lip 01, 2009 1:23

kotika pisze:Będziemy myślec o eutanazji??? Seja czy ty sie dobrze czujesz???



Wet powiedział mi , żebym rozważyła opcję uśpienia Miśki...to samo mówi za siebie jak jest z Miśką...bo ja mało obiektywnie do tego podchodzę.
Wet konsultował się w jej sprawie z dr Kiezą.
Chemioterapia może ją zabić, bo jest już zaa stara i zaa dużo w tym roku przeszła. Ma "zdrowe" parametry nerkowe i wątrobowe patrząc po wynikach krwi...ale ...chemia i tak ją może wykończyć - dr Kieza odradza.
Ona jest na granicy pomiędzy dobrym ,a złym stanem.

Nawet 6 miesięcy temu chemia by ją zabiła, bo wtedy była niedożywiona i chora .

Teraz chcę zobaczyć czy są przerzuty. Będzie miała USG i RTG.
Jak są to ile i gdzie. Możliwe , że są...jeżeli są to bolą...a wtedy co ma dalej cierpieć? Mam pozwolić na te męki?
Ona codziennych zastrzyków z witaminy B1 już nie lubi i jak mnie widzi ze strzykawką wieje albo prycha i warczy na mnie.
Miśka ma już dość.

Ten typ raka u kotów daje w pierwszej kolejności przerzuty do kości i do śledziony, a potem do płuc i na obwód...
Patomorfolog określił typ jej raka jako G2.
To jest to co piszą w książkach na ten temat

G1 mała liczba komórek niezróżnicowanych (dojrzały nowotwór), do 25% komórek niezróżnicowanych.
G2 średnia liczba komórek niezróżnicowanych (średnio dojrzały nowotwór), 25% - 50% komórek niezróżnicowanych.
G3 duża liczba komórek niezróżnicowanych (niedojrzały nowotwór), powyżej 50% komórek niezróżnicowanych.
Niektórzy wyróżniają G4, kiedy to całkowicie nowotwór jest niedojrzały czyli 100% komórek jest niezróżnicowana.
Im wyższy stopień G tym bardziej złośliwy jest nowotwór i ma większe skłonności ekspansywne.



Więc kotiko...dobrze się czuje.Chyba nie czytasz wątku i nie wiesz , że Miśka ma raka i to wyjątkowo złośliwego i to od ponad 6miesięcy.
Nie chce jej usypiać. Nigdy tego nie robiłam i nie chcę robić.
Jeżeli będą przerzuty, to tak długo jak się będzie dobrze czuła, tak długo ze mną będzie.

Marzę o tym żeby nie było , żadnych przerzutów.
Tylko , że ostatnio temperatura na granicy normy bo 38.8 ... tak sobie je,ale przybiera stracone 495g(na chwilę obecną, po dzisiejszym ważeniu 3.75kg,a było 3.95kg)...
Mam cichą nadzieję , że wszędzie będzie czysto i nie będzie nic.
Wtedy ma co miesiąc mieć robione badania krwi, ma być obserwowana- jak je,jak się zachowuje. I w tej opcji może żyć długo.
Wet nie chciał mi powiedzieć czy ona przeżyje miesiąc, czy pół roku.
Najpierw muszę ją zbadać od łap po głowę.

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

Post » Śro lip 01, 2009 2:22

Nie czytam wątku??? Znam go na pamięc i nigdy nie wiem czym zaskoczysz.
Jeszcze niedawno szukałaś jej domu. Gdyby Miśka cierpiała to chyba zauważyłabyś TO. A może nie?
Teraz raptem piszesz, że cierpi męki? Tak od razu jak wykryto raka?

Kiedy wyjeżdżasz do tej pracy za granicą?

