Zoli[*]Czesio[*] Łatka[*] Mort, psy Toffi[*] Lakusia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 16, 2009 21:31

porozmawiam z weterynarzami o tym, dzięki za radę :)

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 17, 2009 16:24

akcja bazarkowa jak zwykle przynosi efekty:)

Właśnie policzyłam ile już będę miała na Kicię:)
do tej pory 130 z biżuterii i na razie 12 za książki :) - 142 zł
wierzę że się uda dzięki Wam!
:love: :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love::love: :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love::love: :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love::love: :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love:

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 26, 2009 15:56

Kochane dziewczyny, dzięki Wam będę miała z bazarku 178 zł za biżuterię + 28 za książki- razem 206 zł
Ciocia wydała na razie na badania i leczenie Kici 170 zł (ostatnie wizyta wyniosła 40 zł a nie 50-70)

W weekend będę się widziała z ciocią to jej przekażę pieniądze za leczenie kotki. Pojedziemy też do weterynarza ustalić przybliżoną datę operacji- myślę, że za jakiś miesiąc to może być.

Oczywiście nadal zbieram pieniądze na tą operację czyli bazarek trwa nadal - dorzucę jakieś inne rzeczy niedługo - generalnie dążymy teraz do kwoty 450- 500 zł

z 206 już zebranych zostanie mi 36 zł

Dzięki dzięki serdeczne jeszcze raz - jesteście :aniolek: :aniolek: :aniolek: :aniolek: :aniolek: :aniolek: :aniolek: :aniolek: :aniolek: :aniolek: :aniolek: :aniolek:

Kicia oczywiście po leczeniu czuje się bardzo dobrze, pokazuje swój lekko syjamski charakterek :)

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 26, 2009 20:25

Cieszę się, że Kicia lepiej i nadal trzymam kciuki.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Wto kwi 21, 2009 8:26

Uff, dziś dzwoniłam do lecznicy. Zanim kotkę poddamy operacji, czeka ją badanie krwi ponowne. Ale znów napotkałam opór betonu w postaci ciotki u której kicia mieszka :evil: Znowu zaczyna się gadanie, że kocica za stara i "zdechnie" podczas operacji, że ciotka nie wyraża zgody... Ja dostanę chyba ciężkiej nerwicy albo innej cholery... Na szczęście mój mąż jakby nie było właściciel kotki i jej "tatuś" - Nie będziemy ciotki słuchać, kota weźmiemy do weterynarza i tyle"
Jak już będzie po badaniu krwi, wtedy będziemy się umawiać na operację. Ale będę miała do Was prośbę, szczególnie do weterynarzy naszych forumowych o opinie na temat wyników, rokowań itp. Dodam, że poza tą bardzo stresującą sytuacją po śmierci babci, kotka nigdy na nic nie chorowała. Urodziła się w mieszkaniu jako córka domowej zdrowej kotki i chyba nawet nigdy nie była na dworze z tego co wiem.
Czy dla uspokojenia ciotki oraz dla dobra Kici powinnam z wynikami badań pójść do innego niezależnego weterynarza i spytać go o radę? Bo ciotka po prostu panikuje nie chce słuchać spokojnych argumentów, a ja nie chciałabym od razu wspólnego z nią mieszkania zaczynać od konfliktów :( chce mi się płakać ze złości...

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 21, 2009 19:09

Rzeczywiście macie trudna sytuację, ciocię trzeba po prostu przekonac, że zabieg jest konieczny. Mysle, że najlepiej zdac się na weta, ktory kotkę zna i który będzie operował. Jesli wyniki będą dobre to ryzyko związane z podaniem narkozy będzie minimalne (jak przy każdej narkozie w przypadku kota w dobrym stanie).Gdzie chcecie operować ?
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pt kwi 24, 2009 7:30

Dobrze, że masz stanowczego męża. Podejrzewam, że ciocia przekłada swoją niechęć do operacji na kota...

pinos

 
Posty: 48
Od: Śro wrz 20, 2006 19:27
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 30, 2009 7:53

