Misia dziś zjadła 2 lekko czubate łyżki stołowe.
Pić, pociupciała wodę...strzykawką nie da się napoić.
Specjalnie kupiłam schabowego.
Zjadła może 3 kosteczki.
Ugotowałam skrzydełka, nic.
Bozitkę pomlaskała,ale malutko. Na Wielkanoc mało talerza nie zjadła razem z Bozitką...a teraz
Obawiam się , że ma jednak porażenie nerwu twarzowego.
Zagryza sobie górną warg kłem. Ma problemy z przeżuwaniem, z przełykaniem nawet bym powiedziała.Ślini się...
Przydałby mi się jakieś porady dotyczące kotów z porażeniem nerwu twarzowego, bo ja nigdy dotąd z niczym takim się nie spotkałam .
Nie wiem co mam robić?
Jak ją karmić żeby jadła? Czym ją karmić, jak jej ulubione dania wietrzeją praktycznie nietknięte?
Kiedy ona sama zacznie jeść? Czy się nauczy jeść?
Czy możliwe , że to sączek w oczodole uciskający nerw może coś takiego powodować?
Czy możliwe , że to przejściowe? Wczoraj tego nie zauważyłam, dopiero po wizycie u Weta (wyciągaliśmy dziś kawałek sączka) .
Plus ona dziś bardziej kontaktowa...długo się wybudzała!