Mrusia-14-latka z chorymi nerkami. Cudowne ozdrowienie:-)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 08, 2009 20:57

polecam do poczytania
http://www.kocia_stronka.republika.pl/n ... ek-01.html
Myszka ma conajmniej 15 lat i też choruje na PNN
czy Twoja mama próbowała podawać mięsną karmę czy tylko chrupki?
moja Myszka chrupek też nie lubi, saszetki z rc renal je bardzo chętnie, saszetki z hilsa (kawałki) też je chętnie
ważne jest żeby kot duzo pił, najlepiej wodę źródlaną z butelki ( nie mineralną) albo przefiltrowaną
woda z kranu na śląsku nie nadaje się do picia
pozdrawiam
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon cze 08, 2009 20:58

polecam weta w Zabrzu na lipowej 10
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon cze 08, 2009 21:17

taka ostateczna broń w walce z niejadkiem to pierś ze środka kurczaka z rożna i podgrzany hills a/d, kabanosy winston połamane, dropsy serowe i mięsne gimpet, napój viyo, ser topiony hochland w plasterkach
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Pon cze 08, 2009 21:21

taka ostateczna broń w walce z niejadkiem to pierś ze środka kurczaka z rożna i podgrzany hills a/d, kabanosy winston połamane, dropsy serowe i mięsne gimpet, napój viyo, ser topiony hochland w plasterkach
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Wto cze 09, 2009 10:40

Oczywiście - Mama próbowała i chrupek, i saszetek. Nie dość, ze wszystkie nerkowe jej nie smakują (a dotarłam w sklepach internetowych chyba do wszystkich, nawet tych najdroższych), seniory też bee, ale przestały jej smakować również zwykłe karmy, które jadała przed operacją.
Wczorajszy sukces to indyczek gebera, którego lizała z chęcią, choć zjadła oczywiście malutko.

Kabanosy jej nie smakują, hillsa nie cierpi - dropsów, viyo i sera nie próbowaliśmy:-)

W dawnych czasach dawała się skusić na plasterek szynki.

Właśnie dostałam cynk, że dojechały do lekarza.
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Wto cze 09, 2009 15:35

Myszkę zachęcałam do jedzenia polewając rc renal sosem z tuńczyka w sosie własnym (ludzkim), jadła
potem tej dolewki stopniowo dawałam coraz mniej
jakie wieści po wizycie u weta?
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto cze 09, 2009 17:48

No więc tak.
Jesl wiele wieści dobrych i tradycyjnie trochę złych.
Zacznę od złych, bo to wprowadzi Was w klimat telefonicznych rozmów z moją spanikowaną Mamą, na której słowo lekarza zawsze robi wrażenie i to ją wprowadza w stan przedzawałowy.
Lekarz (+ dwoje innych, obecnych w klinice, nadętych, że mama nie zwróciła się od razu do nich, tylko czekała 3 godziny na niego) przestudiował dokładnie historię choroby i leczenia Mruka, którą nasz pan doktor wydrukował mamie z kompa.
Powiedział, że jego zdaniem Mruk dostał za silną narkozę, bo narkozę dopasowuje się wieku, a ponadto jego zdaniem wziewna jest bee(!?!).
Uważa też, że kroplówki podskórne, jakie zaordynował nasz pan doktor są zbyt słabe i w zbyt małej ilości (100 ml).
Następnie:
zrobił Mrukowi usg (pęcherz w porządku, w prawej torebce nerkowej jest jakiś płyn, kórego nie powinno być)
założył wenflon, pobrał krew, ale zbadał tylko profli nerkowy + wapń i fosfor (wg. relacji mamy: Kreatynina 2,43, mocznik 70, wapń 5,50, Fosfor 6,04)
Zaaplikował kroplówkę dożylną z NaCl połączonego z glukozą + dodał furosemid - Nie dodal tego, co miał zgodnie z zaleceniami, czyli catosalu i tego drugiego (patrz mój pierwszy post).
Na wyraźną prośbę Mamy zajrzał do pyszczka, powiedział, ze tam jest wszystko ok i nie czuć zapachu mocznika.

