Ponieważ niepozbierana pańcia o 20.30 zorientowała się, że nie ma NaCl na wieczorną kroplówkę i dopiero pojechała do odległej apteki po zakup, kroplówkowanie dopiero skończone. Po raz pierwszy dożylne. Łatwo nie jest. Agatka to nie jest typ kota nakolankowego czy skłonnego do poddawania się przytrzymywaniu przez kogokolwiek. A taka kroplówka trwa długo. Agatka co parę minut wyrażała zdecydowany protest, m.in mam ślady pazurków na biuście

. Ale zeszło prawie tyle co trzeba. Teraz, po ok. 40 minutach wet kazał dać furosemid. A ja zastanawiam się, czy dam radę pannę złapać

. Proszę o kciuki. Żywot samotnego kociarza łatwy nie jest, wszystko trzeba samemu zrobić
Nie do końca wiem, jak z sikaniem. Trudno mi zaobserwować, nie chcę jej dodatkowo stresować łażeniem za nią krok w krok.
Aha, jak wieczorem dawałam jedzenie, panienka przybiegła do miseczki jak gdyby nigdy nic. w takich momentach wierzę, że wszystko będzie dobrze. Oby. Bo potem znowu przychodzi strach.