Kotków 7.Agatka [*]. Zapraszamy do nowej edycji.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 23, 2009 13:54

Jak w temacie. Agacia nie chce jeść :( . Wet dał mi receptę na Peritol, ale on nie ma z tym lekiem doświadczenia. Jak długo można go podawać i w jakich dawkach (mam tabletki)?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto cze 23, 2009 14:32

Pamiętam, że aamms dawała, pisz do niej.
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Wto cze 23, 2009 15:16

Z aamms już rozmawiałam, ale tylko mniej więcej wiedziała, a chodziło mi o dokładne upewnienie się. Już mi Beliowen wszystko wyłuszczyła.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto cze 23, 2009 19:29

Agatce najprawdopodobniej zrobiły się nadżerki :( . I to jest przyczyną (między innymi) jej niechęci do jedzenia. Bo nie wymiotuje, dzisiaj kurczaczka z zainteresowaniem powąchała - ale jeść nie chce. No i taka typowa ślina jak przy calici sączy się jej z pysia chwilami. Trawi też prawidłowo, dzisiaj przy mnie zrobiła małą, ale sliczną, zwartą qpkę.
Pytanie - co z tymi nadżerkami robić? Przy calici wyleczyłam kiedyś Szarotce straszliwe po prostu nadżerki balsamem Szostakowskiego. ale wtedy można to było kupić w każdej aptece. Teraz tego nie ma.
Jak jej ulżyć?

Siusia sporo, ale taką prawie jak wodą. To dobrze czy źle?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto cze 23, 2009 19:47

Dowiem sie jutro w aptece p.Mirki co mozna podawac na nadzerki.

A co to znaczy, ze siusia woda? przeciez nie kisielkiem? :wink:

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto cze 23, 2009 20:49

Na calici można dawć F-Lisyne, proszek, który niszczy to co jest odpowiedzialne za ich podawanie.
Napisz do fuerstathos, ona mi go kupiła w Poznaniu u wetki i przesłała. Ja podałam go dalej i niestety nie wiemczy pomógł.

honda11

 
Posty: 6665
Od: Wto maja 27, 2008 10:43
Lokalizacja: Leszno / Wielkopolska

Post » Wto cze 23, 2009 21:00

Anka pisze:Pytanie - co z tymi nadżerkami robić? Przy calici wyleczyłam kiedyś Szarotce straszliwe po prostu nadżerki balsamem Szostakowskiego. ale wtedy można to było kupić w każdej aptece. Teraz tego nie ma.
Jak jej ulżyć?

Siusia sporo, ale taką prawie jak wodą. To dobrze czy źle?

Te nadżerki to pewnie niestety z powodu mocznika.
Niektórzy używają do smarowania solcoseryl - ja nie mam z tym preparatem doświadczenia.
To, że siusia wodą to niestety nie najlepiej. Może uda Ci się złapać ten mocz i dać do labu (ale poza podstawowymi parametrami trzeba go odwirować i obejrzeć osad pod mikroskopem).
Ona pewnie przy tym kroplówkowaniu dostaje jeszcze furosemid?
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto cze 23, 2009 21:11

Tak, dostaje furosemid.
No i dużo kroplówki (200 ml dziennie w dwóch ratach), a to maleńka, drobna koteczka. Może dlatego te siuśki takie rozcieńczone?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto cze 23, 2009 21:31

Wiesz, mnie się wydaje że może być od tego (duże kroplówki) ale najlepiej byłoby zbadać mocz albo powtórzyć mocznik i kreatyninę (nie pamietam, kiedy były robione badania :oops: ).
Mnie taki schemat leczenia nie pasuje.
Moim zdaniem ona dostaje za dużo płynów i ten nieszczęsny furosemid...
No ale ja wetem nie jestem.