Zostawił Mrukowi wenflon i zalecił codzienne (a nawet 2 razy dziennie)kroplówki z Nacl i glukozy w ilości (według relacji mamy) 250 ml+100 ml(nie wiadomo ile czego) z furosemidem przez 5 dni. Potem kazał dać jej spokój i zbadać krew za 2 tygodnie.
Nie skomentował braku apetytu, nie macał kota.

Mama mówi, że odnosiła wrażenie, że lekarze tradycyjnie nadęli się na fakt, że śląski kot był leczony w Warszawie.

Sytuacja jest trudna, bo mama jest u kresu sił, kot zreszta też. Co więcej pojechały na działkę, gdzie Mruk jest najszczęśliwszy na świecie i chodzi swobodnie koło domu (na stare lata nie wypuszcza się już w dalekie trasy). Niemniej trudno będzie kontrolować, czy siusia i kupcia. Na pewno wyjazd przyczyni się jednak do poprawy samopoczucia Mruka, który tam zawsza miał lepszy apetyt i był dużo szczęśliwszy niż w mieście.

Mama nie wie co robić, kot jest na nią obrażony, więc na dzień dobry oznajmiła mi, że dziś nie poda mu już nic w strzykawce (a więc moczopędnego phytophale, ipakitine i convalescensa).

Jeśli chodzi o mnie, uważam, że przede wszystkim należy się cieszyć z wyników nerkowych. Wróciły na poziom sprzed zabiegu, a nasz pan doktor powiedział nam w zeszłym tygodniu, że to jest nasz punkt docelowy, bo w wieku Mruka trudno oczekiwać, ze wyniki będą lepsze.

Nie wiem, na ile usg jest miarodajne przy diagnozie zapalenia pęcherza, ale zakładam, że skoro lekarz powiedział, że jest ok, to wie, co mówi.

Dobrze, że pyszczek wygląda ładnie - to z kolei oznacza, że Mruk będzie mógł jeść.

Co mi się NIE PODOBA:
to przede wszystkim kwestionowanie zaleceń naszego doktora (chociaż można się było tego spodziewać, hasło "Warszawa" zawsze wywołuje oór wśród lekarzy, to przecież te dobre wyniki krwi zawdzięczamy właśnie "słabym" kroplówkom podskórnym, co więcej dawanym co dwa dni i tylko dwa razy)
kroplówki dożylne są oczywiście mocniejsze, ale nie podoba mi się pomysł, żeby Mruk latał po łące z wenflonem w łapie.
I nie podoba mi się ta glukoza, po pamiętam, że ktoś z Was pisał, że nerkowcom nie należy dawać glukozy. Czemu???
Martwi mnie tez płyn w torebce nerkowej i zupełnie nie mam pomysłu, co to może być.

Jak mama się trochę uspokoi, pogadam z nią, choć to nie będzie łatwa rozmowa. Wedle zaleceń tego dzisiejszego lekarza, Mama ma pojechać do lecznicy w miasteczku, gdzie mamy działkę i tam poprosić o tę narkozę dożylną z NaCl i glukozy + furosemidu - i tak przez 5 dni.

Trzeba mądrze przemyśleć działania i dobrze je uzasadnić, bo Mama nie zniesie kolejnych zmian planu. Jak strasznie brakuje mi teraz naszego doktora...
Co myślicie?
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Wto cze 09, 2009 18:05

Zapomniałam dodać, że zdaniem elkarza, który dziś badał Mruka, fosfor jest w normie. Czy to może zależeć od konkretnej aparatury?

Niepokoi mnie też kwestia tej glukozy (nie mogę znaleźć na forum odpowiedzi, czemu nie jest dobra)
tego płynu w torebce nerkowej...
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Wto cze 09, 2009 18:08

Marysiu, nic mądrego Ci nie podpowiem, bo nie mam doświadczenia z nerkami, ale mam nadzieje, ze pojawią się zaraz doswiadczone Dziewczyny.

A wklejałaś link do wątku dla nerkowców? ewentualnie może przeklej swojego posta tam, na pewno więcej doswiadczonych zobaczy.


