wątek Lao i Malagi. DO ZAMKNIĘCIA

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 15, 2009 9:18

Poddasze pisze:Ona jest prześliczna...
:1luvu:


Tak :) Jest przecudna i do tego jest kotem idealnym :D

Wymacałam jej wczoraj na karku coś dziwnego, jakby strupek... Będę to obserwować :/ Wygląda, jakby coś jej się po zastrzyku zrobiło...

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Pon cze 15, 2009 9:21

to bardzo możliwe...
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon cze 15, 2009 9:43

Wróciłam z wojaży i robię wykopki na forum.
Wielbłądzio pisze:Bo która z nas nie marzy o takim Marcinie Aleby 8)...

Wielbłądziu, czy ja o czymś nie wiem? 8)

No i przy okazji wreszcie zobaczyłam, co mój TŻ łowił w środę. Śliczne miśki :love:
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon cze 15, 2009 9:49

Alebo, jeszcze raz mu podziękuj ode mnie:) Bez jego pomocy nic byśmy nie zdziałały.

A śliczne małe gówniarze robią się coraz piękniejsze i zdrowsze. Dotarłam już do połowy antybiotyku, jeszcze tylko drugie tyle i może mnie wreszcie polubią :P

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Pon cze 15, 2009 10:14

Aleba pisze:
Wielbłądzio pisze:Bo która z nas nie marzy o takim Marcinie Aleby 8)...

Wielbłądziu, czy ja o czymś nie wiem? 8)


Ależ skąd, nie mam nic do ukrycia :oops:
Co prawda jestem znaną na tym forum femme fatale, specjalizującą się w facetach 'ze zobowiązaniami' :twisted: , ale cóż... Twój Marcin jest zbyt przyzwoitym i uczciwym człowiekiem, a ja mam talent do uwodzenia wyłącznie obiegowych zimnych drani :crying:
A szczerze: pewnie, że zazdroszczę :wink: Liczę się z faktem, że na mnie w pakiecie z moimi 9 Draniami żaden przyzwoity facet raczej się nie skusi :roll:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Pon cze 15, 2009 12:20

Nurtuje mnie kwestia FIV i białaczki. Zapewne coś mi doradzicie ;) Po pierwsze - czy takim maluchom da się w ogóle zrobić testy? Poddasze pisała, że wyniki mogą nie wyjść wiarygodne. Trochę się boję o moją kotkę, kwarantanna się kiedyś skończy i chętnie bym je wypuściła na salony. No i jak przy oddawaniu kociąt do domu, gdzie są już koty - domagać się badań u rezydentów? jak to rozwiązujecie? przejmujecie się?

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Pon cze 15, 2009 12:40

ja zazwyczaj informuję o testach na FIV i FeLV (że nasz tymczasik takie testy ma, że są bardzo ważne przy adopcji) i pytam jaki był los rezydenta, skąd się wziął, jaka jest jego historia, albo pytam czy mogą zrobić takie testy wiedząc że i my testowaliśmy każdego kotusia.

Wolę dmuchać na zimne. Przy okazji widzę reakcję domku, czy jest zainteresowany wiedzą, której może jeszcze nie mieć, czy chce się czegoś więcej dowiedzieć, czy już coś na ten temat słyszał. Reakcje są dla mnie bardzo ważne, ale takie kwestie zostawiam na spotkanie przedadopcyjne.

Odnośnie tego braku wiarygodności u maluszków to czytałam gdzieś na forum, ale nie wiem czy tak jest i czy to prawda. Też bym się chętnie dowiedziała. W jakim wieku można już robić te testy?
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon cze 15, 2009 20:04

nie ma sensu.

jak się upierasz - to sensowniej zrobić matce.
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 16, 2009 12:49

Dlaczego bez sensu? Jak matka czysta, to one też nic nie powinny mieć? Jakoś mnie ta kwestia martwi.

Gówniarze coraz śmielsze są. I zdrowsze. Troszkę jeszcze im noski świszczą, ale oczka już ładne i apatia minęła. Kuwetkują już bez wpadek (całe szczęście, bo żrą i wydalają na potęgę:D ). Jeszcze się nie rozmiziały, ale jesteśmy na dobrej drodze.

Czym oprócz gerberków mięsnych i Bielucha mogę karmić Mrówkę? Chrupek nadal nie umie pogryźć (albo bardzo dobrze udaje;) ). Zepsuł mi się mikser :placz: i nie mogę robić papki z kurczaka.

