
Dostaje przemycone w pasztecie. Przynajmniej wchodzą. Panienka jest w ogóle niejadek straszny. Chuda tak, że kości kręgosłupa widać przez futro. A je tylko to, co właściciele z nią przynieśli do lecznicy (dla charona chyba miało być...). Ta karma to jakiś kite kat. Próbowałam wołowinkę, suchą karmę moich kocic (acana), ale nie idzie. Dzis zapoluję na drób.
Wczoraj Jopop poratowała mnie wyborem próbek. Makrela almo nature bee, tuńczyk schmusy beee.
Nie wiem czym była karmiona, ale najchętniej by jadła polędwicę łososiową (słona tak, że mnie wykręca), pasztet i tego typu wynalazki.
Poprawy po lekach jeszcze nie widać, dalej ciśnie po kropelce...