Zamiast męczyc ją badaniami powinnaś zadbac o to aby zapewnic jej trochę szczęśliwego czasu.
Gdyby zaczęła naprawdę cierpiec można pomyślec o skróceniu cierpień.
Ale ty zawsze upierasz się przy swoim. Wszyscy, również kilku wetów mówiło ci, że rana na uchu się nie zagoi, że lepiej uciąc.
Ty jednak chciałaś udowodnic, że wiesz lepiej.
Zapewniłaś tej biednej, tak doświadczonej przez los koteczce, pół roku cierpień, pół roku życia w kołnierzu.
Ktoś napisał, że teraz ucho wręcz śmierdziało, a właściwie już go nie było.
Napisałaś też, że gdy ją karmiłaś na siłę, to kotka jak cię widziała, to udawała, że je.
Dużo kotów karmiłam strzykawką. Żaden tego nie lubił, ale żaden nie chował się przede mną ani niczego nie udawał.
Cały ten wątek to opisy. Dziś Miśka zjadła to , dziś zjadła tamto. Jutro do weta.
Ucho znów rozdrapane, aż krew sikała po ścianach.
Nigdy nie napisałaś tak po prostu, że lubisz Miśkę.

Kiedyś byłam ci wdzięczna, że wzięłaś Miśkę na tymczas, bo ja niestety nie mogłam, teraz myślę sobie, czy nie lepiej było ją wypuścic i po prostu dokarmiac.
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Śro lip 01, 2009 3:21

Do pracy nie wyjeżdżam, zostaję ze względu na koty,jestem za nie odpowiedzialna.
Szukam pracy tu.
I proszę ,nie doszukuj się drugiego dna, że chcę kota uśpić , bo wyjeżdżam.
TO PODŁE!


Kocham Miśkę jak własnego kota , a że tego nie piszę?
Jestem osobą ,która poniekąd ceni swoją prywatność, swoje odczucia.
To , że napiszę , że ją kocham zwiększy ilość wpisów czy ...bo nie rozumiem?
Nie piszę , że się poryczałam po telefonie od weta ,kiedy mi podał diagnozę, nie piszę ,że popłakuje,kiedy z nią jestem i na nią patrzę, że płaczę, bo co to zmieni?Będziesz mnie bardziej lubić,kiedy mnie nie znasz?
To zmieni diagnozę Miśki, którą można było rozpoznać 6 miesięcy temu posyłając guza z listwy na badanie histopatologiczne i zaoszczędzić jej cierpień?


To ,że nie chciałam obciąć jej ucha nie wynikało z tego , że wiem lepiej.Wynikało z wiary ,optymizmu , że się zagoi,że się uda. Nie poddawałam się,ale później musiałam dać za wygraną i przyznać się poniekąd do błędu podsycanego złym wetem, który twierdził ,że się zagoi i tej myśli się kurczowo trzymałam!


Misiulec to bardzo bardzo inteligentny kot.
Wiem, mieszkam z nią od ponad 6 miesięcy.
Czepiasz się słów.One mało oddają.Ja niewiele umiem oddać przez słowa.


Jestem przewrażliwiona jej stanem zdrowia. Kiedy ona coś się inaczej zachowuje ja przypisuje to rakowi.
BOJĘ SIĘ JAK DIABLI!
Nigdy nie miałam do czynienia z tak chorym kotem.
Już raz popełniłam błąd z uchem.
Teraz już więcej błędów popełnić nie chcę.


Ty może żałujesz , że mi ją dałaś.
Ja nie żałuję. To niesamowity kot i te 6 miesięcy z nią, mimo wszystko ,były wspaniałe. Odkarmiłam ją , przytulałam i kochałam.
I przytulam i kocham dalej! To się nie zmieni
I NIE ODDAM JEJ!

A to co teraz robisz, to zwykła podłość!
Bo na jaką cholerę robie bazarki?
Proszę o wsparcie finansowe?
Po to żeby ją tak zwyczajnie uśpić?
NIE!
Wierzę , że jest jeszcze dla niej szansa, na choć rok bardzo dobrego życia i trzymam się każdej nici nadziei , optymistycznej myśli , które rozwiewa z każdą wizytą Wet.

I jest mi strasznie ciężko, bo nie mam w nikim oparcia.
A ty tym swoim podłym postem nic mi nie ułatwiasz, nie pomagasz...
Pastwisz się.

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości