Witam serdecznie wszystkich fanów Fraszki. Wziąwszy Fraszencję wczoraj do domu, przestałam się dziwić liczności jej fanklubu. Kicia jest rewelacyjna

Ale po kolei...
Po wstępnym przeszkoleniu przez Małą w kwestii podawania kotu tabletek i przemywania oczu, pojechałyśy do domu w nowiutkim (specjalnie zakupionym) transporterku, wyposażone w książeczkę i leki, a właściwie pojechałyśmy prosto do pani wetki.
Nie podobało się Fraszce w samochodzie. Ja wiem, stary gruchot, komu by się podobało... a w dodatku jawne oszustwo - wypuścili ją z klaty i wsadzili do jeszcze mniejszej. Pomiaukiwała sobie cicho, choć intensywnie, ale doszłam do wniosku, że kot ma siłę, to dobrze
U wetki była baaardzo grzeczna, chociaż po trzecim zastrzyku nie wytrzymała i uciekła do transportera. Dostała dodatkowy antybiotyk, poza tym ze schronu, coś antyzapalnego i coś na wzmocnienie. Pani osłuchała, wymacała i powiedziała, że płuca są w porządku, ale węzły chłonne powiększone, no ale nie ma się co dziwić. Dostałyśmy jeszcze krople do oczu i maść - na zmianę. Dzisiaj jedziemy znowu podać kontynuację leków schronowych. Niestety, o ile z oczami - ich przecieraniem i zakrapianiem - nie ma problemu (bożesz-ty-mój, jaki to jest cierpliwy kot!), o tyle z antybiotykiem w tabletach nie wyszło. Owszem, kot to chodzący spokój i cierpliwość... tak, że spokojnie i cierpliwie wypluwał tabletę za każdym razem, zanim zdążyłam zamknąć jej pycho. Za czwartym razem dostała ślinotoku i się poddałam. Uznałam, że trudno, dostanie dawkę po południu u weta, zwłaszcza, że wczoraj wieczorem dostała porcję leków, w tym antybiotyk także.
W domu nie miała żadnego problemu... wyszła szybciutko, ostrożnie oglądnęła całe mieszkanie i zaczęła miauczeć... po chwili klepnęłam się w czoło - głupia Nova, bezmyślna... przecież kot jest głodny... że niby nie miała apetytu... ? Pomlaskała wołowinkę w sosie z saszetki, zagryzła suchym i popiła wodą - serce rosło! Dzisiaj rano, poza miękkim i suchym, zjadła 4 plastry mielonki - mniam

No i poszła ładnie na sioo...
Noc przespałyśmy razem. Fraszka przylepa niesamowita

ale Nova lubi przestrzeń

poszłyśmy na kompromis, bo kicia uległa jest raczej, no i spałyśmy sobie obok siebie... do 3.00 mniej więcej, bo potem już było głaskanie z jednym okiem otwartym
Przede wszystkim zdaje mi się, że z dnia na dzień jest poprawa... na nosku widać ją chyba najlepiej. Na razie zdjęć nie ma, ale może dzisiaj się uda cyknąć. Druga rzecz, nie wiem, czy dziwna, czy śmieszna, czy co z tym zrobić... Fraszka usiłuje mnie ssać

wymuldała mi całą piżamę. Co ją odciągałam od siebie, to się przysysała w innym miejscu. Zaniosłam ją do jedzenia - zjadła. Co jakiś czas ma taką potrzebę przyssania... ewidentnie brakuje jej matki. Może ona jest młodsza, niż się nam zdaje
Tyle na dziś... mam nadzieję, że nie płacze tam sama w domu, ale chyba lepiej mieć troche spokoju, przestrzeni, dobrego jedzenia i widoku za oknem, niż siedzieć w klacie w schronie, nie?