Mnie też się nie podoba takie podejście, ze jak kot był leczony w Warszawie, to już obraza :? to chyba na tej samej zasadzie, jak niektórzy lekarze reagują na hasło "internet", mnie się kiedyś ładnie dostało w jednej lecznicy za to, że ośmielam się myśleć, szukać i czytać :?


Aaaa, no i BARDZO się ciesze, ze wyniki wróciły do stanu sprzed operacji!!! :D :D
Obrazek*Obrazek*Obrazek*Obrazek

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!

milenap

 
Posty: 12493
Od: Czw mar 06, 2008 12:35
Lokalizacja: słupsk

Post » Wto cze 09, 2009 18:10

Już wklejam. Dzieki za radę:-)
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Wto cze 09, 2009 19:24

Pdpisałam na watku dla nerkowców, ale tu jeszcze dodam, ze podawanie Ipakitine nie jest dobrym pomyslem, zawiera chitosan, który powoduje chudnięcie .Fosfor jest za wysoki , bo nerkowe koty powinny miec w dolnej granicy normy.
Podaje sie Alusal , który wiąze fosfor , ale tez moze powodowac zaparcia i tez niedobrze, skoro kotka ma tendencje do zaparc.

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Wto cze 09, 2009 19:33

Normy fosforu są różne - gdzieś czytałam nawet, że do 8 (ale nie mam pojęcia, jakie były w tym konkretnym laboratorium).
Po ipakitine Mrukowi w ciągu kilku miesięcy poprawiły się wyniki nerkowe, więc to chyba jakiś miarodajny wyznacznik.
Zaparcia to u niej zmora, więc z tym alusalem chyba też się trzeba wstrzymać.

Ponawiam pytanie o glukozę i płyn w torebce nerkowej
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Wto cze 09, 2009 19:59

MMKD pisze: Normy fosforu są różne - gdzieś czytałam nawet, że do 8 (ale nie mam pojęcia, jakie były w tym konkretnym laboratorium).
Po ipakitine Mrukowi w ciągu kilku miesięcy poprawiły się wyniki nerkowe, więc to chyba jakiś miarodajny wyznacznik.

Mówiąc szczerze do niedawna też mówiłam, że chitosan powoduje chudnięcie. Mój 14-letni Meo jest cały czas na Ipakitine i waży 5,30 kg i wet już mówi, że ze względu na układ kostny nie powinien już więcej przytyć. Rok temu wązył 3,80 kg.
MMKD pisze: Ponawiam pytanie o glukozę i płyn w torebce nerkowej
Odpowiedź od mojej wetki: glukoza tylko dożylnie może być, ale nisko-stężona. Nie wolno podawać podskórnie, bo wtedy działa, jak płyn do injekcji (czyli w żaden sposób). Można podawać przy kotach "niedożywionych" - niejedzących.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Wto cze 09, 2009 20:08

Czyli nie jest tak, że glukoza jakoś szkodzi na nerki?

Dokłądnie pamietam ten tekst: "do kroplówek tylko NaCl albo Ringer, nie dawajcie glukozy, bo wykończycie kota" - niestety nie mogę tego teraz zlokalizować.

Innymi słowy danie kotu dożylnie glukozy (nie wiem w jakis stężeniu i od Mamy się raczej nie dowiem, a sugerowanie jej, że ma o tym informować wiejską wetkę to samobójstwo) razem z Nacl i furosemidem (w dawce chyba 350 ml! - tzn. tyle kroplówki) nie powinno kotu zaszkodzic?

Z różnych dyskusji na forum wywynioskowałam na razie, ze są dwie szkoły - jedna daje dużo kroplówek + leki moczopędne, druga na odwrót - i obie mają zwolenniów i pzreciwników.

Mruk na pewno jest niedożywiony i mało sika, więc jeśli glukoza nie jest szkodliwa, to może nie jest tak źle z tym pomysłem.

A co może oznaczać płyn w torebce nerkowej?
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Wto cze 09, 2009 20:54

Mysle, ze obawa z podawaniem glukozy wynika z tego, ze czesto nerki powiazane sa z cukrzycą

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 690 gości