Właśnie wróciłyśmy od weta.
Ufff, kropelki można już odstawić.
Niestey, przyplątał się grzyb

Wyłysiał jej kawałeczek skóry za uszkiem

Czeka nas więc tym razem codzienne smarowanko. A już miałam nadzieję, że sznyty na rękach będą miały szanse zejść
Ogólnie kicia ma się dobrze

Ale taki całkowity miziak to z niej chyba nie będzie. Zawsze ma swoje zdanie co do tego, kiedy można ją głaskać. Chociaż postępy zrobiła już bardzo duże. Wskakuje na kolana, nie protestuje kiedy się ją na te kolana wsadza, co najwyżej zwieje z godnością. I powolutku uczę ją, podnosząc na krótką chwilę na cmoka i głaska, że podnoszenie nie jest takie złe. Wieczorami przychodzi na chwilkę przed snem, ale raczej ze mną nie śpi (a przynajmniej nie udało mi sie tego zauważyć).
Niestety, zaczęła niespodziewanie (np. podczas głaskania) używać ząbków i pazurków na moich rękach. Ale mam wrażenie, że zbiegło sie to z tymi kropelkami i mam nadzieję, że przejdzie.
I jest po prostu szalona: gania po wszystkim co się da, zrzuca wszystko, co się da i uwielbia się bawić głosnymi zabawkami. W ostatnią sobotę obudziła mnie ok.4 rano, bo zostawiłam łyżkę na stoliku, więc trzeba ją było koniecznie zrzucić i turlać w tę i z powrotem po panelach

Na szczęście sąsiedzi z dołu nie przyszli ze skargą
No i się wybredna zrobiła, odkąd popróbowała saszetki, to jej kulki już nie pachną

Co tylko podejdę w okolice jej miseczek, to zaczyna się głośne miaukanie.
I podobno ciutkę urosła odkąd jest u mnie. Mam nadzieję, że nie wszerz
