Ufff, nareszcie oddech złapałam...Melduję, że u Walerki wszystko OK. Ma już zdjęty kołnierz, oczko pięknie się goi, czekamy na termin zabiegu czyszczenia i zaszycia oczodołu. Apetyt malutkiej dopisuje, obawiam się, że ma "bogate życie wewnętrzne", bo ciągle chudziutka- delikatnie odrobaczyliśmy za pomocą pyrantellum, ale chyba to nie wystarczy

zebraliśmy koopasy do badań na pierwotniaki- w poniedziałek wyniki...
Zdjęć nie ma, albowiem aparat wzięłam nie sprawdziwszy stanu baterii i jak tylko włączyłam celem uwiecznienia Walerki, baterie kaputt

Następnym razem się zrehabilituję...