Jak juz powoli sie zbierałysmy do domu podeszła do nas kobieta, mówiąc ,że ma problem, bo od dwóch dni
na ich klatce schodowej koczuje przerazony kot, nic nie chce jeśc, ,,pers,,
Ze wzgledu na swojego psa nie mogł sie nim zaopiekować.
Co było robic, pojechałam z myslą, ze lepiej zawiezc go do schroniska, niz zeby siedział przerazony, porzucony, sam.
Jak podeszłam do niego z transporterkiem po prostu sam do niego wszedł.
Okazał sie przeslicznym ,niekastrowanym persem z wielką sfilcowaną skorupa na sobie
Podjechałam z nim do silesii, trzeba było choc mu czesc tych dredów obciąc.
Pozwolił sobie na to spokojnie, tulac sie do kolan.
Ma na całym ciałku mase odpazen, jest totalnie chyba zapchlony
no i.....ups...
Lola została postawiona przed faktem dokonanym, ze chyba ma tymczasa
Lola
Mamy max mało czasu, wyjezdza 6ego, ale juz nawet w silesii była jedna b.fajna Pani nim zainteresowana.
Na poniedziałek, wtorek planowane odjajczenie i chyba wygolenie do gołej skóry.
Te rany pewno trza czyms smarowac.
Poki co został pozbawiony skorupy za pomoca nozyczek, wykapany i nakarmiony
Luuubi suche
oto chłopak