Wczoraj Daniel z Ciocią (hura udało się z Ciocią pojechać) pojechali do weterynarza. Kocica znów nie jadła, nie załatwiała się, wymiotowała na początek wielką kulą kłaków a potem żółcią - zaczęło się od przedwczoraj. Z badania moczu, które zrobiono przy okazji poprzedniej wizyty u weta, wynikało, że ma za duży poziom cukru. A jako, że w stresie poziom cukru się zwiększa (o ile nic nie przekręciłam) to weterynarz wczoraj chciał zbadać krew konkretnie na cukier, żeby sprawdzić jaki ma teraz jego poziom. No i zaczęło się... Zawinięcie w dwa ręczniki nie pomogło, kotka ugryzła mojego męża, podrapała wetów, zwiała do kąta, musieli ją łapać w siatkę. Żeby ją zbadać dostała narkozę, która wcale nie zaczęła działać po ustawowym czasie, kocica nadal była przytomna, więc dostałą drugą dawkę. Biedna mała :( Dopiero wtedy pobrano krew, i okazało się, że ma zatkany odbyt (przez kłaki chyba?) Odetkał ją lekarz. Dostała antybiotyk. Dostała środek na wybudzenie. Dwie godziny się z nią lekarz męczył. Za dwa tygodnie mamy iść na kolejną wizytę na kontrolę i chyba kolejny antybiotyk. Operacji żadnej w najbliższym czasie z oczywistych względów mieć nie będzie. Raz, ze znowu się osłabiła (choć nie aż trak strasznie jak poprzednio, co widać po masakrze jaką urządziła w samoobronie), drugi raz, że nie może dostać narkozy w najbliższym czasie ponownie. Tak więc pieniądze z bazarków owszem, przydały się i jeszcze się przydadzą, aczkolwiek na razie na doraźnie bieżące potrzeby związane z Kicią - wczoraj poszło 88 zł.

Przepraszam, jeśli moja relacja ma jakieś nieścisłości, ale mnie tam nie było wczoraj u weta, a mąż i ciotka byli tak zmęczeni, że mogli mi dokłądnie nie opowiedziec jakie środki kicia dostała i dlaczego w sumie.
Ostatnio edytowano Czw kwi 30, 2009 8:00 przez ewick, łącznie edytowano 1 raz

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 30, 2009 7:55

pinos pisze:Dobrze, że masz stanowczego męża. Podejrzewam, że ciocia przekłada swoją niechęć do operacji na kota...

Pinos, to może być prawda, bo ciocia sama odkładała swoje umówione operacje na nadgarstki czy kręgosłup i na razie cierpi z powodu bólu ale bardzo się boi iść na operację

Amica pisze:Rzeczywiście macie trudna sytuację, ciocię trzeba po prostu przekonac, że zabieg jest konieczny. Mysle, że najlepiej zdac się na weta, ktory kotkę zna i który będzie operował. Jesli wyniki będą dobre to ryzyko związane z podaniem narkozy będzie minimalne (jak przy każdej narkozie w przypadku kota w dobrym stanie).Gdzie chcecie operować ?


W sobotę będę u Cioci to wtedy zobaczę co sieudało z ciocią uzyskaćw tym temacie, zresztą na razie jak pisałam Kicia nie nadaje się na operację. Kocicę leczymy w przychodni GinVet na Grójeckiej.

Ciocia z wielkim żalem i po rozważeniu wszystkich za i przeciw, postanowiła oddać 3 koszatniczki, bo po prostu nie będzie gdzie ich trzymać...

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 30, 2009 10:43

Biedna Kicia. Starsze koty często cierpią na zaparcia, cierpi na nie permanentnie mój Kuba. Różnie sobie radzimy, z kulami sierściowymi najlepiej przy pomocy pasty albo karmy z odkłaczaczem, z samym zaparciem - podając parafinę lub Duphalac. Jesli kot ma zdrową watrobę (a Kuba niestety nie ma) dobrze podawac troche tłuszczu (np. oliwa z oliwej czy masło).
ewick poziom cukru rośnie w stresie, ale jesli cukier jest w moczu to to nie jest tylko stres. Przy podwyższonym poziomie cukru narkoza jest niebezpieczna, jesli trzeba ją zastosowac to powinno się podać kotu koniecznie kroplówkę (trzeba o nią poprosić - nie każdy wet sam o tym pomyśli).
Kot w "samoobronie" dużo może, nawet stary i chory :cry: Nie wyobrażam sobie np. pobierania Soni krwi "na żywca", ona wetowi nawet dobrze obejrzeć się nie pozwoli. Dr Garncarzowi nie dała się zbadać :cry: Dobrze, że ona na razie zdrowa (mimo prawie 12 lat).
Trzymam kciuki za Was i za Kicię.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Czw cze 25, 2009 8:30