"W przypadku niewydolności nerek nie powinno się podawać środków moczopędnych, ponieważ mają one silne działanie nefrotoksyczne.
Jedynie przy bezmoczu można bez większych obaw podać zwierzęciu mannitol."

i jeszcze: "Pomocne może być też podanie zwierzęciu dopaminy (1-3 um/kg/min), która przez rozszerzenie tętnicy nerkowej zwiększa ukrwienie nerek a przez to nasila diurezę."
za: Praktyka kliniczna - koty

Ja jestem zwolenniczką postępowania jakie opisuje niejaka Gryka na forum Krakvetu:
Gryka pisze:Mieszkam w USA, mam staż opieki nad trzema kotami z niewydolnością nerek. Kotka żyla 21 lat, drugi kot ma w tej chwili 17 lat z niewydolnością nerek od 1999 roku (właśnie przeszedł poważna chorobę nie związaną z nerkami i kreatynina podniosła sie po raz pierwszy ponad 3, well, podniosła sie powyżej 4 ale udało sie zbić po chorobie), trzeci 14-latek z podejrzeniami o niewydolność (nie do końca pewne).

Z zafascynowaniem czytam o metodyce leczenia CRF (niewydolności nerek) w Polsce i zauważam ze nie jest to leczenie skuteczne w porównaniu z amerykańskim i ma straszne uboczne skutki tu praktycznie nie spotykane zupełnie. I zastanawiam sie dlaczego...

Na przykład tak niskich wynikach kreatyniny (kreatynina 2,2-6 to bardzo początkowe stadium rozwoju CRF, u nas koty z crea powyzej 4 sa zwykle stabilne) i tak początkowym stadium choroby nie powinno byc widać zadnej anoreksji jeszcze. A wyraźnie widać. Dlaczego?

Czy przypadkiem nie jest to wina furosemidu?

U nas sie stosuje furosemid WYLACZNIE kiedy jest hiperkalcemia lub choroby sercowe. Nigdy na niewydolność nerek. Ma to wewnętrzną logikę: niewydolność nerek powoduje odwodnienie organizmu, wiec przydałoby sie dodać plynow; furosemid wypłukuje elektrolity i wodę - wiec podawany często zaburza wewnętrzną regulacje organizmu i powoduje jego chroniczne odwodnienie. A stad tylko krok do anemii, choroby serca i diabli wiedza co jeszcze.

Plyny podskórne podawałam kotce z choroba serca, lasix (furosemid) tylko doraźnie jak mi sie wydawało ze serce nie działa tak jak powinno, po czym zwykle biegłam do weta. Plyny podawałam jej przez 5 lat (międzyczasie leczyliśmy lymfome - skutecznie - chemoterapia i plyny były bardzo potrzebne). Kot dostaje w tej chwili 75 ml Lactated Ringers dziennie przy kreatyninie powyżej 3. Fosfor jest idealnie w srodku normy, potas jest OK (daje tabletki), mocz jest rozcienczony (GRF) -ale tego nalezy sie spodziewac, wszystko inne w normie poza mocznikiem ale na mocznik nie zwracam uwagi bo kto by sie przejmował pierdołami. Prawde mowiac nie rozumiem logiki podawania lasix w leczeniu wyłącznie niewydolności nerek.

Niedawno odkryłam mrożoną karmę z Nowej Zelandii (same zwierzęce białko! - no prawie...) - kupiłam a jakże kot sie zażera az mu uszy chodzą. Ponieważ schudł poważnie w czasie choroby bardzo mnie to cieszy ze sie zajada. A przecież powinien cierpieć na zgagę, nudności, wymioty itp bo ma niewydolność nerek co wyklucza zażeranie sie... I tu następne pytanie:

Czy przypadkiem wymuszanie jedzenia niskobiałkowej diety u kota z tak niskimi wynikami niedoczynności nie powoduje szybszego rozwoju choroby?

U nas niskobiałkowe diety nerkowe zwykle oferowane sa kotom które sa otyłe (choć to nie zawsze dobry pomysł bo straszne ilości węglowodanów w tych dietach zwykle sie odkładają taka pulchniutka warstewka naokoło kota - czyli tłuszcz sie przesuwa po prostu) albo w ostatnim stadium rozwoju choroby kiedy juz wiele innych metod upadło.

