No i zaczaiłyśmy się wczoraj z Ikotipies - czajenie polegało na plotkach w samochodzie, z wytężaniem wzroku w kierunku dwóch klatek-łapek z nietypową przynętą - mamusia Zyzka i ciocia kociaka.
Dzięki wcześniejszemu uprzątnięciu weekendowych zapasów karmy przez Pisiokot oceniłyśmy szanse złapania kociaka na całkiem realne - mimo deszczowej pogody i licznych zainteresowanych na podwórku
Najpierw pojawił się kocur gość, znamy nam tylko ze słyszenia - zademonstrował obciążenie pod ogonkiem, zamknął klatki, grzecznie poczekał, aż ponownie otworzymy, po czy zapakował się do jednej z nich. Wyrażnie prosił o odciążenie - nie miałyśmy sumienia mu odmówić - dziś późnym wieczorkiem pewnie go wypuszczę
Maluch pokazał sie dość szybko, klatki mu się podobały, humor dopisywał, szalał wokół nich, z jednej wyjadł przynętę nie zamykając jej.
W końcu jedną klatkę obstawiłyśmy mamusią i ciocią i maluszek błyskawicznie wlazł.
Przełożyłyśmi do kontenerka, Ikotipies rozpoczęła proces oswajania, dokończyła w drodze do lecznicy i potem do Bordo - na dt
W lecznicy orzeczono - chłopak, 6-7 tygodni, brzuszek napchany jedzonkiem, uszka czyste, pchełki, zastosowano odpowiednie środki.
Zdjęć nie mogę wkleić, coś mi się z myszką zrobiło
