Rozalka miała dzisiaj operację; decyzja zapadła wczoraj (powinnam wczoraj coś napisać, ale po wizycie u weta wyjechaliśmy do rodziców); wczoraj rano znalazłam niewielkie zgrubienie na tylnej części prawego uda, przeraziliśmy się, że może to być guz: zgrubienie, a właściwie kuleczka o średnicy ok 3 mm, twarda; pojechaliśmy szybko do weta, ten przy pierwszym badaniu stwierdził, że nie wygląda to na guza ale na zgrubienie po zastrzyku albo...śrut; zrobiliśmy RTG i rzeczywiście okazało się, że jest tam jakieś ciało obce w kształcie kuleczki; Rozalka musiała zostać postrzelona ze śrutówki, zanim do nas trafiła, trudno powiedzieć w jakim była wieku, kiedy została postrzelona

śrut otorbił się już dość znacznie; nie wiem jak wcześniej tego nie znalazłam, co prawda było maleńkie i dość głęboko, poza tym na tylnym udzie;
doszliśmy z wetem do wniosku, że jeśli i tak będzie trzeba zrobić zabieg, to dobrze było by zająć się oczami; pisałam wcześniej, że zawijające się powieki z rzęsami powodowały ropienie; wet wcześniej twierdził, że to nie jest problem, teraz jednak doszedł do wniosku, że może lepiej zrobić; jestem zła o to, bo operacja mogła być już wykonana jeśli i tak i tak do niej doszło; wcześniej wet odradzał, był zdania że to kwestia estetyczna jedynie i nie ma sensu robić czegoś aż tak poważnego w takiej sytuacji - ale nie przewidział wtedy możliwości zawijania się powiek do środka, a co za tym idzie ropienia;
Rozalka miała dzisiaj rano operację, po 12 odebrałam ją z lecznicy; bardzo źle to znosi; wet miał rację w tym, że to na prawdę poważna sprawa; ma usunięte już gałki oczne w całości, powieki zszyte do połowy wraz z wszytymi drenami; wygląda to potwornie

; wystające dreny
To bardzo boli, Rozalka dostała mocne środki przeciwbólowe, jutro i po jutrze poza antybiotykiem będą kolejne; w piątek będą wyjmowane dreny - nie wyobrażam sobie tego, bez znieczulenia

to na prawdę musi ją potwornie boleć; teraz leży sobie obok mnie, właściwie plackiem; wygląda to tak odkąd ją przywiozłam do domu; śpi albo próbuje się przeczołgać, w ogóle nie staje na łapkach, nie miauczy

leży; buźka jak pisałam wygląda koszmarnie z tymi drenami
nie byłam przygotowana na coś takiego, wet co prawda powtarzał kilkakrotnie że to bardzo bardzo poważna operacja, ale mam wrażenie, że jakoś nie dotarło to do mnie, dopiero teraz; jeść dzisiaj oczywiście nie może, ale martwi mnie że nie ma siły się napić wody, podawałam jej troszkę na palcu i zwilżałam buźkę, ale wyraźnie nie chce;
szew też ma na udzie, śrut wyciągnięty - tam też ją pewnie boli; jest strasznie biedna z tym wszystkim;
szwy zdejmowane będą 25 i przez jakiś cza będzie miała dziurki po wyciągniętych drenach, które powinny szybko się zziarnicować;
dużo kosztowała mnie operacja, nawet nie orientuję się w cenach takich zabiegów, więc nie wiem czy to nie jedynie subiektywnie dużo

no ale jak się okazało w końcu trzeba było to zrobić
szlag mnie trafia, jak pomyślę o tym szaleńcu strzelającym ze śrutu do kotów, ile tam kotów dostało
zastanawiam się czy nie powywieszać informacji, że jakiś debil strzela w tamtej okolicy, że jest to zwyrodnialstwo i przestępstwo i że jak ktoś coś wie to trzeba z tym na policję; pewnie i tak i tak się tak nie skończy, ale może przynajmniej ten oszołom będzie bał się dalej robić coś takiego;
bardzo proszę o kciuki i ciepłe myśli