Międzyczasie teoria jest - karm kota wysokiej jakości białkiem, które wytraci niewiele fosforu a jak wytraci to sie doda związki aluminium do diety, które ten fosfor zwiaza i wydziela z organizmu razem z kałem. Dotad dokąd nefronów nie brak im więcej krwi dociera do nerek tym lepiej. A tego bez białka nie da sie osiągnąc. Poza tym, im dluzej nie ma anemii tym dluzej sa szanse na brak postępów w chorobie, itp.

Ostatnie pytanie: nic nie znajduje o dodawaniu suplementów wspomagających trawienie, absorpcje, przeciwdziałających stanom przewlekłym zapalnym - niewydolność jest zwykle właśnie takim stanem zapalnym - czy sa one wogole stosowane w leczeniu w Polsce?

U nas nie da sie obyć bez zastrzyków B12 i bez oleju lososiowego (EFAs) + wit. E.


STĄD:
http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?t=2030

prywatna strona o CRF
http://www.felinecrf.com/
inna
http://www.felinecrf.org/
jeszcze inne
http://www.petwave.com/Cats/Cat-Health- ... -Cats.aspx
http://www.fabcats.org/owners/kidney/cr ... ement.html
http://www.hdw-inc.com/healthcrf.htm
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto cze 23, 2009 21:52

Przy niewydolności nerek może być, że nie zagęszczają moczu - wtedy kicia siusia "wodą". A to, że dostaje kroplówki też ma na to wpływ. To zwyczajny objaw.
Z tego co wiem, podaje się dużo płynów, by uniknąć zatrucia mocznikiem, niejako "rozcieńczyć" go i wypłukać. I drugim powodem może być, ze gdy nerki nie zagęszczają moczu, kot się szybko odwadnia.

Aniu, ja Bisowi znieczulałam nadżerki w pyszczku preparatem dla ząbkujących niemowląt lub odrobinami czystej lidokainy (tylko z nią trzeba ostrożnie, bo podobno źle działa na serce) - wystarczało, by coś-niecoś zjadł.

Daj mi adres na PW, może we Wrocławiu dostanę Balsam
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto cze 23, 2009 21:57

Siean pisze:Aniu, ja Bisowi znieczulałam nadżerki w pyszczku preparatem dla ząbkujących niemowląt lub odrobinami czystej lidokainy (tylko z nią trzeba ostrożnie, bo podobno źle działa na serce) - wystarczało, by coś-niecoś zjadł.

Faktycznie, też kiedyś karmiłam w ten sposób kota z nadżerkami, przy czym nie wiem jak na serce ale lidokaina ma działanie ototoksyczne i faktycznie nie wolno przesadzić.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto cze 23, 2009 22:23

pixie65 pisze:Wiesz, mnie się wydaje że może być od tego (duże kroplówki) ale najlepiej byłoby zbadać mocz albo powtórzyć mocznik i kreatyninę (nie pamietam, kiedy były robione badania :oops: ).


Ostatnie badania były robione w ostatni piątek, kontrolne robimy w najbliższy piątek, czyli po tygodniu.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro cze 24, 2009 16:27

Tak bym chciała, żeby się jakoś wszystko ustabilizowało.
Jestem zmęczona :( . Czytam pierwszy post tego wątku, pisałam, że mam nadzieję, że będzie to w reszcie spokojny, radosny wątek. A tu - śmierć Myszki, śmierć tymczasowej Vikusi, a teraz choroba Agaci :( . Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Jest mi źle. Nie oczekuję wielkiego pocieszania, bo taki ze mnie człek, że nawet tego nie lubię. Ale jestem wdzięczna wszystkim, którzy tu zaglądają, którzy chcą coś doradzić.
I dziękuję moim przyjaciołom forumowym z Trójmiasta - Izuli, biamilce, wiem, że jak co to znajdę pomoc.

Dzisiaj rano miałam dość. Wstałam a tu - w pokoju na środku Gabrynia kończy robić qpala, Agatka nasikała na pościel, Charliś nawalił pod łazienką, tylko siąść i ryczeć. Ale to tylko chwile. Bo i tak kocham moje słoneczka i one wiedzą że wszystko im wybaczę, nawet jak poklnę.