Przeprowadziliśmy się.
Dopóki nie przywieźliśmy naszych zwierzaków, Kicia trzymała się dzielnie, nawet spała z nami w łóżku. Potem pojawił się pies i banda kotów. Kicia znów przestała jeść, pić, załatwiać się. Wymiotowała żółcią. Kupiłam Feliwaya. Wczoraj dostała sterydy i kroplówkę, witaminy, środek przeciwwymiotny. Wczoraj po kroplówce wysikała się. Nie wymiotuje ale nie je i nie pije nadal, więc dziś znów jedziemy do weta.
Mam straszne wyrzuty sumienia, bo gdybym nie zgarnęła moich zwierzaków " z ulicy" to Kicia nie miała by teraz problemów... Ale z drugiej strony, moje słodziaki mogły już dawno nie żyć, gdybym ich nie wzięła...

Niech mnie ktoś przytuli... :cry:

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 25, 2009 19:32

Ewick nie martw się, Kicia sie przyzwyczai. Postarajcie się odizolować ją na jakiś czas od zwierzaków, żeby miała swój kącik, w którym będzie się czuła bezpieczna. Z nowymi domownikami trzeba ja zapoznawaś stopniowo. Ona ma syjamski charakter, jak moja Sonia, trudno jej zaakceptowac "konkurencję". I uważajcie, żeby nie przedobrzyć z lekami, ona jest niemłoda już...
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pt cze 26, 2009 7:23

Dzięki Magda :) Zawsze mogę na Ciebie liczyć :) :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Nie wiem, może to ten Feliway na nią działa bo wczoraj wyszła SZEŚĆ razy z pokoju i nawet patrzyła na psa - ostrożnie: ona w przedpokoju a pies dużym pokoju pod balkonem (staramy się go trzymać na smyczy jeśli pokój cioci jest otwarty). Popatrzyła i poszła sobie. Koty wchodzą do jej pokoju, ostrożnie obwąchują a ona na nie nie prycha. Napiła się też wody kilka razy. Niestety nadal nie je. No ale przynajmniej nie wymiotuje. Dziś według zaleceń lekarki jedziemy znów na kroplówkę.
Jakoś tak pozytywniej to wygląda, chociaż pesymistka ciocia uważa, że Kicia nie ma siły się bronić bo jest taka słaba...

No i jestem dumna z moich kotów, które bardzo szybko się zaadaptowały w nowym domu. Czesio był tu już wcześniej i mimo, że wtedy spędził prawie cały dzień pod wanną to po przeprowadzce już się nie chował i czuł się jak u siebie :)
Zoli i Łatka pierwszego dnia chowały się pod wannę i szafę, drugiego dnia już tylko Łatka. A teraz są już zadomowione na dobre.

Bo pies to wszędzie czuje się jak w domu ;)

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 26, 2009 8:23

Widzisz, będzie dobrze. To bardzo dobry znak, że Kicia nie prycha. Moja Sońka zdziera sobie gardło jak się w domu pojawi jakiś nowy tymczas. Czy macie pewność, że Kicia nie je ze stresu? Może to zbieg okoliczności i jakaś niedyspozycja zdrowotna. Dobrze, że zaczęła pić :wink:
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pt cze 26, 2009 8:48

No właśnie nie jestem pewna czy nie je ze stresu tylko i wyłącznie.
Po śmierci Babci kiedy nie jadła i dostałą leki od razu po powrocie do domu od weta wzięła się za jedzenie. Dziś będę z nią u weterynarza to popytam. Kupię jej tez jakąś puszeczkę dietetyczną.

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Manuelowa i 180 gości