Szura

musialam uspokoic skolatane nerwy i zakwasy miesniowe
Komus brakowalo buraskow? No to ja wczoraj mialam ich az za duzo niby tylko trzy ale mialam wrazenie ze dwadziescia z okladem

jak mawiala moja babcia.
No wiec kolejna wizyta w schronie za mna. Ufff ta byla wyjatkowo ciezka nie dosc ze sie nabiegalam jak maratonczyk (ten to chociaz biega prosto a ja mialam jeszcze slalomy, joge i pilates) to sfrustrowalam sie strasznie. Wiekszosc maluchow ktore ostatnim razem nie byly do adopcji teraz juz sa gotowe do startu w samodzielne dorosle zycie. Co innego czytac o tym co taki maluch potrafi a co innego przezyc to na wlasnej skorze. Nigdy z czyms takim nie mialam doczynienia. Albo to cos male nie jest jeszcze kotem albo te dwa co mam w domu nie sa, choc wygladaja jak koty

To bylo jak tornado, trzesienie ziemi i huragan w jednym.
Nieswiadoma skutkow bo nie majaca doswiadczenia wyciagnelam z klatki rodzenstwo trzech burasow-budrysow. O naiwnosci myslalam ze sie beda razem ladnie bawic ale nie po co kazdy z nich mial co innego do zalatwienia w dodatku te zainteresowania zmienialy sie co sekunde

Ukradzione mi i rozwleczone, pogryzione i zamordowane zostalo absolutnie wszystko, majac jednego na plecach a drugiego na nogawce (czy one maja od malego wdrukowane ze czlowiek to najfajniejsza zabawka

) udawalo mi sie pstryknac trzeciego uffff. Byc moze pokazuje wam zdjecia jednego byc moze dwoch a byc moze trzech kotow nie wiem nie dalo sie ich rozroznic. W zyciu nie spartolilam tylu zdjec

co na tych trzech awanturnikach bez krzty dobrych manier, mialam nagadac mamusce ale w koncu zapomnialam.
I to byl ostatni raz jak wyjelam z klatki wiecej niz jednego kociaka. Samo wkladanie rozbawionego (czy one sie kiedykolwiek mecza?) towarzystwa z powrotem do klatki to tez byla katastrofa jak jednego wkladalam to drugi zwiewal albo wkladal ogon lub lape w zawiasy i nie moglam zamknac klatki bo rece mam tylko dwie a przydalaby sie osmio- e tam pietnastornica.
Potem wyjmowalam inne ale juz pojedynczo ale te to byly aniolki. Myslicie ze skonczyla sie moja gehenna z budrysami? Po zamknieciu rozpoczely one czynny protest robiac tyle wrzasku i taki pierd......ik w klatce ze nic tam nie zostalo na swoim miejscu lacznie z zawartoscia kuwety czesciowo ladujaca poza klatka. Stwierdzilam ze ja juz tej klatki nie otworze za nic na swiecie i zostawilam to Jenn.
Po takich modelach powinno sie dostawac czekolade na regeneracje jak po oddaniu krwi.
Zastanawiam sie czy to napewno sa dobre zdjecia adopcyjne, ja po ich obejrzeniu ucieklabym jak najdalej ale ja mam duuuuza wyobraznie i zdaje sobie sprawe ze swojego wrodzonego flegmatyzmu.