Agatka dużo siusia. Dzisiaj przedyskutowałam problem z wetem telefonicznie i uzgodniliśmy, że furosemid odstawiamy. A w piątek kontrola krwi.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro cze 24, 2009 16:57

Powolutku. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o niewydolności nerek odnośnie mojego pierwszego, najważniejszego, wytęsknionego kota Mietka...obraziłam się na wetkę. A z diagnozą nie zamierzałam się pogodzić.
Potem wertowałam miau, net i co tylko mogłam i rozpaczałam, że Mietek zaraz mi umrze.

Od tamtej diagnozy minęło sześć lat, mnie przybyło siwych włosów i trzy kolejne koty, które również mają problemy z nerkami.
Z mojej perspektywy i jakiegoś tam doświadczenia wydaje mi się, że o ile przy ostrej niewydolności nerek ważne jest szybkie i zdecydowane działanie o tyle przy stanie przewlekłym radykalne postępowanie przynosi czasem więcej szkody niż pożytku.

Przed zabiegiem czyszczenia zębów u Mietka wyszła dość mocno podniesiona kreatynina. Przez dwa tygodnie zajmowałam się nim po swojemu i okazało się, że wyniki się poprawiły. Wet nie umiał odpowiedzieć mi na pytanie co pomogło bo wszystkie moje działania uznał za mało skuteczne (zwłaszcza homeopatię...).
Przyjęliśmy więc, że oto wydarzył się cud :wink:

Poczekajmy do piątku, na wyniki

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro cze 24, 2009 17:27

Anka pisze:Tak bym chciała, żeby się jakoś wszystko ustabilizowało.
Jestem zmęczona :( . Czytam pierwszy post tego wątku, pisałam, że mam nadzieję, że będzie to w reszcie spokojny, radosny wątek. A tu - śmierć Myszki, śmierć tymczasowej Vikusi, a teraz choroba Agaci :( . Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Jest mi źle. Nie oczekuję wielkiego pocieszania, bo taki ze mnie człek, że nawet tego nie lubię. Ale jestem wdzięczna wszystkim, którzy tu zaglądają, którzy chcą coś doradzić.
I dziękuję moim przyjaciołom forumowym z Trójmiasta - Izuli, biamilce, wiem, że jak co to znajdę pomoc.

Dzisiaj rano miałam dość. Wstałam a tu - w pokoju na środku Gabrynia kończy robić qpala, Agatka nasikała na pościel, Charliś nawalił pod łazienką, tylko siąść i ryczeć. Ale to tylko chwile. Bo i tak kocham moje słoneczka i one wiedzą że wszystko im wybaczę, nawet jak poklnę.

Agatka dużo siusia. Dzisiaj przedyskutowałam problem z wetem telefonicznie i uzgodniliśmy, że furosemid odstawiamy. A w piątek kontrola krwi.


Aniu, rozumiem Ciebie, jak nikt :(
Z nerkami walczyłam już dwa razy.
Ostatnia walka, trzymiesięczna, skończyła się fiaskiem..
Też wstawałam rano, przy moich dziesięciu wtedy jeszcze kotach, i miałam dość. Jeden się zsioorał w łazience na brudnej bieliznie, drugi u mnie na moich spodniach...
I Mietek, niejedzący, na kroplowkach non stop, bez poprawy jakiejkolwiek. Karmienie na siłe trzy miesiące pięć razy dziennie, leki...
Ta beznadzieja, bezsilność, kombinowanie i szukanie w necie, co jeszcze można zrobić jest dobijająca...
W tym roku musiałam uspić starego psa, umarł mi na rękach nagle młodziutki kot, Duszek i teraz Miet, mój ukochany kot..
Do tego matura córki, sesja syna, wszystko naraz.

Ale życie płynie, człowiek ma to do siebie, że się prostuje i idzie do przodu, bo nie ma wyjscia..

Aniu, w przypadku nerek nic nie wiadomo, może być lepiej, zawsze trzeba wierzyć, głowa do góry :ok:

Jesteś wspaniała i trzymaj się :) :ok:

Musi być w końcu lepiej :D
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości