ja tez mam obawy co do ostatniej kotki-dzikuski, wczoraj zanioslam ją do kliniki, dzisiaj wieczorem ja odbieram.
Specjalnie jest dlugo trzymana w szpitaliku bo jak wspomnialam wczesniej nie jest mozliwe podtrzymanie ja chociazby w garazu.
Nie wiem, co bedzie jak ją wypuszczę, bedzie wobec nas jeszcze coraz bardziej nieufna i przestanie przychodzic do nas na zarcie???
Od 6 lat jest przez nas dokarmiana. Troche sie boje jej reakcji.
Jej siostra nieco lagodniejsza i bardziej ufna wobec ludzi jakos nie obrazila sie na nas.
od babci kotka ktora wysterylizowalam tez przestala przychodzic. Mamy andzieje, ze jednak wroci. A pozostale dwa nadal lgna do ludzi.
Paręnaście lat temu moja pierwsza kotka po sterylce zniknela na 2 miesiace, ale wrocila wycienczona i wychudzona, wygladala jak smierc. Stracila jeden palec u lapki. Bylam przerazona. Dlatego dla mnie sterylka/kastracja kotow WOLNOŻYJĄCYCH to nie jest taki psikus.
P.S. Wczoraj wlasnie zwrocilam uwage na obciete uszka kotow wykastrowanych i faktyczne jedno ucho krotsze od drugiego