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Wto cze 16, 2009 13:00

ugotuj dowolny kawałek kurczaka (mi dobrze wychodzą duże udka, lepiej niż pierś, bo nie sa takei suche i rosołek fajny zostaje, dla kota lub na zupę) i drobno pokrój. jak sobie radzi z gerberkiem, to i z takim kurakiem powinien :)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Wto cze 16, 2009 14:13

Dzięki Uschi :)

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Śro cze 17, 2009 9:07

Zabraliśmy wczoraj maluchy do weta. Były nawet grzeczne, interesowały się yorkiem w poczekalni :) i tylko Xena nasyczała na panią wet. Dostały odrobaczacz (który podawaliśmy im dziś o piątej rano, żeby były na czczo i żeby zdążyć je nakarmić po obowiązkowej dwugodzinnej przerwie :| ). Dostały też nowe kropelki do oczu, dwa rodzaje - Tobrex i cośtam, bo oczka jeszcze trochę chore - niestety niedobrze, że przerwałam Dicortineff jak się skończył :/ No trudno... Masza i Xena mają dłużej brać antybiotyk, bo jeszcze im w płucach świszcze (a tak się cieszyłam, że jeszcze tylko 3 dni... ;) ).
Ważą: Lao - 0,9kg, Masza i Xena po 0,8kg, a Mrówka 0,7kg. Wetka też przypuszcza, że Mrówka może być z innego miotu, ale ona w sumie sugerowała się wszystkim, co mówiliśmy :/ (ja: ten kociak jest najbardziej zakatarzony. ona: no rzeczywiście wygląda gorzej od tamtych) więc nie wiem, czy mam dowierzać ;).
Pytałam o testy na FIV i FeLV. Chyba niestety nie będziemy malców testować, bo powinniśmy każdego przetestować dwukrotnie, żeby mieć pewność, że wynik jest prawdziwy, a jeden test kosztuje 80zł. Czyli 4 koty razy 80zł dwa razy = 640zł :strach: Dla mnie to mogłoby być równie dobrze 6 tysięcy.... Abstrakt i kosmos :/ Możnaby jeszcze przetestować ich matkę, bo jest jeszcze w lecznicy na przetrzymaniu, ale ponieważ nie wiem, jak to było z Mrówką, to chyba nie ma większego sensu. Ehh...
Z weselszych wieści, to kotki mają świetny apetyt i robią się coraz bardziej ufne, choć do przylepek to im jeszcze sporo brakuje;)

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Śro cze 17, 2009 9:10

a czy wetka coś mówiła o ewentualnych zagrożeniach dla Malażki, czy można się o nią nie martwić?
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 17, 2009 9:16

To nie tak, że testy są niewiarygodne u maluchów. Chodzi o to, że test pozytywny nie jest rozstrzygający - bo kociak może mieć wirusa, ale w przyszłości go zwalczyć (przyjmuje się, że do pół roku). Czyli - test "-" znaczy, że kociak nie ma wirusa, test "+" oznacza, że wirus jest, ale kociak nie musi być nosicielem przez całe życie, trzeba taki test powtórzyć kiedy kociak ma ok. 6 miesięcy.

Tak to działa nie tylko u kociąt, dorosłe koty po zetknięciu z wirusem też mogą go zwalczyć (sa na forum takie), dlatego zawsze zaleca się powtórki testów po kilku miesiącach.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro cze 17, 2009 9:25

Poddasze pisze:a czy wetka coś mówiła o ewentualnych zagrożeniach dla Malażki, czy można się o nią nie martwić?

Powiedziała, że ona takie testy by zalecała, skoro Malażka jest przebadana i negatywna - no i dodała, że rzadko kiedy ktoś to robi.

Jana pisze: To nie tak, że testy są niewiarygodne u maluchów. Chodzi o to, że test pozytywny nie jest rozstrzygający - bo kociak może mieć wirusa, ale w przyszłości go zwalczyć (przyjmuje się, że do pół roku). Czyli - test "-" znaczy, że kociak nie ma wirusa, test "+" oznacza, że wirus jest, ale kociak nie musi być nosicielem przez całe życie, trzeba taki test powtórzyć kiedy kociak ma ok. 6 miesięcy.


Czyli gdybym przetestowała Mrówkę i jeszcze jakiegoś malca, to już bym mogła być w miarę spokojna, jeśli wyjdą negatywnie... Choć wetka twierdziła, że mogą wyjść fałszywie negatywne, dlatego zwykle się je powtarza.

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: januszek, Lifter i 63 gości